Warszawski Dom Spotkań z Historią nie ma zbyt dobrej ręki do albumów fotograficznych. Kiedy na początku tego roku przeczytałem w necie informację, że instytucja ta szykuje wystawę zdjęć Johna Vachona byłem pełen obaw. Ekspozycja w salach DSH tylko je potwierdziła, bowiem wspaniałe kadry amerykańskiego fotografa, umieszczono w dziwacznej durnostojce z płyty OSB. Plakat wystawy, podpadający pod kategorię "grafik płakał, jak projektował", obudził we mnie dodatkowy niepokój, co do kształtu katalogu ekspozycji (w momencie otwarcia wystawy trwały jeszcze prace nad tym wydawnictwem). W trakcie środowego pobytu w stolicy odwiedziłem DSH i kupiłem tę książkę.
W porównaniu do albumu Poland, 1946 z 1995 roku, rodzima publikacja zawiera nieco więcej zdjęć z pierwszego przyjazdu do Polski, kiedy Vachon pracował jako fotograf U.N.R.R.A. (1946), a także kilkanaście kadrów z dwóch późniejszych pobytów (1956, 1963), gdy był na etacie w tygodniku Look. Fotografie są wydrukowane na zupełnie niezłym poziomie, z niezrozumiałych jednak dla mnie względów, cześć z nich prezentowana jest z dominantami ocieplającymi lub oziębiającymi obraz... Jest to tym bardziej dziwne, że - jak należy przypuszczać - graficy pracowali na skanach w skali szarości (wyłączywszy te kilka Kodachromów z 1963 roku). W przypadku rozdziału poświęconego działalności U.N.R.R.A. w Polsce, zupełnie niepotrzebnie pojawiają się też mocno przeciętne zdjęcia innych autorów, które sąsiadują z kadrami Vachona. Mimo, że książka ma format pionowy, graficy pracujący dla DSH na całe szczęście zrezygnowali z puszczania fotografii przez rozkładówki (co tak lubią robić DTP, pracujący dla oficyny BOSZ), jednak dizajnerskie patenty zastosowane w layoucie tego wydawnictwa, bardziej nadają się do projektu bombonierki dla Cioci Kloci, a nie albumu fotograficznego.
Publikacja stara się dość wszechstronnie zaprezentować postać amerykańskiego fotografa (mamy więc tutaj np. sporo informacji biograficznych, m.in. o jego pracy w ekipie fotografów F.S.A), jednak w przypadku polskiego epizodu w jego karierze, pewne sprawy zostają pominięte. Owszem, wspomina się o listach pisanych przez Vachona do przebywającej w Ameryce jego ówczesnej żony Millicent "Penny" Leeper, ale już ich treść nie jest przytaczana. A szkoda, bo John Vachon był niezwykle bystrym obserwatorem (w młodości miał też ambicje literackie, nigdy jednak nie zrealizowane), o czym świadczą też dobrze jego zdjęcia z pierwszego pobytu nad Wisłą, będące najciekawszym chyba dokumentem fotograficznym, jaki wykonano w naszym kraju w latach czterdziestych ubiegłego stulecia. Po przyjeździe do Polski Vachon natychmiast zetknął się też z dziwnym dla niego obrazem relacji polsko-żydowskich, co tym bardzie zdumiewało go, im więcej dowiadywał się Endlösung der Judenfrage i im częściej rozmawiał z polskimi znajomymi.
Szkoda, że przygotowując wystawę i publikację polskich zdjęć Johna Vachona, Dom Spotkań z Historią nie zdecydował się po prostu na rozszerzoną edycję albumu Poland, 1946. W nowym wydawnictwie, tak jak w publikacji sprzed 19 lat, powinien się znaleźć zestaw fotografii z archiwów U.N.R.R.A., oczywiście poszerzony o nowe znaleziska, zdjęcia robione dla z magazynu Look oraz przekład jego arcyciekawych listów z Polski, opatrzony komentarzem historyka.
Szkoda, że przygotowując wystawę i publikację polskich zdjęć Johna Vachona, Dom Spotkań z Historią nie zdecydował się po prostu na rozszerzoną edycję albumu Poland, 1946. W nowym wydawnictwie, tak jak w publikacji sprzed 19 lat, powinien się znaleźć zestaw fotografii z archiwów U.N.R.R.A., oczywiście poszerzony o nowe znaleziska, zdjęcia robione dla z magazynu Look oraz przekład jego arcyciekawych listów z Polski, opatrzony komentarzem historyka.