W sukurs*
przyszły
im
instrumenty separujące
nadmiary:
kontrast temperaturowy i
sylweta.
Kolor spłynął więc z górnych szarości,
odsłaniając
podrysowany plan jasno-ciemny. Płaski
i
śliski. Spełzły z niego tłuste, blikujące wilgocią materie,
marszcząc
plamy środkowo-dolnych partii. Zagrały sine szablony
portretów
z różowo-żółtawą pleśnią laserunkowych sepii, podbite kolorkową
tintą
twarzowych karnacji. „Ostrzegawcze” biało czerwienie zbroczyły cieliste
modelunki.
Figury
obnażyły swe mięsne krągłości, w błyskach spiczasto-stalowych
armatur.
Pomnikową powagę biustów, rozbroiła asysta gumowo-
pluszowego
trashu. Gabaryty areału do zagospodarowania,
wydusiły
z autorów premię inwencji, ponad normalną
potrzebę
założenia. Z ledwie brewiarza
komentarza,
wychynęło
dzieło.
----------
*
nieznany piramidalny wiersz Andrzeja Biernackiego o grupie The Krasnals, jako "sztuka" chyba nawet lepszy od bohomazów, które tak kwieciście opisuje...