Znowu zalało mnie na fejsie prawdziwe tsunami orlenków (mam już ich w mojej kolekcji 1391 sztuk), ale bohaterem głównym nie jest teraz prezes koncernu z Płocka, lecz Pan Budyń oraz Pinokio. Prawdę mówiąc specjalista od diety ryżowej wypada znacznie gorzej i mniej przekonywująco od Prezydenta Najjaśniejszej (ten mógłby reklamować wszystko, jest zresztą politykiem darzonym największym zaufanie w Polsce...). Nie wiem, jakim trzeba być idiotą, aby się dać nabrać na reklamy tej piramidy finansowej? Albo może - czy też przy okazji - chodzi o coś całkiem innego? Dwa przykłady (w sumie dość śmieszne) poniżej: