Wczoraj zdarzyło mi się przysnąć kilka razy w ciągu dnia (12 godzin za kółkiem w niedzielę robi swoje).
Zamykałem oczy i natychmiast lądowałem na którejś z przemierzonych ulic Wenecji (najczęściej w Castello, ale i też w Cannaregio...).
No więc słucham sobie od wczoraj Vivaldiego (aktualnie oratorium Juditha Triumfans), który idealnie pasuje do tamtejszej barokowej architektury (rodzimy barok to jednak jest jakaś... wieś potiomkinowska lub by zacytować Bareję "z twarzy podobny do nikogo").
Robiąc kilka dni temu zdjęcie nieczynnego kościoła San Lorenzo (który stoi w Castello na placu o tej samej nazwie), pomyślałem sobie, że jest to... ciekawy i nośny temat.
[2014-06-04 18:35]