Konstandinos Kawafis
Wieczność
Król indyjski Arsunas, miłujący ludzi, łagodny
nienawidził rzezi. Nigdy nie toczył wojen.
Lecz groźny wojny bóg miał tego wreszcie dosyć.
(zaćmiła się jego chwała, opustoszały świątynie)
i przyszedł bardzo gniewny do królewskiego pałacu.
Zadrżał z lęku Arsunas i rzecze: „Panie wielki,
przebacz mi, że ludziom życia odbierać nie mogę.‟
Ten wzgardliwie odrzekł: „Czyżbyś mniemał, że jesteś
sprawiedliwszy ode mnie? Nie daj się słowom ogłupić
Życia się nie odbiera. Wiedz o tym, że przenigdy
nikt się nie urodził, ani też nikt nie kona.‟
Wrogowie
Trzej sofiści przybyli powitać Konsula.
Naprzeciw siebie Konsul posadził swych gości.
Grzecznie z nimi rozmawiał, a potem żartując,
mówił im, by się mieli na baczności: „Sława
rodzi zawiść. Rywale także piszą dzieła.
Macie wrogów.‟ ‒ Rzekł na to jeden z trzech poważnie:
„Dzisiejsi nam nie mogą zaszkodzić wrogowie.
Wrogowie przyjdą później. Ci nowi sofiści,
gdy my starzy, będziemy leżeli żałośnie
w łóżkach, a już w Hadesie niektórzy. Dzisiejsze
słowa nasze i dzieła wydadzą się dziwne
(a może śmieszne), zmienią bowiem ci wrogowie
styl, materię i prądy ‒ jak i ja, i inni
przekształciliśmy wszystko, co było przed nami.
Co nam się wydawało i piękne, i słuszne,
to wrogowie określą jako głupie, zbędne,
znowu te same rzeczy mówiąc (bez wysiłku)
inaczej ‒ jak my dawne zmieniliśmy słowa.‟