sobota, 11 grudnia 2010

Uzupełnienie


Wczoraj próbowałem oglądać „Po-lin” po raz drugi, ale po mniej więcej 25 minutach odpadłem. Konkretnie, za sprawą muzyki Michała Lorenca – to po pierwsze, po drugie – zirytowały mnie te wszystkie efekty dźwiękowe, jakie podłożono pod wykorzystane w obrazie Dylewskiej, rodzinne filmiki ze sztetli, nakręcone przed wojną amatorską kamerą ósemką. Więc jak pojawia się w nich krowa, to oczywiście słychać w tle muczenie, jak ktoś wiadro stawia przy studni, to metal brzęczy o kamień, jak grupa ludzi pozuje, to słychać niewyraźne rozmowy, itd. Jednakowoż Lorenc ma pierwszeństwo i w tym momencie zacząłem się zastanawiać, która ścieżka muzyczna jest bardziej wkurzająca, ta z „Po-lin”, czy też z „Historii Kowalskich”, autorstwa Marcina Pospieszalskiego? Lorenc, czy Pospieszalski? Pospieszalski, czy Lorenc? Trudny wybór, obaj panowie się tutaj naprawdę ostro napracowali…
A przecież wspomniane filmiki były z założenia nieme i w taki też sposób je oglądano podczas seansów „kina domowego Kodaka”. Całe szczęście, że nikt nie wpadł na pomysł, żeby nałożyć na nie kolory…
I w związku z powyższym - to jest (żeby uniknąć nieporozumień) z wykonaną PRACĄ: reżysera, scenarzysty, kompozytora, montażysty - znowu przyszedł mi na myśl wiersz Krzysztofa Jaworskiego, tym razem utwór pochodzący z tomu „Dusze monet”.

***

Krzysztof Jaworski

UROCZE CÓRKI PAŃSTWA GOEBBELSÓW

Helga, Hilde, Holde, Hedda i Heide.
Gdzie się podziały?
Czyli w liczbę aniołków małych policzone?
Czyli do raju wzięte? Na wyspy szczęśliwe?
Gdzieśkolwiekż są, jeśliż są?