W sukurs*
przyszły
im
instrumenty separujące
nadmiary:
kontrast temperaturowy i
sylweta.
Kolor spłynął więc z górnych szarości,
odsłaniając
podrysowany plan jasno-ciemny. Płaski
i
śliski. Spełzły z niego tłuste, blikujące wilgocią materie,
marszcząc
plamy środkowo-dolnych partii. Zagrały sine szablony
portretów
z różowo-żółtawą pleśnią laserunkowych sepii, podbite kolorkową
tintą
twarzowych karnacji. „Ostrzegawcze” biało czerwienie zbroczyły cieliste
modelunki.
Figury
obnażyły swe mięsne krągłości, w błyskach spiczasto-stalowych
armatur.
Pomnikową powagę biustów, rozbroiła asysta gumowo-
pluszowego
trashu. Gabaryty areału do zagospodarowania,
wydusiły
z autorów premię inwencji, ponad normalną
potrzebę
założenia. Z ledwie brewiarza
komentarza,
wychynęło
dzieło.
----------
*
nieznany piramidalny wiersz Andrzeja Biernackiego o grupie The Krasnals, jako "sztuka" chyba nawet lepszy od bohomazów, które tak kwieciście opisuje...
Idąc tropem retoryki autora bloga, jeśli chciałby obejrzeć bohomazy, niech zwróci się ku własnym dziełom :)
OdpowiedzUsuńNie mam zwyczaju rozmawiać z anonimami...
UsuńAczkolwiek muszę zauważyć, że bardzo ładny znaczek macie w awatarze, którego korzenie wcale mnie nie zaskoczyły ;))
Mi podoba się bardziej pierwsza część, o urzędasie od kultury. Dla uczciwiej myślących. Sznyt beżowych garsonek warszawskiego urzędasa na jotę nie odstaje od tych tutaj trabantów na zadupiu. Że o sensie istnienia buców na urzędzie nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńCoś mi się zdaje, że autor tego komentarza pracuje właśnie "na urzędzie" w Łowiczu. Tym bardziej doceniam uskutecznioną powyżej samokrytykę.
UsuńNie, nie. Nie wszyscy w Łowiczu jak Jacek F. są urzędnikami. Zwłaszcza, że Jacek akurat podoba mi się na urzędzie: jest wzorowym pracownikiem: kompetentny, bystry, pomocny, ogólnie przytomny. A najbardziej cenne u niego jest to, że olewa wszelkie opinie, jakoby artyście nie wypadało siedzieć za biurkiem urzędnika. Liczy się co, a nie gdzie. Btw. ja na urzędzie póki co nie siedzę, chyba że prowadzenie galerii potraktujemy jak urzędolenie, co dalekie od prawdy, przynajmniej w części, nie jest.
UsuńInternet w takim razie łże...
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńChyba się nie zrozumieliśmy, mogę rozmawiać z konkretnymi osobami, które tworzą kolektyw The Krasnal, ale nie z anonimami... A więc, PA! ;))
OdpowiedzUsuńDzień dobry, jestem Magda, Magda Okońska. Co panu jeszcze potrzebne żeby ze mną rozmawiać? Wykształcenie, rasa, wiara, numer biustu, co jest istotne aby sklasyfikować i odpowiednio umieścić danego człowieka? Bo ja np. prócz imienia i nazwiska nic więcej o panu nie wiem. I nie mam zresztą ochoty badać. Czy pan jest Wojtek Wilczak czy Wojtek Kowalski czy Piotruś Pan dla mnie nie ma znaczenia. Zwracam się do osoby, człowieka, który zamieszcza pewne treści. Natomiast grzecznie podyskutować można, chyba.
OdpowiedzUsuńAle dlaczego Pani akurat o tym rozmiarze biustu wspomina? O żadne informacje na ten temat nie prosiłem... Jeżeli się uprawia krytykę osób czy instytucji, która ma często obelżywą formę, to powinno się to robić z otwartą przyłbicą, a nie w kominiarce. I tyle.
UsuńTo pana zdanie. Ewentualnie można o tym pogadać z Banksy czy Guerrilla Girls, ciekawe co oni na to. A po drugie, pytanie do pana, dlaczego akurat się pan zainteresował biustem - ja wymieniłam różne opcje. To w końcu coś by chciał pan wiedzieć na mój temat, czy imię i nazwisko wszystko wyjaśnia i usprawiedliwia?
OdpowiedzUsuńJasne, że moje i nie anonimowe ;))
OdpowiedzUsuńO biuście to Pani wspomniała, co mnie w sumie zdziwiło... Niezależnie od tego, czy w rzeczywistości rozmawiam z kobietą, czy z facetem.
W kwestii przywołanych Banksy'ego i Guerrilla Girls to sorry, analogie są jednak dość odległe.
analogie są odległe, tak jak i kraje i rzeczywistości w których funkcjonujemy my i oni. Więc ma to sens. Znaczenie zawsze jest kontekstualne proszę Pana. A może bliżej do Pussy Riot, bo to już wschód gdzie tu borykamy się o wiele bardziej z tym o czym pisze pan Andrzej... Scentralizowana władza i takie tam.
OdpowiedzUsuńAle, że co? Że żyjemy tu w "miękkiej dyktaturze", jak to zwykli określać koledzy z PiS?
OdpowiedzUsuńA to niespodzianka! Nie spodziewaliśmy się, że ma pan kolegów z PiS. Ciekawe posłuchać, bo my akurat takich nie mamy. Dość ciekawa znów jak na Pana retoryka. Tego akurat nie znaliśmy, nie wiemy czy tak jest, ale z tego co słyszymy, pan jest raczej zwolennikiem tej twardej 'putinowskiej'. No to rzeczywiście będzie trudno się dogadać. I jeszcze, czyli jak artyści anonimowi zagraniczni, czy to z zachodu czy ze wschodu to ok, a jak krajowi to be. Proszę pana... ale to takie strasznie polskie. Nie chcę pana obrazić, ale nieco zaściankowe. Dziękuję jednak że pozwolił mi pan na tę małą dyskusję i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJakaś taka straszna gorycz zionie z tej ostatniej wypowiedzi, że aż przestałem się śmiać, a do tej pory bawiłem się dość dobrze. Zawsze uważałem, że nawet najbardziej dennym artystom należy dawać stypendia, bo to tańsze, niż walka z partiami, które zakładają. Myślałem też, że raczej używacie malarstwa, a tu jak widzę sprawa jest jak najbardziej serio. Bardzo mi przykro, ale pawiarstwa nie trawię, obojętne czy rodzimy pędzel ugrzązł w błocie, czy ten zza wschodniej, zachodniej, północnej lub południowej granicy.
OdpowiedzUsuńTo faktycznie koniec rozmowy.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńAleż koniec, naprawdę ;)
OdpowiedzUsuń