na "kamienne Ojczyzny łono"... (ale nie będę się już odwoływać do kawału o tasiemcach...).
Wczoraj o tej porze wysiadaliśmy ze stateczku Alilaguny przy lotnisku San Marco...
A wcześniej obudził mnie łomot dzwonów kościoła San Francesco della Vigna.
Natomiast dzisiejsze przebudzenie o siódmej rano zawdzięczam wyciu kosiarek do trawy ;))
Wklejam to zdjęcie trochę sentymentalnie, ale też dlatego, że fotografię widoczną na przepustce zrobiła moja żona we wrześniu 2007 roku podczas spaceru w Tyńcu, a kilka dni później urodził się nasz syn Jonasz.
Portret ten można znaleźć także na pewnym portalu nacjonal-prawicowych zjebów, gdzie znajduje się "lista szkodników" i gdzie pojawiam się - o ile dobrze pamiętam - pod numerem 308, zaraz za Piotrem Bratkowskim ;))