Po wielu, wielu latach, czytam znów OHO Białoszewskiego. Świetne momenty i ciągnące się mielizny, mozolne zapisywanie/nadpisywanie pustki (czy jak kto chce - próżni). Na końcu książki jeden z najlepszych tekstów zbioru Wywiad, czyli mironowska wersja Dialogus inter Mortem et Magistrum Polikarpum.