wtorek, 26 lipca 2011

TWARDE LĄDOWANIE


Jeżdżenie na rowerze po Krakowie może być wk... . Szczególnie, jak się jedzie z dzieckiem w foteliku. Totalny chaos, jeśli idzie o system ścieżek rowerowych. Jeżeli są, to ewidentnie ktoś je wymyślił od d... strony. Bo nagle np. się urywają. Ludzie po nich zresztą nagminnie łażą, bo czemu by nie mieli łazić? Można jechać też po chodniku (co wożąc dziecko, często praktykuję), ale tu wszędzie niemal można napotkać zaparkowane „samochody sportowo-użytkowe” o wadze prawie dwóch ton. Zniszczone nawierzchnię dróg, rozpieprzone chodniki (też przez parkujące na nich auta). Po niedawnym pobycie w Kopenhadze jest to szczególnie boleśnie widoczne… A przecież wszystko zależy od nas samych (wyborców), czyż nie? Dlaczego zatem po raz kolejny na prezydenta miasta wybraliśmy (nie głosowałem na niego) profesora Jacka Majchrowskiego, światowego specjalistę od indolencji, którego roczne uposażenie przewyższa znacznie dochody głowy państwa polskiego?

Wracając z Kopenhagi via Ystad, Świnoujście, Gorzów Wielkopolski, Lubin, zatrzymaliśmy się pod Świdnicą, a ja tradycyjnie wybrałem się na rowerową przejażdżkę. Tym razem trafiłem m.in. do niezbyt odległej miejscowości o nazwie Pastuchów. Jadę sobie na rowerze od strony Piotrowic Świdnickich i widzę murowany kościół po prawej stronie drogi. Myślę – wygląda na romański, więc podjechałem bliżej i faktycznie w fasadzie zachodniej znajduję uskokowy portal typowy dla XIII wieku. Wokół kościoła cmentarz, a na nim wyłącznie polskie lastrykowce. Tylko w murze otaczającym tę mini nekropolię zachowało się kilka tablic nagrobnych z niewyraźnymi napisami sprzed 1945, kiedy miasteczko nazywało się Puschkau. Obchodzę świątynię dookoła i po prawej stronie od wejścia (stojąc do niego plecami) znajduję ewidentnie pocmentarny teren z resztkami kamiennego ogrodzenia, na którym rośnie bujne zboże. Jestem w Polsce.

 Pastuchów, 23.07.2001 (Nokia  2700)

 Pastuchów, 23.07.2001 (Nokia 2700)

 Pastuchów, 23.07.2001 (Nokia 2700)