Przy okazji przedwczorajszego spotkania i poznania się z Karoliną Szymaniak, redaktorką naczelną pisma Cwiszn (jidyszystką, literaturoznawczynią i tłumaczką), dostałem od niej dwie edycje tego kwartalnika, poświęconego kulturze żydowskiej i literaturze jidysz. A w środku numeru 3 z jesieni 2011, natknąłem się na świetne wiersze Anny Frajlich (pisane oryginalnie po polsku, nie w jidysz), marcowej emigrantki, a obecnie wykładowczyni na wydziale slawistyki uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku. Więc przepisuję od razu tekst pt. „Jedziemy”, który bardzo mi się spodobał.
***
Anna Frajlich
JEDZIEMY
Chmury odbijają się
szarosinym odcieniem
od dogasającego nieba
przejechaliśmy już
Nowy Jork, Connecticut,
przecinamy w mroku Massachussets
zieleń drzew przechodzi w czerń
przed nami na autostradzie
czerwone ogniki świateł
Vermont - zielona góra
tonie już pewnie w ciemności
powoli pustoszeją drogi
coraz ktoś skręca
do leżących wzdłuż szosy miasteczek
parkuje samochód wchodzi
sporządza koktail albo
zaparza herbatę
włącza telewizor i już jest
w domu
przez wzgórza przez chmury
przez korony drzew prześwieca jedna
jedyna gwiazda
- Północy
a my jeszcze dalej
na północ
w noc.
28 maja 2010.