Chyba już kiedyś wrzucałem tutaj ten wiersz Hansa Magnusa Enzensbergera, pochodzący z kapitalnej książki Zagłada Titanica. Tyle, że na pewno w przekładzie Grzegorza Prokopa. No to teraz pora na wersję Andrzeja Kopackiego. Pisałem jakiś czas temu, że odrzuca mnie od wierszy. Tak, ten stan trwa nadal, ale dotyczy, za przeproszeniem, twórczości krajowej...
poniedziałek, 5 grudnia 2022
sobota, 26 listopada 2022
R.I.P. Hans Magnus Enzensberger (11.11.1929 - 24.11.2022)
środa, 7 września 2022
Szkoła umbryjska
niedziela, 30 stycznia 2022
piątek, 24 września 2021
wtorek, 8 czerwca 2021
(Orgazm jest orgazmem jest orgazmem)
wtorek, 8 grudnia 2020
(W planach przewiduje się miejsce na armaty)
niedziela, 29 listopada 2020
(wysiadać! wysiadać bez spadochronów!)
Mając wciąż przed oczami zdjęcia Cezarego Sokołowskiego z wczorajszej demonstracji Strajku Kobiet w Warszawie, na których osiłek w policyjnym mundurze w odpowiedzi na okazaną legitymację poselską, pryska gazem pieprzowym prosto w oczy Barbarze Nowackiej, co oznacza, że katoliccy nacjonaliści z PiS się boją i wymuszają na policji agresywne zachowania, szukając rano czegoś do czytania, znaleźć tom wierszy Hansa Magnusa Enzensbergera, a tam trafić od razu na tekst Zwycięstwo wiśni, a za chwilę na inny, także mocno w temacie, o tytule Obrady na najwyższym szczeblu, i obróciwszy wzrok w stronę regału z płytami, zorientować się, że jest się także w posiadaniu Mesjasza Handla w interpretacji Christophera Hogwooda z The Academy of Ancient Music, o czym się zapomniało, gdzie śpiewa m.in. Emma Kirkby, więc dla wyjustowania poziomów i odzyskania empatii, położyć na talerzu gramofonu pierwszy czarny krążek, oddając się lekturze Enzesbergera, który jest poetą genialnym, zawsze trafiającym w sedno (wiersze przełożył Grzegorz Prokop, a książkę Proces historyczny wydało w 1982 roku Wydawnictwo Literackie)!
piątek, 23 października 2020
(Można się wyzwolić, to logiczne, tylko wspólnymi siłami)
wtorek, 28 lipca 2020
(Widzisz tę plamkę ślepą?)
niedziela, 19 stycznia 2020
(Jak miałbym to odgadnąć, skoro wszystko co widzę, jest tak wyraźne, tak konieczne i tak nieprzejrzyste?)
poniedziałek, 9 grudnia 2019
(Toniemy bezgłośnie)
niedziela, 1 grudnia 2019
(Przecież w końcu twierdził od dawna: Tak dalej być nie może!)
Tylko spokój
Niekiedy, nawet dość często, w czasie zimowych
polowań na zające, albo, na krótko przed
Wielkanocą, przez uchylone okno wagonu sypialnego
kiedy się już rozwidnia, widać na śniegu, na dachach stodół,
na hałdach węgla i na ambonach w lesie mieszanym
niewielkie grupy ludzi ubranych na czarno,
pod wodzą proroka w drucianych okularach
na spuchniętym nosie, jak trwają w bezruchu
czekając na koniec świata. Tymczasem my, inni, zajęci
naszymi jakże istotnymi błahostkami, przypuszczamy,
że potop zdarzył się w najdalszym czasie przeszłym bądź
uważamy go tylko za szacowną kaczkę dziennikarską,
tamci, co czyhają na wysokości, wiedzą, co do minuty -
kiedy nastąpi. We właściwym czasie wyrejestrowali telewizory,
opróżnili lodówki, żeby nic się nie zepsuło,
i uzbroili dusze. Ich wstrząsająco cienkie zawodzenia
wpadają nam w uszy znad sprzątniętych pól, znad drogi
szybkiego ruchu w Ruhrze, znad prawie chłodnej, żyznej łąki:
Bliżej, Boże, do Ciebie. Na dłuższą metę
oczywiście nie da się uniknąć, że ten
czy ów spojrzy na zegarek i zacznie się dziwić:
że prorokowi zdrętwieje ręka wzniesiona ku przestrodze;
i że, gdy się rozwidni, przeleci z hukiem pośpieszny,
skurczą się hałdy, stopnieje śnieg
a zające powędrują do piecyka, jeden za drugim,
przy szyderczym aplauzie otoczenia,
niejeden się będzie spuszczać na linie w tę niską codzienność,
otwierać na nowo rachunek rozliczeniowy, kupować konewki,
przygotowywać się do nieuniknionego urlopu.
Biorąc pod uwagę Powszechne Zasady Zawierania Umów
i brudną bielizna, nawet prorok musi iść na pewne
ustępstwa, ale będzie twardy, bo idzie
o sprawę. Cienkim, lecz mocnym głosem powie sobie:
To tylko forma zewnętrzna. Cierpliwości!
Co znaczy wobec wieczności parę tygodni
czy wieków w tę czy tamta stronę.
Jeżeli o niego chodzi, kiedy przyjdzie pora,
nie będzie zaskoczony. Przecież w końcu
twierdził od dawna: Tak dalej być
nie może! Niech nastanie sprawiedliwość! Sami
jesteśmy winni! Gdybyśmy tylko zawsze byli Mu posłuszni!
A więc przeczuwa na dachu swojej stajni, kracząc
nieustraszenie, że koniec świata, choćby niepunktualny,
będzie zawsze na nowo smakował jak manna, że w pewnym
sensie będzie ukojeniem, najsłodszą pociechą, ponurą,
z wypadającymi włosami i z mokrymi nogami.
[Z tomu Zagłada Titanica przełożonego w całości przez Grzegorza Prokopa (1993), s. 44, 70, 71. Często czytam tę książkę Enzensbergera i nie mogę się naczytać. I zastanawiam się nieustannie, dlaczego ten wybitny niemiecki poeta jest tutaj tak średnio popularny?]