Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hans Magnus Enzensberger. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hans Magnus Enzensberger. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 5 grudnia 2022

Szkoła Umbryjska

Chyba już kiedyś wrzucałem tutaj ten wiersz Hansa Magnusa Enzensbergera, pochodzący z kapitalnej książki Zagłada Titanica. Tyle, że na pewno w przekładzie Grzegorza Prokopa. No to teraz pora na wersję Andrzeja Kopackiego. Pisałem jakiś czas temu, że odrzuca mnie od wierszy. Tak, ten stan trwa nadal, ale dotyczy, za przeproszeniem, twórczości krajowej...

sobota, 26 listopada 2022

R.I.P. Hans Magnus Enzensberger (11.11.1929 - 24.11.2022)

Smutna wiadomość. Najwybitniejszy poeta języka niemieckiego. Na szczęście często w Polsce tłumaczony. Więc może też czytany? Na pewno przez niżej podpisanego.

środa, 7 września 2022

Szkoła umbryjska

Zatęskniłem za Umbrią, dlatego ten wiersz Enzesbergera, który - jak mi się wydaje - był tu już „publikowany‟. Niestety podczas wakacyjnego wyjazdu ominęliśmy Orvieto, więc jest powód, żeby tam wrócić (powodów jest zresztą kilka, także - Spoleto i Perugia, w których byliśmy zbyt krótko). Wybierając się do Włoch, nie zabrałem ze sobą aparru fotograficznego, niewiele też zdjęć zrobiłem smartfonem. Wymyśliłem sobie, że obrazy stamtąd chcę zapamiętać i mieć je w głowie, co mi się częściowo udało. Myślę więc teraz o konkretnych miejscach, a nie o zdjęciach stamtąd. Z biegiem lat nabrałem przekonania, że obrazów technicznych - jak je nazywa Vilém Flusser - powstaje stanowczo za dużo. Szczególnie za dużo jest ich w sieciowym obiegu. Jakoś tak staroświecko, czy też „dziadersko‟,  przywiązany jestem tutaj do ideii biblioteki, jako miejsca gromadzenia i uostępniania tekstów oraz obrazów (no i sam sobie teraz zaprzeczyłem wrzucając w sieć tekst niemieckiego poety...).

[Przekład Grzegorza Prokopa, czarny włos widoczny na lewej stronie należy do naszej wspaniałej suki Luny]

wtorek, 8 czerwca 2021

(Orgazm jest orgazmem jest orgazmem)

Wtorek z wierszem Hansa Magnusa Enzensbergera (w przekładzie Grzegorza Prokopa). Trzydzieści dziewięć lat temu nakładem Wydawnictwa Literackiego w serii Humanum est ukazała się książeczka „Proces historyczny‟. No i co? No i zbój...

wtorek, 8 grudnia 2020

(W planach przewiduje się miejsce na armaty)

Wiersz Hansa Magnusa Enzensbergera (w przekładzie Grzegorza Prokopa) z książki Proces historyczny, którą w 1982 roku opublikowało Wydawnictwo Literackie.

niedziela, 29 listopada 2020

(wysiadać! wysiadać bez spadochronów!)

Mając wciąż przed oczami zdjęcia Cezarego Sokołowskiego z wczorajszej demonstracji Strajku Kobiet w Warszawie, na których osiłek w policyjnym mundurze w odpowiedzi na okazaną legitymację poselską, pryska gazem pieprzowym prosto w oczy Barbarze Nowackiej, co oznacza, że katoliccy nacjonaliści  z PiS się boją i wymuszają na policji agresywne zachowania, szukając rano czegoś do czytania, znaleźć tom wierszy Hansa Magnusa Enzensbergera, a tam trafić od razu na tekst Zwycięstwo wiśni, a za chwilę na inny, także mocno w temacie, o tytule Obrady na najwyższym szczeblu, i obróciwszy wzrok  w stronę regału z płytami, zorientować się, że jest się także w posiadaniu Mesjasza Handla w interpretacji Christophera Hogwooda z The Academy of Ancient Music, o czym się zapomniało, gdzie śpiewa m.in. Emma Kirkby, więc dla wyjustowania poziomów i odzyskania empatii, położyć na talerzu gramofonu pierwszy czarny krążek, oddając się lekturze Enzesbergera, który jest poetą genialnym, zawsze trafiającym w sedno (wiersze przełożył Grzegorz Prokop, a książkę Proces historyczny wydało w 1982 roku Wydawnictwo Literackie)!


piątek, 23 października 2020

(Można się wyzwolić, to logiczne, tylko wspólnymi siłami)

Myślę, że bardzo a propos wczorajszych/dzisiejszych wydarzeń - wiersz Hansa Magnusa Enzesbergera z jego genialnej Zagłady Titanica (przekład Grzegorza Prokopa).



