piątek, 3 sierpnia 2018

(i patrzy jak gąsienica dożera ich zielone miasto)

Lubow Jakymczuk


gąsienica

jej palce zmarzły i zwęziły się
spada z nich obrączka
stuka po asfalcie
jej palce drżą na wietrze
jak jesienne liście
kiedy koło nóg przepełza gąsienica
gąsienica czołgu
koło nóg jej córki

dwóch podchodzi i rozkazuje
rozłożyć ręce jak do oklasków
wpatruje się w dokumenty pierwszy drugi raz 
macają jej stwardniałe palce
i znajdują oparzenia tylko oparzenia
gdzie powinien być odcisk na wskazującym
od snajperskiego karabinu
podają jej pseudonim
a może i nie jej -
kurwa-kobieta

oni ją rozbierają
oni ja roztrząsają
oni się rozkładają
pokładają
łają się
dziewięciu
(jej ulubiona liczba)
w niebieskich szlafrokach
(jej ulubiony kolor)
w dziurawych adidasach
(jej ulubione buty)
dziewięciu
na jedną rozczochraną
nie kurwę tylko kobietę

a dziewczynka zwinęła się w kłębuszek
przygląda się i nie płacze
podnosi maminą obrączkę
ukrywa w ustach jak pies kostkę
i patrzy jak gąsienica dożera ich zielone miasto

19 września 2014, Kijów


modlitwa

Ojcze nasz któryś jest w niebie
w pełnym księżycu
oraz w pustym słońcu
strzeż od śmierci moich rodziców
których dom stoi na linii ognia
i którzy nie chcą go porzucić
jak trumny
strzeż mojego męża
który jest po drugiej stronie wojny
jak po drugiej stronie rzeki
i celuje swoim karabinem w szyję
którą kiedyś całował

nosze na sobie tę kamizelkę kuloodporną
i nie mogę jej zrzucić -
jest dla mnie jak skóra
noszę w sobie jego dziecko
i nie mogę go wygnać -
on przez dziecko panuje nad moim ciałem
noszę w sobie tę Ojczyznę 
i nie mogę jej zwymiotować
bo jest jak krew -
płynie w żyłach

chleba naszego powszedniego daj głodnym
i niechaj przestaną zjadać się nawzajem
światło nasze oddaj ciemnym
i niech im się rozjaśni
i odpuść nam nasze zrujnowane miasta
choć i my nie odpuszczamy tego naszym wrogom
i nie wódź nas na pokuszenie
żeby zrujnować ten świat zepsuty
ale chroń nas ode złego
zrzucenia naszego ciężaru Ojczyzny
jak taniej kamizelki kuloodpornej -
ciężkiej i mało pomocnej

strzeż ode mnie
mojego męża moich rodziców
moje dziecko i moją Ojczyznę

                                 dla Maszy, Marianny i Marusi

4 listopada 2014, Kijów


[Wiersze w Lubow Jakymczuk w przekładzie Anety Kamińskiej przepisałem z tomu: Lubow Jakymczuk Morele Donbasu, WBPiCAK, Poznań 2018, s. 70-71 i 73-74.]