Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Charles Reznikoff. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Charles Reznikoff. Pokaż wszystkie posty

środa, 29 listopada 2023

[miał gumowce na butach, żeby ich nie zabrudzić błotem]

Z cyklu Świadectwa, przekład Piotra Sommera. Mam nadzieję, że teksty z tej serii ukażą się w końcu w osobnej książce. Ciekawym eksperymentem może być czytanie tych zapisów Reznikoffa i oglądanie zdjęć z archiwum Detroit Publishing Company lub FSA (można je znaleźć na stronie Biblioteki Kongresu USA).

środa, 2 listopada 2022

(i głośno powiedział „Wychodź!‟)

Jedno ze Świadectw Charlesa Reznikoffa (przekład Piotra Sommera), które już od dawna chciałem tu wkleić. Mam nadzieję, że teksty z tego cyklu zamieszczone w Literaturze na Świecie nr 5-6/2021, to zapowiedź ich obszerniejszej publikacji w postaci książki.

czwartek, 8 września 2022

(jeden cent)

Wspaniały Charles Reznikoff (w przekładzie Piotra Sommera). Myślę, że jego Świadectwa - mam nadzieję, że ukażą się w Polsce jako osobna książka - należy czytać równolegle ze Spoon River Antology Edgara Lee Mastersa, oglądając przy tym fotografie z archiwum Kongresu USA, jakie zamieszczane są regularnie na stronie shorpy.com. Szczególnie te, które wykonano na przełomie XIX i XX wieku na zlecenie Detroit Publishing Company. Późniejsze o trzy dekady z ogonkiem zdjęcia, jakie zostały zrobione dla rządowej agencji FSA, też w zasadzie oblecą. 

poniedziałek, 20 września 2021

Smak

Zapewne znacie Państwo to straszne wierszydło Wilki, które tak chętnie rodzimi „patrioci‟ (tak siebie sami nazywają) lubią smarować na murach polskich miast? Jego autor popełnił także szlagier pod tytułem Potęga smaku, popularny jednak w zupełnie innych kręgach odbiorców poezji. Wydaje mi się, że widoczny poniżej wiersz Grzegorza Wróblewskiego Pułapka (z tomu „Symbioza‟, Legnica 1997) luźno nawiązuje do wspomnianego tekstu. 
Szukając tego wiersza w książce Prawo serii‟ (byłem przekonany, że właśnie tam się znajduje, a nie w Symbiozie) natknąłem sie na tekst Pies w nocy, będący efektownym nawiązanie do znanego utworu Charlesa Reznikoffa Co robisz na naszej ulicy, który niedawno tak poruszył umysły kilku rodzimych autorów (co anonimizując ich sylwetki, kiedyś tu zrelacjonowałem). 
Niezmiennie dobrze mi się czyta wczesne utwory Wróblewskiego.
[„Prawo serii‟ ukazało się w Instytucie Wydawniczym „Świadectwo‟ (nie ma to jak bezpretensjonalne nazwy...) w Bydgoszczy w 2000 roku. Książka miała jednak dziwną dystrybucję i bardzo trudno było na nią trafić.] 

środa, 21 lipca 2021

Poeci o Charlesie Reznikoffie na Facebooku (pisownia oryginalna)

Wpis poety X - Nie mam serca do Reznikoffa, ale ok, czytam, żeby nie było, że nie wiem, co tracę. Zresztą jakoś specjalnie narzekać też tu nie mam potrzeby, ale kurde tego Japończyka popieram. Końcówka tego wiersza*, co go tak wszyscy piłują zawsze wydawała mi się dziadowskim trikiem, takim humorem na imieniny u cioci. Ale bez niej, wiersz byłby całkiem, całkiem.

Poeta XX - Reznikoff nudny, przehajpowane banały.

