Klaus Fritsch, z cyklu: Oświęcim (1992)
W kontekście niedawno widzianej wystawy ''Ślady życia, ślady zbrodni: Auschwitz-Birkenau'' Mirosława Sadeckiego i też całkiem świeżego projektu Mikołaja Grynberga pt. „Auschwitz, co ja tu robię”, przypomniały mi się zdjęcia Klausa Fritscha. Nie pamiętam już za dobrze okoliczności, w których trafiłem na jego autorską stronę www i zobaczyłem projekt, zatytułowany po prostu „Oświęcim”.
Sam fotograf pisze o tej serii tak:
Eine fotografische Ortserkundung.
Die kleine polnische Stadt Auschwitz als Schauplatz einer paradox ins Negative gewendeten Utopie: ein Nicht-Ort, der ein Ort ist.
A więc ten fotograficzny rekonesans, czy też może raczej wizja lokalna, dotyczy małego polskiego miasta Oświęcim, które było sceną działania negatywnej utopii, paradoksalnie (z wyglądu) nie-miejsce, które właśnie „miejscem” jest (Magda i Zbyszek dzięki za pomoc w tłumaczeniu).
Nie wiem, czy Fritsch odwoływał się tutaj do terminu non-lieux francuskiego antropologa Marca Augé, czy też czytał eseje Karla Schlögla, w każdym razie definicja takich miejsc, pochodząca z tekstu tego ostatniego, dość dobrze tutaj pasuje.
Życie wydaje się rozgrywać właśnie - i coraz częściej - miejscach, które Marc Augé nazwał non-lieux, nie-miejsca. To raczej punkty rozbiegu, prowizoria, miejsca nietrwałe, niezdefiniowane, pozbawione trwałej formy. Nawet nie jest jasne, czy one takiej formy potrzebują; może wystarczy im forma pusta, z wolnym miejscem na spotkanie? - pisze Schlögel w swym szkicu „Gorące miejsca, zimne miejsca” i chociaż dotyczy to raczej obecnego modelu cywilizacyjnego, możemy znaleźć tu też pewne niepokojące analogie, dotyczące charakteru i sposobu funkcjonowania obszarów Nicht-Ort, takich jak Auschwitz-Birkeanu, Treblinka, czy Sobibór.
Klaus Fritsch, z cyklu: Oświęcim (1992)
Elżbieta Janicka, autorka ważnego cyklu o Zagładzie zatytułowanego „Miejsca nieparzyste”, podkreśla wagę gestu polegającego na odwróceniu kamery we właściwą stronę.
A więc nie poezja drutu kolczastego, nie rytm betonowych słupków na którym go rozwieszono, nie rozmazane postaci odwiedzających to miejsce turystów, nie wariacje na temat słynnego napisu z bramy prowadzącej do obozu Auschwitz I, nie proza kolejowych rozjazdów oraz rampy w Birkenau, czy symetria barakowej kaserne architektur. Nie, nic z tych rzeczy.
Klaus Fritsch sfotografował oświęcimskie przedmieścia i peryferia, ich współczesny (anno domini 1992) wygląd. Termin Schauplatz pojawiający się w jego autorskim komentarzu oznacza także „widownię”. Gest skierowania kamery w drugą stronę, okazał się ważny w przenośni i całkiem dosłownie.
Elżbieta Janicka, z cyklu: Miejsca nieparzyste - Auschwitz II Birkenau (24 08 2004)
Elżbieta Janicka dokonała czegoś pokrewnego. Wspomniana seria fotografii p.t. „Miejsca nieparzyste”, przedstawia przestrzeń nad miejscami obozów zagłady. Prześwietlone kadry, prezentowane na wystawach z czarną ramką negatywową, są białe, puste. W sposobie ukazania istoty pomysłu na Endlösung der Judenfrage, jej cykl jest bezkonkurencyjny (jeżeli ktoś ma tutaj wątpliwości, polecam edukacyjną wycieczkę do Chełmna nad Nerem, Bełżca, Treblinki lub Sobiboru i zapoznanie się z charakterem topografii tych miejsc).
Tytuł serii Janickiej odsyłający nas do przedwojennych pomysłów na „getto ławkowe” i wbijania studentom pochodzenia żydowskiego do indeksów pieczątki z treścią „miejsce w ławkach nieparzystych” (co nie powodowało jakichś specjalnych protestów), zwraca też uwagę na obecność pewnego paradygmatu - by posłużyć się w tutaj określeniem Jana Tomasza Grossa – o katoendeckim charakterze, który stymuluje nasze życie społeczno-polityczne, także niestety to po 1945 roku.
Elżbieta Janicka, z cyklu: Miejsca nieparzyste - Sobibór (04 07 2003)