 

wtorek, 28 lipca 2020

(Widzisz tę plamkę ślepą?)

Hans Magnus Enzensberger

Piękne widoki

Widzę coś, czego ty nie widzisz.
Wszyscy oprócz ciebie maja rację,
ale ty tego nie rozumiesz.
I na odwrót. Wszędzie martwe pola.
Świat  jest nieprzejrzysty.
Dzięki czemu wiele zostaje ci oszczędzone.
Widzisz tę plamkę ślepą?

Luka w polu widzenia 12-18"
w kierunku skroni od punktu fiksacji
(spowodowana przez brak receptorów
w discus nervi optici).
Prawdziwe błogosławieństwo.

Na twoim uchu wewnętrznym również nie można polegać:
zanik czucia głębokiego
przy określonym położeniu głowy
(bodźce z trzech kanałów półkolistych w błędniku
wzajemnie się redukują).

Błogosławione zaburzenia równowagi,
omdlenia, dobrodziejstwa natury.

Ponadto dysponujesz nieświadomością,
która tobą dysponuje. Zaburzenia poznawcze
związane z twoją pozycją społeczną, płcią,
rokiem kalendarzowym. Ciągłe wymówki.
Wszystko się ukrywa. Cudowne objawienia
na każdym rogu ulicy. Wierzę w to,
w co ty nie wierzysz. W takim razie
żadne objawienia maryjne, wyrzeczenie się karmy,
komunizmu, szansy wygranej w lotto. W mię Boże.
Niepewność, balsam na migrenę.

Odwrotne strony, które dla ciebie pozostają ukryte.
Teoremat Gödla. Niedostatek wyobraźni.
Ograniczona pojemność twojego mózgu.
Krótki czas, jaki ci jest dany
na ziemi. Ponieważ musisz w to wierzyć.
Warunki a priori wszelkiego doświadczenia.
A może tylko za dużo wódki,
roztargnienie, smutek i entropia.
Także na prawdziwym błogosławieństwie nie można polegać.

[Wiersz w przekładzie Ryszarda Krynickiego z książki Spotkanie innego rodzaju, którą rok temu opublikowało Wydawnictwo a5. „A może tylko za dużo wódki, roztargnienie, smutek i entropia." ;) ]

niedziela, 19 stycznia 2020

(Jak miałbym to odgadnąć, skoro wszystko co widzę, jest tak wyraźne, tak konieczne i tak nieprzejrzyste?)

Hans Magnus Enzensberger

Spokój w trakcie ucieczki. Szkoła flamandzka, 1521

Widzę dziecko bawiące się w zbożu,
które nie widzi niedźwiedzia.
Niedźwiedź obejmuje albo bije chłopa.
On widzi chłopa,
ale nie widzi noża,
tkwiącego w jego plecach;
to znaczy w plecach niedźwiedzia.

Na wzgórzu z drugiej strony leżą szczątki
człowieka połamanego kołem; lecz rybałt,
który przechodzi obok, nic o tym nie wie.
Także obie armie, które
suną ku sobie
po jasno rozświetlonej równinie -
ich lance skrzą się, oślepiają mnie -
nie widzą krążącego krogulca,
który ogarnia je chłodnym wzrokiem.

Widzę wyraźnie pasma pleśni
ciągnące się przez więźbę dachu,
na pierwszym planie, a nieco dalej
pędzącego kuriera.
Wynurzył się pewnie z jakiegoś parowu.
Nigdy się nie dowiem,
jak jest w tym parowie;
lecz wyobrażam sobie,
że jest wilgotny, cienisty i wilgotny.

Łabędzie na stawie w centrum obrazu
nie zwracają na mnie uwagi.
Patrzę na świątynię nad przepaścią,
na czarnego słonia - to dziwne,
czarny słoń w szczerym polu! -
i na posągi, których białe oczy
kierują się ku ptasznikowi w lesie,
ku przewoźnikowi na promie, ku pożodze.
Jakie to wszystko nieme!