Poeta X do poety XX - no gdyby mi się chciało robić przykrość tym wszystkim jego zwolennikom, też bym tak to ujął (emotikon)

Poeta X do poety XX - każdy dzień zaczynam od stwierdzenia: X, możesz się mylić (emotikon) 

Poeta XX - ale w koncu ktoś to napisał, bo juz nie moglem czytac tych bezkrytycznych zachwytów

Poeta XXX - ten wiersz jest w polszczyźnie zepsuty przez "jak się miewają". wystarczyłoby spytać "co tam u twoich krewnych" albo jakoś tak

#niebędzieszmitupoprawiałsommeragnojku

Poeta XXXX - Nie trzeba się jakoś specjalnie rozglądać, żeby zauważyć, że za pięć lat Reznikoff dostanie Nike (pierwszą w tym stuleciu Nike Nieśmiertelną, a może nawet Półżywą). Tymczasem należy uczciwie przyznać, że niektóre spolszczenia jego fraz nieźle sprawdzają się w życiu codziennym typowego polskiego gospodarstwa domowego. Choćby w tej chwili:

Co robisz na moim rozpalonym monitorze pośród

krytyków niezłomnych,
autorze „Utraty”?
Jak się miewają twoi zagubieni kuzyni, dryblas Nogaś
i znacznie krótszy Szot?

Poeta XXX - trzeba przyznać, że użyteczność tego wiersza jest wręcz nieoceniona

Poeta XXX - choć jest on jedną z wielu już prób przyswojenia polszczyźnie frazy jak się masz? / jak się miewasz?, która jest zwykłą kalką z angielszczyzny


---------------------------------------------- 
* Chodzi o ten wiersz Reznikoffa:

Co robisz na naszej ulicy pośród samochodów, 
koniu?
Jak się miewają twoi krewni, centaur i jednorożec? 

(przekład Piotra Sommera)

poniedziałek, 24 maja 2021

(Widzę ich śmiechy, ale sam jestem milczącym psem, co biegnie dalej...)

Odświeżyłem sobie ostatnio lekturę Reznikoffa i olśniło mnie, jak wiele wspólnego mają te jego „spacerowe” wiersze z malarskimi studiami z natury. Gdzie obserwacja realnego, wielokrotne powroty w pewne miejsca i sytuacje, skutkują szkicami, które potem służą do stworzenia pewnej konfiguracji zdań o charakterze alegorii lub symbolicznym znaczeniu. Proces jest (może być) długotrwały i mozolny, jakkolwiek przestawiane zdarzenia mają charakter ulotny i takie sprawiają wrażenie w gotowych wierszach. Tym samym Reznikoff bliższy jest realistycznej figuracji z końca XIX i początku XX wieku, niż migawkowym fotografiom powstającym po wprowadzeniu na rynek małoobrazkowej kamery Leica. I przypomniał mi się namalowany przez Pedera Severina Krøyera obraz Hip, hip, hurrah, przedstawiający moment wznoszenia toastu w czasie letniej biesiady w ogrodzie , który powstawał przez cztery sezony (teraz takiej sytuacji towarzyszyłaby setka obrazów zarejestrowanych smartfonami, a przede wszystkim „relacje” na facebooku oraz „instastorki”). Widoczna na tym płótnie córka żony malarza, także malarki - Anny Ancher, jest w wieku czterech lat, czyli została tutaj wklejona jej powierzchowność z czasu kończenia pracy nad tym płótnem. Charles Reznikoff też miał zwyczaj długo pracować nad swoimi wierszami, wracać do tekstów, przerabiać je (głównie skracając), nie bez przyczyny więc Piotr Sommer nazwał go „poprawiaczkiem. Wspomnianego terminu można by też z powodzeniem użyć do jego własnej pracy translatorskiej, co widać np. przy kolejnych publikacjach niektórych przekładów (także Reznikoffa). Widoczne poniżej skany wierszy w tłumaczeniu Piotra Sommera pochodzą z książki: Charles Reznikoff, Co robisz na naszej ulicy, wydanej w 2019 roku przez WBPiCAK w Poznaniu. 

niedziela, 10 maja 2020

(i cały czas powtarzała bez końca, jaka będzie wierna i posłuszna, i jak ciężko będzie pracować dniami i nocami.)

Charles Reznikoff

Stare dobre czasy: recytatyw
epizody z historii

IV
Targ niewolników - Nowy Orlean

Najpierw niewolnicy musieli się porządnie umyć
a mężczyznom noszącym brody kazano je zgolić;
potem każdemu dano  nowy garnitur.
tani ale czysty, i kapelusz, i koszulę, i buty;
a każdej kobiecie sukienkę z perkalu,
i chustkę do przepasania włosów.
Potem człowiek, który sprzedawał niewolników, przeprowadził ich do dużego pomieszczenia;
mężczyzn ustawiono po jednej stronie, a kobiety po drugiej;
najwyżsi z przodu
a po nich następni według wzrostu
i tak dalej aż do najniższych.

