[Kielce - 6.4.2016]
„Zróbmy im Kielce‟
23 stycznia 1949 roku w Domu Pereca przy Wojewódzkim Komitecie Żydowskim w Lublinie Liga Kobiet urządziła bal karnawałowy. Uczestniczyli w nim mieszkańcy miasta, młodzi milicjanci i funkcjonariusze lubelskiego Urzędu Bezpieczeństwa. Zorganizowano jedzenie i wódkę. W udekorowanej sali tańczono i wznoszono toasty, Małżeństwa mieszane przełamywały zakazy matrymonialne. Na sali bawili się nawet chasydzi.
Było już dobrze po północy, gdy zabawa przerodziła się w awanturę. Podpity sierżant Tadeusz Wrona z WUBP, rocznik 1926 - „wysokiego wzrostu, czarny - wykrzyknął wtedy pod adresem Żydów: „Zróbmy im Kielce!‟. Co sierżant Wrona miał na myśli?
Zaczęło się od tego, że chasyd Icek Rycer, rocznik 1929, pojawił się na slai w nakryciu głowy. „Zdejmij czapkę, gudłaju, tu nie bóżnica‟ ‒ zrugał go milicjant Nowak, goniec w tutejszym komisariacie. „To nie bóżnica, ale też nie kościół‟ ‒ odciął się Rycer, na co Nowak zrzucił go ze schodów. „Gudłaje tutaj rządzić nie będą‟.
W obronie Rycera stanęli chasydzi, a także funkcjonariusz WUBP Czesław Paruszkiewicz. Z kolei Nowaka wsparli koledzy z Korpusu Przeszkolenia Szeregowych MO oraz wspomniany sierżant Wrona z WUBP. Może sugestia „zrobienia Żydom Kielc‟ miała powstrzymać panoszenie się męskiej konkurencji na zabawie, tańce z polskimi dziewczynami? Za słowami poszły czyny. Padło na Mojżesza Wajsbrota, któremu Wrona kazał „skakać żabkę‟. Gdy ten go wyśmiał, mówiąc, że niemieckie czasy się skończyły, został pobity przez Wronę. Obużony był także milicjant Podniesieński: „Ja was wszystkich, pudle, dzisiaj powystrzelam ‒ odgrażał się Żydom. ‒ Niech wyrok dostanę, a gudłaja zabić muszę!‟.
Kres bijatyce położyło wkroczenie Urzędu Bezpieczeństwa. Nie uspokoiło to jednak sierżanta Wrony. „Takich mośków i josków ja w 1944 roku jak psów na Hrubieszowskich Polach strzelałem! ‒ wołał. ‒ Wasze czerwone bramy już się skończyły i wy też się zaraz skończycie‟.
Pięć lat wcześniej, jako członek oddziału partyzanckiego generała Fiodorowa im Wandy Wasilewskiej, sierżant Wrona przygotowywał wkroczenie Armii Czerwonej do Polski, za co został odznaczony sowieckim medale „Za pabiedu‟. Teraz, pracując w lubelskim UB, uważał, że broni polskiego interesu narodowego ‒ przed Żydami.
[Z książki Joanny Tokarskiej-Bakir Pod klątwą. Społeczny portret pogromu kieleckiego, s. 339-340.]
23 stycznia 1949 roku w Domu Pereca przy Wojewódzkim Komitecie Żydowskim w Lublinie Liga Kobiet urządziła bal karnawałowy. Uczestniczyli w nim mieszkańcy miasta, młodzi milicjanci i funkcjonariusze lubelskiego Urzędu Bezpieczeństwa. Zorganizowano jedzenie i wódkę. W udekorowanej sali tańczono i wznoszono toasty, Małżeństwa mieszane przełamywały zakazy matrymonialne. Na sali bawili się nawet chasydzi.
Było już dobrze po północy, gdy zabawa przerodziła się w awanturę. Podpity sierżant Tadeusz Wrona z WUBP, rocznik 1926 - „wysokiego wzrostu, czarny - wykrzyknął wtedy pod adresem Żydów: „Zróbmy im Kielce!‟. Co sierżant Wrona miał na myśli?
Zaczęło się od tego, że chasyd Icek Rycer, rocznik 1929, pojawił się na slai w nakryciu głowy. „Zdejmij czapkę, gudłaju, tu nie bóżnica‟ ‒ zrugał go milicjant Nowak, goniec w tutejszym komisariacie. „To nie bóżnica, ale też nie kościół‟ ‒ odciął się Rycer, na co Nowak zrzucił go ze schodów. „Gudłaje tutaj rządzić nie będą‟.
W obronie Rycera stanęli chasydzi, a także funkcjonariusz WUBP Czesław Paruszkiewicz. Z kolei Nowaka wsparli koledzy z Korpusu Przeszkolenia Szeregowych MO oraz wspomniany sierżant Wrona z WUBP. Może sugestia „zrobienia Żydom Kielc‟ miała powstrzymać panoszenie się męskiej konkurencji na zabawie, tańce z polskimi dziewczynami? Za słowami poszły czyny. Padło na Mojżesza Wajsbrota, któremu Wrona kazał „skakać żabkę‟. Gdy ten go wyśmiał, mówiąc, że niemieckie czasy się skończyły, został pobity przez Wronę. Obużony był także milicjant Podniesieński: „Ja was wszystkich, pudle, dzisiaj powystrzelam ‒ odgrażał się Żydom. ‒ Niech wyrok dostanę, a gudłaja zabić muszę!‟.
Kres bijatyce położyło wkroczenie Urzędu Bezpieczeństwa. Nie uspokoiło to jednak sierżanta Wrony. „Takich mośków i josków ja w 1944 roku jak psów na Hrubieszowskich Polach strzelałem! ‒ wołał. ‒ Wasze czerwone bramy już się skończyły i wy też się zaraz skończycie‟.
Pięć lat wcześniej, jako członek oddziału partyzanckiego generała Fiodorowa im Wandy Wasilewskiej, sierżant Wrona przygotowywał wkroczenie Armii Czerwonej do Polski, za co został odznaczony sowieckim medale „Za pabiedu‟. Teraz, pracując w lubelskim UB, uważał, że broni polskiego interesu narodowego ‒ przed Żydami.
[Z książki Joanny Tokarskiej-Bakir Pod klątwą. Społeczny portret pogromu kieleckiego, s. 339-340.]