Na bardzo dalekich, na bardzo wysokich wieżach
z otworami strzelniczymi dziwnego kształtu
widzę, jak sowy mrużą oczy w słońcu. Tak,
zapewne to wszystko widzę,
lecz nie wiem o co chodzi.
Jak miałbym to odgadnąć,
skoro wszystko co widzę,
jest tak wyraźne, tak konieczne
i tak nieprzejrzyste?

Nic nie przeczuwający, zajęty swoimi sprawami
jak to miasto swoimi,
albo jak tamte miasta w oddali,
o wiele błękitniejsze,
rozpływające się w innych zjawiskach,
innych chmurach armiach i potworach,
żyję dalej. Idę sobie.
Widziałem to wszystko, nie widziałem tylko
noża, tkwiącego w moich plecach.

[Wiersz w przekładzie Grzegorza Prokopa z poematu Zagłada Titanica, niejednokrotnie tu przywoływanego, i na pewno nie po raz ostatni, bo to genialna książka Hansa Magnusa Enzensbergera, poety jakby niespecjalnie u nas cenionego, a szkoda!]

poniedziałek, 9 grudnia 2019

(Toniemy bezgłośnie)

Hans Magnus Enzensberger

Pieśń siedemnasta

Toniemy bezgłośnie. Woda, spokojnie jak w wannie,
stoi na jasno oświetlonych dziedzińcach palmowych,
w salach tenisowych, we foyer, odbija się w lustrach.
Żadnej kłótni, żadnej wymiany słów. Dialogi półgłosem.
Proszę, pan pierwszy. Pozdrów dzieci. Tylko się nie przezięb.
W łodziach słychać nawet skrzypienie lin i widać , że z płetwy
sterowej, która jakby w zwolnionym tempie wynurza się
z morza, fosforyzujące krople z powrotem opadają w morze.
Dopiero na samym końcu - ciemny kadłub wznosi się już
pionowo z otchłani jak absurdalna wieża,
na statku zgasły światła, nikt nie patrzy na zegarek -
niesłychany dźwięk rozbija szklany spokój:
„To było stęknięcie, nie to był charkot, grzmot,
seria strasznych uderzeń, jakby do piwnicy wrzucano
jakieś przedmioty, ważące tony, w otchłań,
a te rzeczy, niewyobrażalnie ciężkie, spadając rozbijały
wszystko. Takiego dźwięku nie słyszał dotąd
nikt, i każdy z nas ma nadzieję, że do końca życia
nic podobnego nie usłyszy.‟ Od tej właśnie chwili
statku już nie było. Potem, zaczęły się krzyki.

[Z tomu Zagłada Titanica w przekładzie Grzegorza Prokopa, wiersz ze s. 16.]

niedziela, 1 grudnia 2019

(Przecież w końcu twierdził od dawna: Tak dalej być nie może!)

Hans Magnus Enzensberger


Odroczenie

Podczas słynne erupcji Helgafell, wulkanu na wyspie
Heimaey, erupcji transmitowanej na żywo przez  tuzin kaszlących
ekip telewizyjnych, widziałem, pod deszczem siarki,
jakiegos starszego pana w ogrodniczkach, który, wzruszając
ramionami i nie zwracając uwagi na porywisty wiatr, żar,
kamerzystów, popiół, widzów (wśród których byłem i ja,
siedzący na dywanie, przed błękitnym ekranem),
za pomocą ogrodowego węża, cienkiego, lecz było go widać
wyraźnie, walczył z lawą, aż w końcu jego sąsiedzi, żołnierze,
dzieci, a nawet strażacy z sikawkami, sikawek wciąż przybywało,
zaczęli wznosić przeciw płynącej lawie zaporę z tężejącej
lawy studzonej wodą, zaporę coraz wyższą i w ten sposób,
zszarzali od popiołu, przynajmniej na jakiś czas, choć na pewno
nie na zawsze, odroczyli zagładę Zachodu, i właśnie tym sposobem
owi ludzie, jeżeli dziś jeszcze żyją, na Heimaey,
jednej z wysp u wybrzeży Islandii, budzą się rankiem
w swoich małych, drewnianych, kolorowych domkach
i po południu, nie rejestrowani przez kamery, podlewają
w swoich ogródkach sałatę, głowiastą, użyźnioną
przez lawę, podlewają tylko do czasu, bez paniki.