Wielu przychodziło obejrzeć niewolników wystawionych na sprzedaż
a sprzedawca bez przerwy mówił o ich zaletach;
kazał im chodzić energicznie z podniesioną głową;
a potencjalni kupcy kazali im otwierać usta
żeby obejrzeć zęby
i obmacywali im ramiona i ciało,
tak jakby kupowali konie;
i pytali każdego, co umie robić.
Czasem mężczyznę albo kobietę prowadzono do domku na dziedzińcu
gdzie rozbierano ich i oglądano uważnie:
blizny od pejcza na plecach
oznaczały, że były z nimi kłopoty.

Tego dnia dokonano kilku transakcji;
i pewien plantator z Boton Rouge kupił synka Elizy.
Przedtem chłopiec musiał skakać i biegać
żeby wykazał się aktywnością.
Ale przez cały czas kiedy dobijano targu
jego matka płakała i załamywała ręce
i bez końca błagała mężczyznę, który miał zamiar kupić chłopca
żeby nie kupował go bez niej
i bez jej małej córeczki -
i Eliza cały czas mówiła, że jeśli kupi ich razem, ona będzie „najwierniejsza niewolnicą, jaką świat widział‟.
Ale człowiek z Boton Rouge powiedział, że nie stać go na nią,
i wtedy ona z rozpaczy wybuchnęła płaczem.

Człowiek, który sprzedawał niewolników doskoczył do niej z uniesionym pejczem,
żeby skończyła ten jazgot:
jeśli nie przestanie „się mazać
wyprowadzi ją na dziedziniec
i wymierzy sto batów.
Chciała otrzeć łzy
ale nie była w stanie
i mówiła, że chce być ze swoimi dziećmi
i dalej błagała sprzedawcę niewolników i człowieka z Boton Rouge -
który tymczasem kupił już jej syna -
żeby ich nie rozdzielał, matki, syna, i córki;
i cały czas powtarzała bez końca, jaka będzie wierna i posłuszna,
i jak ciężko będzie pracować dniami i nocami.

Ale człowiek z Boton Rouge
powtórzył, że nie może kupić matki i syna, a tym bardziej ich trojga,
i pójść ma z nim tylko chłopiec.
Wtedy Eliza podbiegła do syna, przytulała go i całowała
bez końca
a jej łzy spadały mu na twarz.
Człowiek, który sprzedawał niewolników, złorzeczył jej
i wyzywał od beczących, skrzekliwych bab
i kazał wracać na miejsce w szeregu
i zachowywać się jak należy
bo jak nie, to da jej prawdziwy powód do płaczu.

[Z książki Co robisz na naszej ulicy (WBPiCAK, Poznań 2019), przekład Piotra Sommera, s. 210-212.]

wtorek, 21 stycznia 2020

(jak uśpione stado)

Charles Reznikoff

Wieczór

Drzewa w bezwietrzym polu jak uśpione stado.


[Z książki Co robisz na naszej ulicy, czyli Reznikoff w tłumaczeniach Piotra Sommera. Bardzo podoba mi się ten minimalistyczny wiersz. Po dwutygodniowym pobycie na Dolnym Śląsku mam 31 folderów, zawierających 767 plików o ciężarze 49,1 GB. Właśnie siedzę nad tym i "wywołuję" RAW-y. Jest nieźle, ale... nie wiem, czy chcę to tutaj pokazywać? Na pewno nie wszystko, jeżeli już, to małą część (jeżeli w ogóle).]

poniedziałek, 30 grudnia 2019

(W tym momencie stukanie do drzwi)

Charles Reznikoff

[Czytam kilku niemieckich poetów]

Czytam kilku niemieckich poetów z zeszłego stulecia;
tak, smutne, ale czułe i łagodne.
W tym momencie stukanie do drzwi;
otwieram, a tu
Hitler.

[Co robisz na naszej ulicy, przekład Piotra Sommera, s. 214.]

sobota, 28 grudnia 2019

(Odwrócił od Mendla twarz i stali obok siebie, dwaj starzy mężczyźni)

Charles Reznikoff

[Miał własny dom i sklep]

Miał własny dom i sklep. Sklepem zajmowała się żona, a on w domu 
         studiował Torę i Talmud.
Sklep spłonął. Nie byli wtedy ubezpieczeni, wciąż jednak posiadali dom.
Wynajął go oprócz pokoju, w którym mieszkał i nadal oddawał się studiom.
Pewnego razu gdy zmawiał poranną modlitwę, przyszedł do niego 
         Mendel, jeden z lokatorów, i powiedział: „Mój syn, adwokat, został
         aresztowany; nie podpisałby pan za niego poręczenia?‟
Nie było to poręczenie dla sądu, ale tytuł własności; i w kilka miesięcy później 
         Mendel zmusił go do wyprowadzenia się z domu.
Poszedł do adwokata. Adwokat powiedział mu: „Odzyskamy dom bez trudu‟.
„Co zrobią z Mendlem?‟ „Ześlą go na Syberię‟. „Czy byłoby w porządku, 
         gdybym oddał Żyda w ręce gojów?‟
Musiał udzielał dzieciom lekcji hebrajskiego. Jego syn został 
         szklarzem. Zmarł pracując w innym mieście.
Synowa zajęła się wypiekiem bajgli, a jego wnuki sprzedawały je 
         na ulicach.

Pewnego dnia Mendel przyszedł prosić o przebaczenie.
On też stracił majątek, a jego syn adwokat także zmarł.
Odwrócił od Mendla twarz i stali obok siebie, dwaj starzy mężczyźni.

[Wiersz w przekładzie Piotra Sommera z książki: Charles Reznikoff, Co robisz na naszej ulicy, WBPiCAK, Poznań 2018, s. 26]

czwartek, 29 sierpnia 2019

(kiedy strzała, jak w tamtej sadze, przecięła mi cięciwę łuku i nadciągali wrogowie)

Charles Reznikoff

Epizod islandzki

Wiem, że byłaś niechętna walce -
pewna, że nie mam najmniejszych szans
i że powinienem zostawić dom i pójść potulnie
na wygnanie;
ale za złe mam ci to, moja droga,
że kiedy strzała, jak w tamtej sadze, przecięła mi cięciwę łuku
i nadciągali wrogowie
a ja zwróciłem się do ciebie, żebyś obcięła swoje długie włosy -
twoje piękne włosy,
które sięgały ci do talii,gdy je czesałaś -
żebym mógł zrobić z nich cięciwę,
odmówiłaś mi.

Nie zginąłem, tak jak zginął bohater tamtej sagi.
A teraz zostań, jeśli chcesz,
a jeśli nie chcesz, idź.


[Charles Reznikoff z porannej lektury tomu, tak świetnie opracowanego przez Piotra Sommera (Charles Reznikoff, Co robisz na naszej ulicy, WBPiCAK, Poznań 2019, s.141), w towarzystwie Billie Holiday, która śpiewa akurat song o "dziwnych owocach" zwisających z topoli, taka koincydencja na początek dnia.].

poniedziałek, 26 sierpnia 2019

(Nie ufam tej przebiegłości pradawnego uśmiechu na twarzy waszego świętego)

Charles Reznikoff

Święty i ptak

Po deszczu, który padał przez całą noc,
mokra ulica jest prawie tak niebieska ja niebo,
w trawie jakiś połyskujący czarny ptak
z przekrzywioną głową - 
zerka na mnie chytrze kiedy przechodzę.

Nie ufam tej przebiegłości pradawnego uśmiechu
na twarzy waszego świętego
pomimo wielkiej księgi, którą trzyma pod pachą
i dwóch palców wzniesionych w geście błogosławieństwa.

[Po całym dniu duposiedzenia przed ekranem późnowieczorna lektura Charlesa Reznikoffa, co za ulga! Wiersz w przekładzie Piotra Sommera z książki: Charles Reznikoff, Co robisz na naszej ulicy, WBPiCAK, Poznań 2019, s. 144.]

sobota, 20 kwietnia 2019

(Ręce ciężkie od pierścieni, są rękami Ester, ale głos jest głosem Hadassy.)

