Świdnica, 22.06.2011
Ostatnio wyprałem razem ze spodniami swoją komórkę. A z nią m.in. 200 numerów zapisanych w pamięci telefonu... Kiedyś wyprałem Siemensa C45 i ten po wysuszeniu działał, chociaż nie dzwonił. Natomiast moja Nokia, do której byłem bardzo przywiązany symbolicznie - ponieważ kupiłem ją w drodze powrotnej z Warszawy w grudniu 2008, gdzie w firmie Book & Art nadzorowałem produkcję wydruków na wystawę "Niewinne oko nie istnieje" w Atlasie Sztuki w Łodzi - padła na amen. I na nic zdało się suszenie suszarką do włosów oraz próby reanimacji przy pomocy ładowarki. Mówi się trudno. No więc za 300 PLN nabyłem kolejny aparat, którym da się nawet robić zdjęcia, albowiem jest wyposażony w matrycę (cytuję z obudowy) 2.0 mega pixel. Czyli tyle, ile - jak mi się zdaje - miały Canony specjalnie wyprodukowane na olimpiadę zimową w Nagano w 1998.