Łukasz Korolkiewicz, Zmierzch (1978)
Dwa gwiazdkowe prezenty. Katalogi Łukasza Korolkiewicza, pierwszy z wystawy w Zachęcie w 2002 (W nieruchomym punkcie), drugi z zeszłorocznej prezentacji w Galerii aTAK (Peryferie). Bardzo lubię wczesnego Korolkiewicza, czyli z czasów przed Solidarnością i malowaniem kwiatowych krzyży oraz podwórkowych kapliczek czy tych ostatnich alegorycznych kompozycji, z których "sztuką" i "malarstwem" zionie na kilometr...
I mimo, iż sytuacje na widocznych poniżej obrazach są ewidentnie zaaranżowane, to pośrednictwo aparatu fotograficznego (i przemalowanie slajdu świeconego z rzutnika na płótno) sprawia, że ten specyficzny rodzaj "zmierzchowej" kolorystyki, charakterystyka gasnącego światła, sa bliskie naocznego doświadczenia. Musiałbym to uściślić i dopełnić - bliskie mojego naocznego doświadczenia. Mniej więcej w czasie powstawania tych obrazów, zacząłem zwracać uwagę na ten moment w końcu dnia, wręcz go oczekiwałem i bardzo się ucieszyłem, gdy w połowie lat 80. zobaczyłem to na obrazach Korolkiewicza (na wystawie w galerii Inny Świat w Krakowie?). No więc znowu raczej konkret, a nie "sztuka"... (chociaż "kulturowe" znaczenie zmierzchu nie jest tu bez znaczenia). I myślę, że to jest prawdziwa siła tych obrazów, ten rodzaj ostrości widzenia (przed naciśnięciem spustu migawki w aparacie), bo samej hiperrealistycznej techniki można się jakoś tam nauczyć...
[Obraz Zmierzch zeskanowałem z katalogu: Łukasz Korolkiewicz Peryferie/Periphery, Galeria aTAK, Warszawa 2013, str. 26.
Obraz Smutek gasnącego dnia zeskanowałem z katalogu: Łukasz Korolkiewicz W nieruchomym punkcie..., Zachęta Państwowa Galeria Sztuki, Warszawa 2002, str. 41]