niedziela, 20 maja 2012

Wyszedłem wieczorem tylko na chwilę...


...a wróciłem po trzeciej nad ranem. Kac przepotężny po lanej z kija zupce chmielowej o zupełnie niesłusznej nazwie Żywiec. Kiedyś faktycznie było to piwo... A teraz jest tylko to napój alkoholowy piwopodobny.
Spotkałem się ze znajomymi w pubie, gdzie oglądano finał Ligi Mistrzów. Publiczność w części miała na sobie koszulki Bayernu i Chelsea, a po przegranej tych pierwszych (w rzutach karnych), kilka osób o mało co się nie pobiło...
Ponieważ Chelsea było wyraźnie słabsze, więc w drugiej połowie zacząłem im kibicować i... zupełnie się nie spodziewałem, że to oni wygrają te ciężkie miliony €...
A potem kolejne puby, kiełbasa z Nyski pod halą targową na Grzegóżkach i bezpieczny powrót nach hause
A miałem ambitne plany, żeby dzisiaj wstać wcześnie rano i zacząć pisać recenzję z wystawy ”„Baumeister der Revolution” dla A&B...

(Etopiryna + Coca Cola + wyciśnięta cytryna - jeszcze nie zaczęły działać...)

---

Działają natomiast punkowe zespoły, których słucham sobie z youtuba, np. Angelic Upstarts ;)))


(I tu mi się przypomniało, trochę a rebours względem tytułu powyższej piosenki, jak kilka lat temu po dość intensywnym balowaniu, wkroczyłem nocą z puszką piwa w ręce na ulicę Stolarską w Krakowie, a policjant z obstawy konsulatu USA, podszedł do mnie i powiedział:
- Co zamierza pan teraz z tą puszką zrobić?
A ponieważ zamilkłem, licząc się już właściwie z tym, że mogę zaraz wylądować w wytrzeźwiającej instytucji na ulicy Rozrywki (sic!), policjant o dziwo uśmiechnął się i podpowiedział mi:
- Zamierza pan teraz wyrzucić tę puszkę do kosza na śmieci.)