Miroslav Holub
ZWIĘZŁA UWAGA
O ZABIJANIU KARPI
Bierze się tłuczek
i nóż
i wali się
we właściwe miejsce, żeby nie podskakiwał,
bo jak podskakuje, to przeszkadza i zmniejsza zarobek.
A gapie już mrużą oczy, podziwiają ten spryt, to walnięcie,
już prawie do piekarnika sięgają. Już i folia gotowa
leży do zawinięcia. I dymi się z kominów.
Gwiazdka wygląda z okien, po ziemi blask ciągnie,
w beczułkach się pluska.
Takie jest prawo radości.
Tylko sobie myślę, czy karp to właściwe zwierzę.
Może o wiele lepsze byłoby takie zwierzę,
które by - wyciągnięte - położone - przytrzymane -
powiodło niebieskim okiem
na tłuczek, na nóż, na piekarnik, na papier,
na gapiów i na kominy,
na Gwiazdkę
I jeszcze prędko
Coś powiedziało. Na przykład:
To są moje najlepsze dni.
Albo:
Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie.
Albo:
A jednak się kręci.
Albo choćby
Alleluja!
[wiersz w przekładzie Mariana Grześczaka z książki: Miroslav Holub Wiersze, Świat Literacki, Izabelin 1996, str. 49-51.]