Charles Reznikoff
[Zbyt wczesny to ranek]
Zbyt wczesny to ranek
by w parku było wielu ludzi
ale ta dwójka przed mną
przystaje co jakiś czas
żeby się objąć i pocałować:
wysoki, mocno zbudowany mężczyzna,
wciąż jeszcze w zimowym palcie,
i drobna postać w spodniach.
Obejmują się
i ledwo przestaną się całować
zaraz znów zaczynają,
jakby nie mieli nigdy dość.
W istocie, nic bardziej stosownego
w tak piękny poranek –
pierwszy ciepły dzień wiosny.
Kiedy ich mijam
postać w spodniach odwraca się i uśmiecha –
przyklejonym uśmiechem
niepozbawionym podobieństwa do uśmiechu starożytnego Apolla –
a szare oczy lśnią szkliście –
i nie jest to wcale dziewczyna
ale młodzieniec
któremu przydałoby się ogolić.
[Wiersz w przekładzie Piotra Sommera z tomu: Charles Reznikoff, Co robisz na na naszej ulicy, WBPiCAK, Poznań 2019, s. 166. Wspaniały Charles Reznikoff! Wspaniała książka! Będzie jeszcze o niej tutaj nie jeden raz mowa. Pozwolę sobie jednak teraz na prywatę i zadedykuję ten wpis naszemu małemu firerkowi (pleonazm całkowicie zamierzony) oraz jego partyjnym towarzyszom, którzy przy okazji wyborów do Parlamentu Europejskiego zafundowali obywatelom mojego kraju kolejną kampanię nienawiści. Z pewnością nie ostatnią...]