poniedziałek, 22 października 2012

Niewinne oko nie istnieje


Dwa bardzo ładne wiersze Williama Carlosa Wiliamsa, które wydają się być aż nadto proste, jakkolwiek napisanie takiego utworu łatwe czy proste wcale nie jest, jak sądzą o tym prostacy…

William Carlos Williams

MIĘDZY MURAMI

tylnych skrzydeł
szpitala

nic
nie wyrośnie

leży tam
popiół

w którym błyskają
zielone

odłamki stłuczonej
butelki

[przełożył Leszek Engelking, LnŚ nr 1 (234) 1991, str. 166]


CZERWONE TACZKI

tak wiele zależy
od

pokrytych szkliwem
deszczu

czerwonych ta-
czek

tam koło tych białych
kurcząt

[przełożył Leszek Engelking, LnŚ nr 1 (162) 1985, str. 142]

Ale jednak autor tych – powtórzmy to jeszcze raz - bardzo ładnych wierszy, miał trochę za uszami… Więc teraz fragment eseju Eliota Weinbergera pt. „Moderniści w piwnicy a gwiazdy na niebie”, traktującego generalnie o Ezrze Poundzie, chociaż znajdują się tam też smakowite fragmenty dotyczące e. e. cumingsa, Thomasa Sternsa Eliota i Williama Carlosa Williamsa. Niewinne oko (słowo) nie istnieje.

Pisarstwo Williamsa, choć w tym względzie mniej rażące (w głębszy sposób związane z suburbiami) od twórczości Pounda, również zanieczyszczone jest plamami, o których ujawnianiu w druku nikt nawet nie myśli. Jest takie jego opowiadanie, które zaczyna się do zdania: „Był jednym z tych żydowskich typków, które chciałoby się zabijać na sam ich widok, typków udających biedaka, których wyraz oczu zmienia się w ciągu sekundy, kiedy się tylko napomknie o pieniądzach”. A jego esej „Na przekór pogodzie” wyraża przekonanie autora, iż judaizm jest „plemiennym kultem religijnym” stanowiącym „dokładny odpowiednik faszyzmu” – esej ów powstał w roku 1939. W biografii Marianiego cytuje się – bez komentarzy – opinie Doktora o Żydach: „lubieżne żydowskie typy”, „pewien zasrany bękart żydowski”, „Jakiś obrotny gudłaj” (to o prawniku, który miał podstawy do oskarżenia Williamsa o zniesławienie) i tym podobne. Jednak Mariani, w jednym akapicie swej liczącej 900 stron książki, odnosi się do rasistowskich i antysemickich uprzedzeń jej bohatera, zamazując je stwierdzeniem, iż William Carlos Williams był „wytworem swych czasów”, który nie zawsze „unikał popularnych w jego epoce mitów rasistowskich”.

[przełożył Wacław Sadkowski, LnŚ nr 1-2 (282-283) 1995, str. 310-311]