Słynne parówki
Wędliniarz Kołaczek
robił z delikatnych jelitek
słynne parówki
jarmarki z nimi objeżdżał
Pewnego razu jak zwykle ruszył
z dwoma wikliniakami wędlin
na targ do Humpolca
W ulewie dzień przestał w bramie
nic nie utargował
Oklapły nocą wracał do domu
za plecami na wozie dwa pełne kosze
W alei przed Zahradka
przyszła mu myśl
rozwiesić parówy na drzewach
Rano przy świtaniu
cała wieś szczekała
[wiersz w przekładzie Jerzego Kędzierskiego z tomu: Miloš Doležal Gmina, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2004]
Kupiłem sobie wczoraj za jedyne 3 zł w krakowskiej Taniej Książce tomik Miloša Doležala, którego edycja jakoś uszła mojej uwadze (mały nakład? słaba dystrybucja? no i żeby zapłacić kartą oraz przekroczyć kwotę 10 zł dołożyłem jeszcze Supermarket bohaterów radzieckich Jáchyma Topola za 8 zł...). I przypomniałem sobie, że przecież miałem okazję spotkać osobiście autora i dostać od niego rzeczoną książkę w wersji czeskiej. Ale kiedy to było? Zastanawiałem się dość długo, przerzucając zakurzone tomiki na regale i typując rok 1995 lub 1996 oraz krakowską knajpę Vis a Vis, nazywaną popularnie Zwisem. Bo tak mi się wydaje, że właśnie w tym miejscu doszło do spotkania, kiedy Miloš Doležal razem z jakimś drugim poetą (w ogóle się nie odzywającym) odbyli obowiązkową pielgrzymkę do stóp Marcina Świetlickiego. No i dzisiaj rano książkę znalazłem, a w niej następującą dedykację...
...z której wynika, że spotkanie (myślę jednak, że drugie w kolejności) miało miejsce w Legnicy w 1997 roku podczas tamtejszego festiwalu literackiego (pod nieco idiotyczną nazwą "Barbarzyńcy i nie"). Na którym faktycznie pokazywałem jakieś zdjęcia, a te autor Gminy określił jako "kafkowskie"... W sumie to takie określenie nawet mi pasuje, ale czy akurat tamte fotografie, prezentowane w Legnicy pod tytułem... sorry... Poezja, miały coś z Kafką wspólnego? Raczej watpię.
Słynne parówki w wersji oryginalnej - tak w ogóle, to jeden z fajniejszych wierszy w tomiku Doležala - wyglądają tak: