Niejako na własny użytek, ale też z wrodzonej przekory, nazywałem kiedyś zachodnie tereny Polski - czyli ziemie przydzielone nam w efekcie konferencji jałtańskiej - "kresami". Wczesną jesienią 1987 roku wylądowałem w Żaganiu w batalionie rozpoznawczym (o adresie JW 2943...), wchodzącym w skład 11 Drezdeńskiej Dywizji Pancernej im. Jana III Sobieskiego. Ponieważ otrzymałem tam od razu stałą przepustkę (tzw. "stałkę"), więc w ramach pielęgnacji zdrowia psychicznego, zaraz po porannym apelu wskakiwałem w "cywilki" (czyli cywilne ciuchy) i urywałem się z koszar. W ten sposób udało mi się zwiedzić dość kompleksowo Ziemię Łużycką (czyli tereny, które przed 1945 nazywały się Niederlausitz) oraz przyległe obszary. Jeździłem PKS-em, jeździłem PKP korzystając z 50% ulgi na bilety, a jak mi się kasa wreszcie skończyła, to... niespodziewanie i szczęśliwie przenieśli mnie do Krakowa.
Dworzec, który pojawia zeskanowanym wierszyku jest w Żaganiu. Spędziłem na nim wiele okołopołudniowych godzin półleżąc na peronowej ławce, paląc papierosy i gapiąc się w niebo. Przez chwilę miałem wątpliwości, czy te schodzące jeden za drugim do lądowania odrzutowce (patriota współczesny stanowczo użyłby wobec nich przymiotnika "sowieckie" zamiast "rosyjskie"), to były faktycznie Migi, a nie np. Su-27. No więc sprawdziłem jakie maszyny stacjonowały na pobliskim lotnisku w Szprotawie i wyszło mi, że musiały być to samoloty MiG-25 (pamiętam dokładnie ich oglądane od dołu podwójne tylne ustrzeżenie), radzieckie ciężkie myśliwce przechwytujące, osiągające prędkość ponad 3 Ma i zdolne do skutecznej pogoni za amerykańskimi Blackbirdami. Spalinowa lokomotywa to poczciwa SM-42, a piętrowe wagony to model Bipa, który wytwarzano w zakładach VEB Wagonbau Görlitz (czyli też w pobliżu). Rozmiary żagańskiego dworca były odwrotnie proporcjonalne do panującego tam ruchu, a pociąg do Legnicy tłuk się i wlókł niemiłosiernie po wybitych torach.
Aha, byłbym zapomniał. Na wypadek "W" moja jednostka miał zaatakować Danię...
Dworzec, który pojawia zeskanowanym wierszyku jest w Żaganiu. Spędziłem na nim wiele okołopołudniowych godzin półleżąc na peronowej ławce, paląc papierosy i gapiąc się w niebo. Przez chwilę miałem wątpliwości, czy te schodzące jeden za drugim do lądowania odrzutowce (patriota współczesny stanowczo użyłby wobec nich przymiotnika "sowieckie" zamiast "rosyjskie"), to były faktycznie Migi, a nie np. Su-27. No więc sprawdziłem jakie maszyny stacjonowały na pobliskim lotnisku w Szprotawie i wyszło mi, że musiały być to samoloty MiG-25 (pamiętam dokładnie ich oglądane od dołu podwójne tylne ustrzeżenie), radzieckie ciężkie myśliwce przechwytujące, osiągające prędkość ponad 3 Ma i zdolne do skutecznej pogoni za amerykańskimi Blackbirdami. Spalinowa lokomotywa to poczciwa SM-42, a piętrowe wagony to model Bipa, który wytwarzano w zakładach VEB Wagonbau Görlitz (czyli też w pobliżu). Rozmiary żagańskiego dworca były odwrotnie proporcjonalne do panującego tam ruchu, a pociąg do Legnicy tłuk się i wlókł niemiłosiernie po wybitych torach.
Aha, byłbym zapomniał. Na wypadek "W" moja jednostka miał zaatakować Danię...