Michał Cała, Wałbrzych, 1979
Na wczorajszych zajęcia w Akademii fotografii pokazywałem studentom „Śląsk” Michała Cały. Ten cykl zrealizowany w latach 1978-1992 (takie ramy czasowe podaje autor na swojej stronie), po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć w krakowskiej Galerii ZPAF w roku 1987, albo 1986, a może w 1988? Teraz nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że ta ekspozycja zbiegła się w czasie z publikacją w ówczesnej „Fotografii”.
Jako początkujący wóczas fotograf, krakowską Galerię ZPAF (mieściła się wtedy przy ulicy św. Anny) odwiedzałem dość regularnie, ponieważ po prostu chciałem się czegoś nauczyć od starszych wiekiem i stażem kolegów („kolegów” - ma się rozumieć - in spe). No i z tą edukacją było tak, że faktycznie proces dydaktyczny zaszedł, ale dopiero w momencie kontaktu ze śląskimi fotografiami Michała Cały. Bo wcześniej, kiedy oglądałem kolejne prezentacje ogólnozpafowskich pawi, niejako z definicji o nauce mowy być nie mogło.
Zdjęcia Cały dosłownie mną wstrząsnęły. Zobaczyłem wtedy, że można być bardzo blisko konkretu (wizualne realia śląskiej konurbacji były mi wtedy raczej znane) i potraktować go jako materiał do fotograficznego, czytaj - „artystycznego” cyklu. Po kilku latach, jakoś w 1993 albo 1994, zobaczyłem ponownie te prace na wystawie w Galerii B&B w Bielsku-Białej i przeżyłem lekkie rozczarowanie. Dotyczyło ono jakości powiększeń, które podczas tej prezentacji miały rozmiary w okolicach 50x60cm (wydaje mi się, że na wystawie w Krakowie odbitki nie były zbyt duże, ale Michał Cała twierdzi że wręcz przeciwnie) i jakoś przy tej wielkości nieco siadła na nich ostrość brzegowa oraz kontrast, a także rozpiętość tonalna. Natomiast samo podejście do tematu, sposób jego prezentacji, wybór motywów, wszystko to nadal działało.
Michał Cała, Wałbrzych-Sobięcin, 1979
Michał Cała, Wałbrzych-Sobięcin, 1979
Michał Cała, Wałbrzych, 1979
Oglądając trwającą kilkanaście minut projekcję, zastanawiałem się nad płaszczyzną/płaszczyznami odniesień oraz nawiązań do polskiej i zagranicznej fotografii. I nie znalazłem takowych… (pytałem o to studentów i im też nic nie przychodziło do głowy) Wygląda na to, że cykl Cały jest zjawiskiem niemal kompletnie osobnym i w pewnym sensie „samowystarczalnym”. Jednocześnie, patrząc na bardziej współczesne zdjęcia tego autora (czarno-biała seria „Śląsk i Zagłębie. 2004-2010” oraz kolorowa „Miasta Śląska i Zagłębia. 2004-2010”
), dostrzec można z pewnym zdumieniem, że jego metoda pracy: sposób kadrowania, wybór motywów, etc., na przestrzeni tych nieco ponad 40 lat, nie uległy właściwie żadnym zmianom… Czy to już jest ten „styl”, którego domaga się od fotografów Krzysztof Jurecki?
Pomimo wyrażonych powyżej zastrzeżeń, myślę, że „Śląsk” Michała Cały to przedsięwzięcie o wybitnym charakterze. W latach 80. ubiegłego wieku, oprócz „Zapisu socjologicznego” Zofii Rydet, nikt właściwie z taką konsekwencją i determinacją nie starał się tworzyć dużego dokumentalnego cyklu fotograficznego o charakterze wizualnej monografii (no chyba, że w końcu poznamy te „pękające w szwach archiwa”…).
Przeglądając przed chwilą album Michała Cały, znowu uwagę moją przyciągnęły kapitalne zdjęcia z Wałbrzycha z 1979 roku, z czasów gdy pracowały tam jeszcze kopalnie węgla, a koksownie „Thorez”, „Chrobry”, „Mieszko” i „Wiktoria” (sic!), wypluwały w powietrze kłęby śmierdzącego dymu. Tamtejsze górzyste ukształtowanie terenu, umożliwiało wykonywanie zdjęć z „wysokiej perspektywy” i Cała świetnie to wtedy wykorzystał.
Michał Cała, Wałbrzych 1979
Michał Cała, Wałbrzych 1979