Tylko spokój

Niekiedy, nawet dość często, w czasie zimowych
polowań na zające, albo, na krótko przed
Wielkanocą, przez uchylone okno wagonu sypialnego
kiedy się już rozwidnia, widać na śniegu, na dachach stodół,
na hałdach węgla i na ambonach w lesie mieszanym
niewielkie grupy ludzi ubranych na czarno,
pod wodzą proroka w drucianych okularach
na spuchniętym nosie, jak trwają w bezruchu
czekając na koniec świata. Tymczasem my, inni, zajęci
naszymi jakże istotnymi błahostkami, przypuszczamy, 
że potop zdarzył się w najdalszym czasie przeszłym bądź
uważamy go tylko za szacowną kaczkę dziennikarską,
tamci, co czyhają na wysokości, wiedzą, co do minuty -
kiedy nastąpi. We właściwym czasie wyrejestrowali telewizory,
opróżnili lodówki, żeby nic się nie zepsuło,
i uzbroili dusze. Ich wstrząsająco cienkie zawodzenia
wpadają nam w uszy znad sprzątniętych pól, znad drogi
szybkiego ruchu w Ruhrze, znad prawie chłodnej, żyznej łąki:
Bliżej, Boże, do Ciebie. Na dłuższą metę
oczywiście nie da się uniknąć, że ten
czy ów spojrzy na zegarek i zacznie się dziwić:
że prorokowi zdrętwieje ręka wzniesiona ku przestrodze;
i że, gdy się rozwidni, przeleci z hukiem pośpieszny,
skurczą się hałdy, stopnieje śnieg
a zające powędrują do piecyka, jeden za drugim,
przy szyderczym aplauzie otoczenia,
niejeden się będzie spuszczać na linie w tę niską codzienność,
otwierać na nowo rachunek rozliczeniowy, kupować konewki,
przygotowywać się do nieuniknionego urlopu.
Biorąc pod uwagę Powszechne Zasady Zawierania Umów
i brudną bielizna, nawet prorok musi iść na pewne
ustępstwa, ale będzie twardy, bo idzie
o sprawę. Cienkim, lecz mocnym głosem powie sobie:
To tylko forma zewnętrzna. Cierpliwości!
Co znaczy wobec wieczności parę tygodni
czy wieków w tę czy tamta stronę.
Jeżeli o niego chodzi, kiedy przyjdzie pora,
nie będzie zaskoczony. Przecież w końcu
twierdził od dawna: Tak dalej być
nie może! Niech nastanie sprawiedliwość! Sami
jesteśmy winni! Gdybyśmy tylko zawsze byli Mu posłuszni!
A więc przeczuwa na dachu swojej stajni, kracząc
nieustraszenie, że koniec świata, choćby niepunktualny, 
będzie zawsze na nowo smakował jak manna, że w pewnym
sensie będzie ukojeniem, najsłodszą pociechą, ponurą,
z wypadającymi włosami i z mokrymi nogami.


[Z tomu Zagłada Titanica przełożonego w całości przez Grzegorza Prokopa (1993), s. 44, 70, 71. Często czytam tę książkę Enzensbergera i nie mogę się naczytać. I zastanawiam się nieustannie, dlaczego ten wybitny niemiecki poeta jest tutaj tak średnio popularny?]

niedziela, 29 września 2019

(Pudło doskonale puste)

Hans Magnus Enzensberger

Model teoretyczno-poznawczy

Tutaj masz 
wielkie pudło
z napisem
pudło.
Gdy je otworzysz
znajdziesz w środku
pudło
z napisem
Pudło
z pudła
z napisem 
Pudło.
Gdy je otworzysz -
mam teraz na myśli
te pudła,
nie tamto -
znajdziesz w środku
pudło
z napisem
I tak dalej,
a jeżeli będziesz 
postępował tak nadal,
po nieskończonych
trudach znajdziesz
nieskończenie małe
pudło,
z napisem
tak maleńkim,
że rozpłynie ci się
poniekąd
przed oczami.
Jest to pudło, które
istniej tylko 
w twojej wyobraźni.
Pudło doskonale
puste.

