niedziela, 27 stycznia 2019

(Nie ma mnie na tej pożółkłej rodzinnej fotografii)

Janina Katz

Fotografia

Nie ma mnie na tej pożółkłej
rodzinnej fotografii.
Ale jest moja matka
ze swym jak zawsze porywającym uśmiechem
i czarnymi warkoczami,
wygląda jak Cyganka.
Jej śliczna siostra 
i brat 
- drobna postać,
krucha wesołość - 
też jest z nimi.
Brak mojego ojca.
Dziadkowie,
eleganccy i majestatyczni
- każde na swój sposób -
też są.
Mam do nich dołączyć 
za jakieś dwadzieścia lat.
Mój ojciec zrobił to
kilka lat wcześniej.
Wszystko wygląda tak normalnie,
jak to tylko możliwe.
Tło i pierwszy plan 
obojętne.
Dodam tylko,
że promieniej z nich dobre samopoczucie
i solidny,
lecz niekrzyczący
dobrobyt.
Czas:
pomiędzy dwoma wojnami.
Możliwe, 
że los
potraktował fotografa
łagodniej
niż jego uśmiechniętych modeli.
Mnie samej
się udało.
Mam przynajmniej fotografię
i poukładane 
życie.
Ale także niewzruszoną
wiarę
w uzdrawiające działanie
epiki.


[Wiersz w przekładzie Bogusławy Sochańskiej (z języka duńskiego) z książki: Janina Katz, Powrót do jabłek, Biblioteka Śląska, Katowice 2011, s. 61-62. ]