Charles Reznikoff


Zapiski o świętach wiosennych


I
Purim

Żydówka Hadassa przyjmuje imię bogini księżyca, Ester;
jej krewniak, Mordechaj, jakkolwiek mu jest po hebrajsku,
nosi imię babilońskiego boga.
Jeśli masz rozum i urodę, Ester,
„nikomu nie mów o swych rodakach ani krewnych‟,
a zamieszkasz w pałacu króla i będziesz królową.

„Sprzedano nas, mnie i mój naród, na śmierć, zagładę i zatratę!‟
Ręce ciężkie od pierścieni, są rękami Ester,
ale głos jest głosem Hadassy.


II
Pesach

„Od hańby zacznij, a zakończ w chwale‟ mówią rabini.
Hańbą nie było być niewolnikiem - to może się zdarzyć każdemu -
lecz niewolnikiem pozostać.
Co było chwałą?
Wybrać Pana -
czyli chleb niedoli i wolność.


III
Chanuka

W świecie, gdzie każdy człowiek powinien być przydatny,
a każda rzecz musi do czegoś służyć, zbuntowani Żydzi
zapalają nie jedną lampkę, ale osiem -
nie po to, by lepiej widzieć, lecz żeby popatrzeć.


[Wiersz w przekładzie Piotra Sommera z tomu: Charles Reznikoff, Co robisz na na naszej ulicy, WBPiCAK, Poznań 2019, s. 154-155.]

piątek, 5 kwietnia 2019

(prostokąt światła na tle ciemności)

Charles Reznikoff

[Kiedy wszedłem do łóżka]

Kiedy wszedłem do łóżka, było już po północy
ale stwierdziłem, że nie mogę zasnąć
i dalej myślałem o bolączkach dnia.
Wydawało mi się, że najlepiej będzie
jak wstanę i pójdę na długi spacer po milczących ulicach
ale byłem zbyt zmęczony, żeby wyjść z łóżka - 
nawet ubranie się na powrót było ponad siły.
Kiedy przewracałem się niespokojnie z boku na bok
wpadł mi w oko garaż na podwórku -
dach pokryty gładką warstwą śniegu.
Z miejsca gdzie leżałem nie było widać księżyca
ani nawet podwórka
ale dach garażu lśnił jak prostokąt światła
na tle ciemności -
prostokąt światła
na tle ciemności.
Patrząc nań, zapomniałem o sobie
i zapadłem w głęboki, spokojny sen.

[Wiersz w przekładzie Piotra Sommera z tomu: Charles Reznikoff, Co robisz na naszej ulicy, WBPiCAK, Poznań 2019, s. 205. Jest 23:08, pomyśleć, że jeszcze ok. 12 dzisiejszego dnia wchodziłem do gmachu Gemäldegalerie w Berlinie, żeby zobaczyć wystawę Mantegna und Bellini. Meister der Renaissance. Biały prostokąt na ciemnym tle też nie do pogardzenia...]

piątek, 29 marca 2019

(postać w spodniach odwraca się i uśmiecha - przyklejonym uśmiechem)

Charles Reznikoff


[Zbyt wczesny to ranek]


Zbyt wczesny to ranek
by w parku było wielu ludzi
ale ta dwójka przed mną
przystaje co jakiś czas
żeby się objąć i pocałować:
wysoki, mocno zbudowany mężczyzna,
wciąż jeszcze w zimowym palcie,
i drobna postać w spodniach.

Obejmują się
i ledwo przestaną się całować
zaraz znów zaczynają,
jakby nie mieli nigdy dość.
W istocie, nic bardziej stosownego
w tak piękny poranek –
pierwszy ciepły dzień wiosny.

Kiedy ich mijam
postać w spodniach odwraca się i uśmiecha –
przyklejonym uśmiechem
niepozbawionym podobieństwa do uśmiechu starożytnego Apolla –
a szare oczy lśnią szkliście –
i nie jest to wcale dziewczyna
ale młodzieniec
któremu przydałoby się ogolić.


