Budynek ten stoi w Bełżcu przy drodze krajowej nr 17, vis a vis lokomotywowni w ruinie i po skosie do terenu dawnego obozu zagłady. Kiedy robiłem to zdjęcie jesienią zeszłego roku, wyglądał na opuszczony.
Sturmbahnführer Christian Wirth nie mieszkał w nim zbyt długo. Na podstawie danych biograficznych, sądzić można, że od grudnia 1941 – kiedy został komendantem SS Sonderkommando Belzec (inna nazwa Dienststelle Belzec der Waffen SS), do sierpnia 1942 - gdy mianowano go inspektorem Aktion Reinhard i przeniósł się do Lublina, czyli niespełna dziewięć miesięcy.
W bliskim sąsiedztwie „willi Wirtha” stoi budynek nazywany „willą SS”, zaś wspomniana wcześniej lokomotywownia, w czasach obozu była magazynem/sortownią mienia pozostałego po zagazowanych ofiarach.
Christian to imię męskie – jak czytam w słowniku imion - pochodzenia grecko-łacińskiego, od łac. Christianus, Cristianus oznaczające „chrześcijanin”, „wyznawca” Chrystusa, albo „należący do Chrystusa”. „Wirt” z kolei, to „gospodarz”, „oberżysta”, „żywiciel”, a więc nie przejmując się połkniętym przy tej okazji wygłosowym „h”, napotykamy tutaj interesującą koincydencję.
Podwładni sturmbahnführera nazywali go „Krwawym Christianem”, ponieważ w stosunku do swoich ofiar wykazywał się sadystycznym okrucieństwem. Cały system planowego zabijania ludzi w ramach „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” w obozach Bełżec, Sobibór i Treblinka był jego dziełem (wcześniej pracował jako inspektor ośrodków eutanazji umysłowo chorych w ramach akcji T4, gdzie zgodnie z jego pomysłem, do ich uśmiercania używano tlenku węgla).
W Bełżcu trującego gazu dostarczał dieslowski silnik, ze zdobytego na Rosjanach czołgu T-34 (napędzał on jednocześnie obozowy agregat prądotwórczy). Przyjeżdżających transportami Żydów informowano, że są w obozie tranzytowym, z którego po „dezynfekcji”, skierowani zostaną na wschód. W komorach gazowych, podobnie jak to miało miejsce w przypadku akcji T4, zamontowano instalację udającą prysznice (na budynku wymalowany był napis „Bad und Inhalationsräume”).
Obóz rozpoczął swoją działalność w marcu 1942 i do zamknięcia w grudniu tego roku, zamordowano w nim 600.000 Żydów z Polski, Czech, Austrii i Niemiec.
System eksterminacji sprawdzony w Bełżcu, zastosowana potem w Treblince i Sobiborze.
- Bełżec to było laboratorium – mówi Franz Suchomel w dokumentalnym filmie „Shoah” Claude’a Lanzmanna (Belzec war Studium).
- Auschwitz był fabryką (Auschwitz war Fabrik).
- A Treblinka – pyta Claude Lanzmann.
- Ich sag Ihnen meine Definition: merken Sie sich das, Treblinka war ein zwar primitives, aber gut funktionierendes Fließband des Todes. Verstehen Sie? (Powiem panu moją definicję, proszę słuchać uważnie, Treblinka była prymitywną, ale dobrze funkcjonującą taśmą śmierci. Zrozumiał pan?).