[1961]
Jest więcej niż prawdopodobne, że znajduję się w środku tego dziwnego wehikułu o urodzie karawanu, który popycha mama. Na podstawie motywów obecnych w tle (widać tam m.in. zarys konturu Kopca Kościuszki oraz pionowy ślad masztu radiostacji), nie można mieć wątpliwości, że zdjęcie zostało zrobione na Zakrzówku, na ulicy Wyłom prowadzącej od Twardowskiego do kamieniołomu Krakowskich Zakładów Sodowych Solvay. Sądząc po problematycznej ostrości, kamerą był ten sam Flexaret z rozjustowanym obiektywem, którego ojciec używał przez pewien czas do fotografowania krakowskiego Kazimierza. Nietrudno datować tę fotografię, rok 1961, wiosna, od kilku miesięcy przebywam na tym najlepszym z możliwych światów. Chłopiec z kapturem na głowie to prawdopodobnie mój kuzyn Marek.