Nazwy ulicy nie pamiętam. Pan odwrócony tyłem i zamykający akurat zielone drzwi, podszedł potem do mnie i zapytał, dlaczego robię zdjęcia (dokładnie: dlaczego kameruję ten dom?). Ale nie był agresywny, gdy go zbyłem jakimś mało sensownym tłumaczeniem.
Lubię tą fotografię, a pochodzi ona z projektu, realizowanego przez mnie na Górnym Śląsku w latach 2004-2005. Niestety cykl ten do tej pory nie doczekał się nazwy, co w jakiś sposób tłumaczy też, dlaczego go porzuciłem… Myślę, że nazwa/tytuł to ważny element pracy nas serią, ustawiający sposób działania i jego zakres. A tego wtedy mi brakowało, chociaż pojedyncze zdjęcia są – jak myślę – OK.
W 2007 roku 18 fotografii z tego cyklu, pokazanych było podczas zbiorowej wystawy w Muzeum Sztuki w Łodzi, zatytułowanej „Miasto nie moje” (pojawiłem się tam w towarzystwie Ewy Andrzejewskiej, Pawła Żaka, Wojciecha Zawadzkiego i Eryka Zjeżdżałki). Paradoksalnie tytuł tej łódzkiej zbiorówki traktowałem wyraźnie jako „nie własny”, ponieważ fotografowane przez mnie miasta na Górnym Śląsku, cały czas są dla mnie jak najbardziej „moje” i myślę o nich z nostalgią.
W drugiej połowie tego roku, fotografia niniejsza pojawi się na okładce wierszy zebranych Grzegorza Wróblewskiego, które mają się ukazać w wydawnictwie Rity Baum (CO MNIE BARDZO CIESZY).
Jak wpadnie mi do głowy tytuł dla tej porzuconej górnośląskiej serii, to powieszę na blogu więcej fotografii w postaci slideshowu.