[Wiersz w przekładzie Grzegorza Prokopa z tomu Zagłada Titanica (s. 74). Tak się zastanawiam czasem, dlaczego Enzensberger nie jest w Polsce specjalnie popularny? Owszem był tłumaczony, wyszło sześć książek z polskimi wersjami jego wierszy, ale nie przekłada się to na jakiś sukces czytelniczy... Dziwne, bo to najważniejszy żyjący poeta.]

niedziela, 1 września 2019

(Fakty to przecież nic więcej niż propaganda)

Hans Magnus Enzensberger

Wiaczesław Michajłowicz Mołotow (1890-1986)

Ciężko dysząc, pod kwitnącą jabłonią
za daczą, Wiaczesław Mołotow huśta się
w swoim wiklinowym foteliku, w tę i we w tę,
ten, co przeżył. Na emeryturze, emeryturze, emeryturze.

Jego Żelazny Zad też nie jest już taki
jak niegdyś. Tylko temperówka na dewizce
przypomina o słonecznych latach
w Biurze Politycznym. Głowi się, strzela palcami.

Jako bolszewik bez znaczenia: grupa „Chemików‟.
Sam byłem w więzieniu! (Uzasadnienia).
Gotowy do buntu, na śmierć. Wokół pamiątki.
Fakty to przecież nic więcej niż propaganda.

Na przykład wówczas w Kancelarii Rzeszy, listopadowy deszcz
dudnił o szyby. Przyjaźń między nami
scementowana jest krwią. Czy rzeczywiście to on powiedział?
Toasty wstępniaki zapiski w aktach: Historia?

Czyjaś historia? Któż to potrafi odróżnić!
Któż by potrafił zapamiętać! Muchy bzyczą
na zapleczu i w celach. W protokole zapisano:
Męty. Wściekłe psy. Niebezpieczne ścierwa.

Własna żona, zesłana jak inni:
Jej oczy były zielone czy brązowe? A dzieci?
Bez znaczenia: co to znaczy? Niedojdy!
krzyczał Lenin. W majowym słońcu siedzi mumia.

Muchy bzyczą jak zwykle.pozostały przy życiu, żyjący.
Zdrzemnął się, zakonserwowany. W snach
mieszają mu się zadania domowe z wyrokami śmierci.
Był zawsze dobrym uczniem. Ale jego angielski

już szwankuje. Na przykład: coctail: słowo obce,
niezrozumiałe. W jego niedosłyszących uszach
nie grzmią żadne wybuchy. Strzelanie palcami.
Nadsłuchuje. Czy to muchy? Powolnie

powracają mozolne etiudy. verie, Un sospiro,
które grał wówczas w Kukarce,
ujezd noliński, anno tysiąc dziewięćset trzy,
wyraziście i przepojony szlachetnymi uczuciami.

[Wiersz z kapitalnego cyklu Mausoleum, nie tłumaczony wcześniej na język polski. To, że brakuje go w książkach wydanych za PRL-u jest zrozumiałe, ale później? Dopiero więc Ryszard Krynicki i jego tom przekładów Enzesbergera Spotkanie innego rodzaju (s. 23-24) wydany w tym roku w a5. Wiaczesław Mołotow przemawiając na forum Rady Najwyższej ZSRR 31 października 1939, powiedział: Koła rządzące Polski chełpiły się trwałością swego państwa i potęgą swojej armii. Okazało się jednak, że wystarczyło krótkie natarcie najpierw wojsk niemieckich, a następnie Armii Czerwonej, by nic nie pozostało po tym pokracznym bękarcie traktatu wersalskiego, żyjącym z ucisku niepolskich narodowości. Mój ojciec nienawidził go za to urodliwoje dietiszcze, uczucie to - co zabawne - przeniosło się też na znakomitego aktora Ryszarda Baera, który w cyklu spektakli Teatru Telewizji Przed burzą (nazywało się to chyba Teatr Faktu?), odtwarzał postać Mołotowa.]

poniedziałek, 1 lipca 2019

Zagłada Titanica

poemat Hansa Magnusa Enzensbergera, dziś odebrany z poczty i przeczytany od deski do deski. Właściwie mógłbym wkleić tutaj cały tekst... Utwór posiada podtytuł "komedia" per analogiam do dzieła Dantego, który zresztą w tekście jest kilkukrotnie przywołany. Okazuje się, że można współcześnie (poemat ukończony został w 1977 roku, więc może - współcześnie do szkoły nowojorskiej) napisać dłuższy utwór poetycki, który nie jest wyłącznie popierdalaniem luźnymi skojarzeniami...






