I miejmy nadzieję, że ostatnia. Podtytuł kilkbajtowy, nawiązujący luźno do rodzimego Halloween i dosłownego rozumienia słowa dziady (per analogiam do kawałów o późnych czasach rządów Edwarda Gierka, ale czy ktoś to jeszcze pamięta?). Pinokio to niekwestionowany gwiazdor orlenków, oczywiści obok Budynia. Ciekawe, że w anonsach piramidy finansowej nie występuje w ogóle Minister Zero i jego akolici. Przypadek? Tym bardziej ciekawe, że Pinokio jest ponoć na wylocie. Chociaż biorąc pod uwagę częstotliwość jego telewizyjnych występów oraz popularność poezji tworzonej w Excelu, nie powinno to dziwić.