piątek, 3 stycznia 2014

Smutek gasnącego dnia



Łukasz Korolkiewicz, Zmierzch (1978)

Dwa gwiazdkowe prezenty. Katalogi Łukasza Korolkiewicza, pierwszy z wystawy w Zachęcie w 2002 (W nieruchomym punkcie), drugi z zeszłorocznej prezentacji w Galerii aTAK (Peryferie). Bardzo lubię wczesnego Korolkiewicza, czyli z czasów przed Solidarnością i malowaniem kwiatowych krzyży oraz podwórkowych kapliczek czy tych ostatnich alegorycznych kompozycji, z których "sztuką" i "malarstwem" zionie na kilometr...
I mimo, iż sytuacje na widocznych poniżej obrazach są ewidentnie zaaranżowane, to pośrednictwo aparatu fotograficznego (i przemalowanie slajdu świeconego z rzutnika na płótno) sprawia, że ten specyficzny rodzaj "zmierzchowej" kolorystyki, charakterystyka gasnącego światła, sa bliskie naocznego doświadczenia. Musiałbym to uściślić i dopełnić - bliskie mojego naocznego doświadczenia. Mniej więcej w czasie powstawania tych obrazów, zacząłem zwracać uwagę na ten moment w końcu dnia, wręcz go oczekiwałem i bardzo się ucieszyłem, gdy w połowie lat 80. zobaczyłem to na obrazach Korolkiewicza (na wystawie w galerii Inny Świat w Krakowie?). No więc znowu raczej konkret, a nie "sztuka"... (chociaż "kulturowe" znaczenie zmierzchu nie jest tu bez znaczenia). I myślę, że to jest prawdziwa siła tych obrazów, ten rodzaj ostrości widzenia (przed naciśnięciem spustu migawki w aparacie), bo samej hiperrealistycznej techniki można się jakoś tam nauczyć...

Łukasz Korolkiewicz, Smutek gasnącego dnia (1979)

[Obraz Zmierzch zeskanowałem z katalogu: Łukasz Korolkiewicz Peryferie/Periphery, Galeria aTAK, Warszawa 2013, str. 26.
Obraz Smutek gasnącego dnia zeskanowałem z katalogu: Łukasz Korolkiewicz W nieruchomym punkcie..., Zachęta Państwowa Galeria Sztuki, Warszawa 2002, str. 41]

4 komentarze:

  1. świetne prace, piękne prezenty.

    ta pora dnia i mnie się bardzo zawsze podobała i szczególnie ciekawa wydaje mi się do eksplorowania w fotografii. lubię światło sztuczne i naturalne (to nie przypadek tych obrazów, oczywiście) pokazane na jednej fotografii. ale to chyba rzadkość.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się - choć żaden konkretny obraz mi nie przychodzi do głowy - że jest to jakieś odniesienie do tzw. "mistrzów" ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. to z pewnością - niewinne oko nie istnieje:)))

    chodzi mi przed oczami często ten obraz Magritte'a, który wcale nie jest tak surrealny/-styczny jak by się mogło zdawać: http://www.arts-wallpapers.com/modern_art_wallpapers/rene_magritte/02/1280x1024.htm.

    a klasyczniej, to ze świecami Georges de La Tour szukał swoich postaci - i znajdował je po kawałku ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ;))
    I Magritte i de la Tour też, ale myślałem raczej o Holendrach. Myślę, że coś by się znalazło.
    I też druga połowa XIX wieku, Anglia?

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.