Hans Magnus Enzensberger, Zagłada Titanica, przekład Grzegorza Prokopa, Wydawnictwo Prokop, Warszawa 1994.





piątek, 28 czerwca 2019

(myślę o tobie śmierdzący bracie)

Dramatycznie aktualny (i jak zwykle świetny) Hans Magnus Enzensberger w przekładach Jana Prokopa z książki opublikowanej przez Państwowy Instytut Wydawniczy w 1968 roku. Ciekawe jak było z odbiorem tych wierszy w Polsce sprzed pół wieku? Wydaje mi się, że ślady lektury Enzensbergera można znaleźć w tekstach Tadeusza Różewicza z lat sześćdziesiątych. Poeci się zresztą znali.


No i fajnie kiedyś książki wydawano. Okładka autorstwa Danuty Staszewskiej. A nakład tomu to 1000+250 egzemplarzy. Czyli zasięg raczej niewielki... 

sobota, 15 czerwca 2019

(Chemiczne dobrodziejstwo)

Hans Magnus Enzensberger


Kompletna pustka

Cel wzniosły, zapewne,
tylko moje płuco,
nie chce o nim słyszeć.
Napełnia się, opróżnia,
chociaż nie całkiem.
Także system nerwowy
przeszkadza, melduje się,
melduje, że skwar. Może
przestała działać
klimatyzacja? Nigdzie śladu
nirwany, wciąż gdzieś
piszczy telefon,
a na balkonie 
bzyczą osy,
które, podobnie jak ja,
nie zaszły daleko
w sztuce medytacji.


Chemiczne dobrodziejstwo

Sto miligramów dożylnie
C12H18O, i starczy. Zostajesz
wyzwolony z tego wiecznego Ja,
które jest ci tak bliskie. Twój mózg
myśli bez ciebie, pławi się ‒ siło
ciążenia, adieu ‒ przez ileś minut
w nirwanie, jakiej nie znasz.
Potem, nie wiedząc, co się działo
pod twoją nieobecność, gromadzisz
znów, stopniowo, cały
ten swój intymny dobytek, 
„świadomość‟, „wolną wolę‟, „rozum‟,
i wracasz tymczasem
do znanej ci tragikomedii,
nieświadom niczego: wszystko jest jak zwykle.


[Wiersze Hansa Magnusa Enzensbergera w przekładzie Andrzeja Kopackiego przepisałem  Literatury na Świecie nr 11-12 /2015, a teraz wybieram się do popularnej sieci handlowej po ogólnodostępne chemiczne dobrodziejstwo o wzorze C2H5OH. Jest tak gorąco, że nie idzie inaczej wytrzymać...]

czwartek, 13 czerwca 2019

(W blasku jupiterów kłamcy przemawiają w pięćdziesięciu językach: Jesteśmy przeciwko wojnie.)

Hans Magnus Enzensberger


Kongres Pokoju

Ląduje samolot ze stu kłamcami na pokładzie.
Miasto wita ich garścią kwiatów,
wonią nafty i potu,
wiatrem z równin Azji.

W blasku jupiterów kłamcy przemawiają
w pięćdziesięciu językach: Jesteśmy przeciwko wojnie.
W milczeniu przyznaje im rację.
Ci kłamcy mówią prawdę, ale 
potrzebują aż pięćdziesięciu godzin
na to jedno zdanie?

Kiedy odjeżdżają, kwiaty są już szare.
W popielniczkach przelewa się 
od solidarnych petów,
niezłomnych końcówek cygar
i niezwyciężonych niedopałków.
W spluwaczkach pływa pokój.

W tym samym czasie prawdomówni w Białym Domu
w blasku jupiterów głoszą
inną prawdę: wojna trwa.
Tylko kłamcy są niezłomni.

W Białym domu kwiaty są świeże,
spluwaczki wydezynfekowane
a popielniczki czyste jak bomby.

Poryw wiatru przeciąga nad miastem,
wiatru z równin Azji. Tak rzęzi
duszona kobieta, gdy walczy o życie.


O trudnościach reedukacji

Po prostu są doskonałe
te wszystkie wielkie plany:
Złoty Wiek
Królestwo Bożen a ziemi
obumieranie państwa.

