i Domel, który najprawdopodobniej nie wyrobił się na ostrym zakręcie DK 5 w okolicach Radomierza. Ten na pierwszy rzut oka, mało atrakcyjnie prezentujący się motyw, zobaczyłem podczas wyprawy do Miedzianki. Wybraliśmy się tam z moją żoną podczas grudniowego pobytu w Bagieńcu pod Świdnicą, żeby zobaczyć miasteczko (tzn. to co z niego pozostało) opisane w reportażu Filipa Springera „Miedzianka. Historia znikania”, na temat którego zresztą popełniłem recenzję dla A&B (można ją przeczytać w lutowej edycji miesięcznika). Książka świetna, celnie dotykająca tematyki ziem zachodnich (celowo nie chcę używać terminu „ziemie odzyskane”, bo wymyślono go przy okazji aneksji Zaolzia w 1938), których dzieje obok relacji polsko-żydowskich, są kolejnym „trupem w szafie” w naszej (w tym konkretnym przypadku powojennej) historii. Wracając do reklamy umieszczonej na zakręcie DK 5, wróciłem tam następnego dnia o wcześniejszej porze, kiedy słońce miałem idealnie za plecami i wykonałem całą serię ujęć, nie bardzo wierząc w powodzenie całego przedsięwzięcia. Tymczasem... po wywołaniu filmów i ich zeskanowaniu, okazało się, że jest co najmniej dobrze.