Bertolt Brecht
U WYSOKO POSTAWIONYCH
Mówienie o jedzeniu jest czymś przyziemnym.
Przyczyna: oni
Już zjedli.
Ci z dołu musza zejść z tej ziemi,
Z dobrego mięsa
Nic nie skosztowawszy.
By pomyśleć, skąd przychodzą i
Dokąd idą, są
W piękne wieczory
Zanadto zmęczeni.
Gór i olbrzymiego morza
Nie widzieli jeszcze,
Gdy skończył się już ich czas.
Jeśli ci z nizin
Nie pomyślą o rzeczach niepodniosłych,
Nie podniosą się nigdy.
CHLEB GŁODNYCH ZJEDZONO.
Nie zna nikt już mięsa. Rozlał się pot ludu
Bez pożytku.
Lasy laurowe
Wyrąbano.
Z kominów fabryk broni
Wstępuje dym.
PACYKARZ MÓWI O WIELKICH CZASACH, KTÓRE IDĄ.
Lasy jeszcze rosną.
Ziemia jeszcze rodzi.
Miasta jeszcze stoją
Ludzie jeszcze żyją.
ROBOTNICY KRZYCZĄ O CHLEB.
Kupcy krzyczą o rynki.
Ręce, co na brzuchu leżały, działają znów:
Robią granaty.
CI, KTÓRZY BIORĄ MIĘSO ZE STOŁU,
uczą zadowolenia.
Ci, którym dar ten przeznaczony,
Żądają poświęcenia.
Ci, co najedli se do syta,
Mówią glodującym
O wielkich czasach, które nadejdą.
Ci którzy wiodą państwo w przepaść,
Twierdzą: rządzenie jest cieżkie
Dla prostego człowieka.
CI WYŻSI MÓWIĄ: POKÓJ I WOJNA
To dwie różne rzeczy.
Lecz pokój wasz i wasza wojna
Są jak burza i wiatr.
Wojna wzrasta w waszym pokoju
Jak syn w łonie matki,
I nosi
Jej straszliwe rysy.
Wasza wojna zabija
To, co wasz pokój
Jeszcze pozostawił.
JEST JUŻ NOC
Małżonkowie
Kladą się do łóżek. Młode kobiety
Urodzą sieroty.
NA MURZE WIDNIEJE KREDA:
Oni chcą wojny.
Ten, który napisał,
Już padł.
KONSTRUKTORZY SIEDZĄ
Zgarbieni w salach projektów:
Jedna cyfra fałszywa i miasta wroga
Pozostaną nietknięte.
Z BIBLIOTEK
Wychodzą rzeźnicy.
Matki stoją zamarłe,
Tulą dzieci do siebie i szukają
Na niebie znaków uczonych.
GDY PRZYJDZIE DO MARSZU, WIELU NIE WIE
Że wróg maszeruje na ich czele.
Głos dowodzącego
Jest głosem wroga.
Ten, co o wrogu mówi,
Wrogiem jest sam.
GENERALE, TWÓJ CZOŁG JEST MOCNYM WOZEM,
Zwala las i miażdży stu ludzi,
Lecz jedną wadę ma:
Potrzebuje kierowcy.
Generale, twój bombowiec jest mocny,
Leci szybciej niż burza, dźwiga więcej niż słoń,
Lecz jedną wadę ma:
Potrzebuje montera.
Generale, człowiek jest pożyteczny,
Umie latać, umie zabijać,
Lecz jedną wadę ma:
Umie myśleć.
[Z książki: Bertolt Brecht Wiersze wybrane, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1954, str. 101-105, pierwsza część w przekładzie Stanisława Jerzego Leca, pozostałe Lecha Pijanowskiego. W sumie poemat ten pasuje też do cyklu "Mięso jako metafora", ale wklejam go tutaj pod wrażeniem ostatnich rządowych przetasowań... Czyli namaszczenia na stanowisko premiera Mateusza Morawieckiego, "miękkiego nacjonalisty gospodarczego i politycznego" (© Adam Szostkiewicz), co zaowocować może polityką społecznoekonomiczną, będącą połączeniem kultu żołnierzy wyklętych i praktyk Forexu...]