Gdyby tylko nie było ludzi!
Zawsze i wszędzie przeszkadzają ludzie.
Wszystko stawiają na głowie.

Kiedy chodzi o wyzwolenie ludzkości
lecą do fryzjera.
Zamiast z zachwytem podreptać za pierwszą strażą
mówią: Teraz dobrze by było pójść na piwo.
Zamiast o słuszną sprawę
walczą z żylakami i odrą.
W decydującej chwili 
szukają skrzynki pocztowej lub łóżka.
Tuż przed nadejściem millenium
wygotowują pieluchy.

Wszystko rozbija się właśnie o ludzi.
Nie można z nimi budować żadnego państwa.
Worek pcheł to nic w porównaniu z nimi.

Drobnomieszczańskie wahania!
Idioci konsumpcji!
Przeżytki przeszłości!

Nie można ich jednak wszystkich wybić!
Nie można ich całymi dniami przekonywać!

O tak, gdyby nie było ludzi,
wtedy sprawa wyglądałaby inaczej.
Tak, gdyby nie ludzie, 
wszystko poszłoby raz-dwa.
Tak, gdyby nie było ludzi, 
to wtedy!
(Wtedy ja też nie chciałbym tu więcej przeszkadzać).


[To może teraz skan IV strony okładki z konterfektem Hansa Magnusa Enzesbergera. Wiersze w przekładzie Ryszarda Krynickiego (pierwotnie z tomu Pismo niewidomych / Blindenschrift z 1964 roku) pochodzą z książki: Hans Magnus Enzensberger, Spotkania innego rodzaju, Wydawnictwo a5, Kraków 2019, s. 16-17 i 19-20.]


wtorek, 11 czerwca 2019

(Encykliki przydadzą się na podpałkę)

Hans Magnus Enzensberger


Do wypisów dla wyższych klas szkoły średniej

Nie czytaj ód mój synu, czytaj rozkład jazdy:
są dokładniejsze. Rozwiń mapy,
póki nie jest za późno. Bądź czujny, nie śpiewaj.
Nadchodzi dzień, kiedy znów przybiją na bramach
spisy i tym, którzy są przeciwni, nakreślą na piersiach piętnujące 
znaki. Ucz się przechodzić nierozpoznany, naucz się więcej niż ja:
zmieniać dzielnicę, paszport, twarz,
naucz się małej zdrady,
codziennego brudnego ratunku. Encykliki
przydadzą się na podpałkę,
manifesty: by zawijać w nie masło i sól, 
dla bezbronnych. Wściekłość i cierpliwość są konieczne,
żeby wdmuchiwać w  płuca władzy
zabójczy miałki pył. Mielony
przez tych, którzy wiele się nauczyli,
tych którzy są dokładni, przez ciebie.


Koniunktura

Wydaje się wam, że jecie
ale to nie jest mięso
to czym was podkarmiają
to przynęta, ma słodki smak
(być może wędkarze
zapomnieli o żyłce, być może
ślubowali,
że będą pościć w przyszłości?).

Haczyk nie smakuje jak biskwit
smakuje jak krew
wyciąga was z letniej brei:
jakże zimne jest powietrze nad Berezyną!
Będziecie się rzucać
na obcym piasku
na obcym lodzie:
Grenlandia, Newada, wbiją
się wasze pazury 
futro Pustyni Nubijskiej.

Nie martwcie się! Dobra pamięć
zdobi wędkarzy, wieloletnie doświadczenie.
Przynoszą wam miłość
rzeźnika do świni.
Siedzą cierpliwie nad Renem,
nad Potomakiem, nad Berezyną,
nad wszystkimi rzekami świata.
Pasą was. I czekają.

Podgryzajcie sobie wzajemnie gardła.
Bojąc się głodu
walczcie o zabójczą przynętę.


[Najlepsza książka wydana podczas tegorocznego Festiwalu Miłosza, tom: Hans Magnus Enzensberger, Spotkania innego rodzaju, Wydawnictwo a5, Kraków 2019. Przepisane powyżej dwa wiersze w tłumaczeniu Ryszarda Krynickiego, pochodzą z wczesnej książki Enzensbergera - Obrona wilków / Verteidigung der Wölfe z 1957 roku. Nie są to więc utwory najnowsze, a brzmią tak aktualnie... Wrócimy nie raz do tego tomu.]