[Wiersz w przekładzie Piotra Sommera z tomu: Charles Reznikoff, Co robisz na na naszej ulicy, WBPiCAK, Poznań 2019, s. 166. Wspaniały Charles Reznikoff! Wspaniała książka! Będzie jeszcze o niej tutaj nie jeden raz mowa. Pozwolę sobie jednak teraz na prywatę i zadedykuję ten wpis naszemu małemu firerkowi (pleonazm całkowicie zamierzony) oraz jego partyjnym towarzyszom, którzy przy okazji wyborów do Parlamentu Europejskiego zafundowali obywatelom mojego kraju kolejną kampanię nienawiści. Z pewnością nie ostatnią...]

sobota, 8 kwietnia 2017

...to realizm. (Charles Reznikoff)

[wiersze Charlesa Reznikoffa w przekładzie Piotra Sommera. Skan z Literatury na Świecie, nr 12 (137) z 1982 r., str. 271. W zeszłym roku na liście projektów książkowych, którym Ministerstwo Edukacji i Dziedzictwa Narodowego nie udzieliło finansowego wsparcia znalazłem tom Reznikoffa, przygotowywany przez Piotra Sommera i WBPiCAK w Poznaniu. Ciekawe jaki jest los tej planowanej od dawna publikacji?]

poniedziałek, 31 października 2016

Śmierć owada

Charles Reznikoff

Śmierć owada

Wróbel uderza dziobem żuka
a żuk zaczyna głośno brzęczeć
jak gdyby ptak włączył budzik.

Żuk w niezdarnych obrotach
unosi się w powietrze
a wróbel wzlatuje wdzięcznie za nim.

[wiersz w przekładzie Piotra Sommera opublikowany w Literaturze na Świecie nr 12/2000 (353), str. 289]

poniedziałek, 30 marca 2015

Pod pewnym względem metoda ta jest bliska roli stenografisty w sądzie, albo pracy dziennikarza...

Tekst Davida Ignatowa pochodzi z Partisan Review (nr 9/1977, co zresztą widać w przypisie) i powstał przy okazji dwutomowego wydania utworów Rzenikoffa (co także widać). Podczas niedawnej lektury moją uwagę zwrócił fragment, który pozwoliłem sobie zaznaczyć żółtym kolorem. Tak poza tym widać też (w trakcie lektury tego szkicu), że współczesna poecie krytyka literacka olewała raczej jego kolejne książki, co biorąc pod uwagę opisaną przez Ignatowa "metodę" postępowania Reznikoffa, wcale nie dziwi, no bo jak tu pisać akademickie pierdolety o poezji bez metafor...



niedziela, 29 marca 2015

Czyżby jakaś czystka wśród ptasich Żydów?

Charles Reznikoff

[Na jezdni martwa mewa]

Na jezdni martwa mewa,
rozpłaszczone ciało
i rozpostarte skrzydła -
ale nie po to, by z kurzu wzbić się
ponad fale;
i martwy drozd pod żywopłotem:
pazurki wysunięte
z zakurzonego zawiniątka -
czyżby jakaś czystka
wśród ptasich Żydów?

[wiersz z cyklu A Short History of Israel; Notes and Gloses w przekładzie Piotra Sommera, opublikowany pierwotnie w Literaturze na Świecie, nr 12 (137) z 1982 roku, str. 152. Tłumacz, jak ma to w zwyczaju, pracował jeszcze później nad tym tekstem i zaproponował alternatywne zakończenie w kształcie:

czyżby jakiś pogrom
wśród ptaków?

O czym pisze w eseju Tłumacząc krótkie wiersze Charlesa Rzenikoffa (pogadanka dla młodzieży), będącego posłowiem do tomu przekładów Artykuły pochodzenia zagranicznego (wydawnictwo MARABUT, Gdańsk 1995), gdzie ów tekst w zestawie wierszy Charlesa Reznikoffa pojawia się właśnie w owej "poprawionej" wersji (str. 370)... A szkoda, bo myślę, że spokojnie tę alternatywę należałoby między pogadanki (dla młodzieży) schować. Rzeczony wiersz w oryginale wygląda tak:

A dead gull in the road
the body flattened 
and the wings spread -
but not to fly out of the dust
over the waves;
and the robin dead beside the hedge,
the little claws drawn up
against the dusty bundle:
has there been a purge of Jews
among the birds?]