Reiner Kunze
mała sonata podróżnicza
Allegro vivace
Jak kogut przez dziurę w płocie –
skulony, dziób tuż
nad ziemia, skrzydła
zwinięte –
przepełzłem pod szlabanem
Miałem ze sobą tylko
niedosyt świata
Za jednym zamachem skrzydeł – Czechy Morawy Słowacja,
za drugim Węgry, wreszcie
otrząsnąłem się,
przeciągnąłem i
zapiałem
A że słońce nie wstawało,
skubnąłem
ziarnko
Nawet w Rumunii kukurydza nie leci
sama do dzioba
Adagio
Braszów, przykuty
do stóp Karpat i
moich, dalej
nie wolno
Nie, nie mam w Bukareszcie brata, tylko
braci
Ale Brâncuşi się nie liczy
A gdzieś wysoko słońce Rumuni, twardy
dolar, nie do kupienia za
życzliwość
Scherzo
Nad Bukaresztem siedmiodniowy deszcz
Ale przyjaciele
toczyli ulicami biały kawał sera –
świecące słońce, brody
trzymali jak parasole
Wszystkie pociągi kończyły bieg w Pradze
(Zamiast tria)
Z czubka noża próbowaliśmy
owczy ser i
wiersze
Ser, moi drodzy, był
ostrzejszy
Allegro ostinato
Sfatygowany jak
jednolejowy
banknot wygniatany
w ciemnych kieszeniach Rumunii, rozmieniany
w deszczu, wyświechtany
wśród truskawek jak pięść, róż, czosnku i kur
żywcem wiązanych w pęczki, wręczany
w bukareszteńskich trolejbusach (gdzie się wsiada
w biegu jak na konie
stepowe), obmacany
palcami poetów, kelnerów i
milicji, trzymany
w braterskich dłoniach, jeszcze
ciepły
zbudziłem się zwrócony
ojczyźnie, sprawdzony
pod światło, obrócony
trzy razy, ale
nierozpoznany i noszący
tajemne odciski palców
nowych przyjaciół
[wiersz w przekładzie Jakuba Ekiera z tomu: Reiner Kuzne Remont poranka, Biuro Literackie, Wrocław 2008, str. 32-34]
Ale jazda! Przeczytałem go sobie wczoraj do poduszki i zrobię to także dzisiaj!
Ale jazda! Przeczytałem go sobie wczoraj do poduszki i zrobię to także dzisiaj!