Szkic manifestu
(John Lennon, Imagine)
Narratorka
A co, czyżby rodzaj ludzki miał pojąć wreszcie, że jest sam
i nic nad nim nie ma, powyżej niebo, a poniżej ziemia?
I czuć, że sam za siebie odpowiada? Miałby być choćby tak emaptyczny,
żeby się nie mordował i nie mnożył się jak obłąkany?
Dać szansę sobie, swojej historii, innym gatunkom i Ziemi?
I raczej nawzajem się wkluczać niż wykluczać?
Rozmnożyć cztery kolory skóry i dwie płcie, znieść obcość,
starość i młodość zbliżyć, bo nie ma ich już gdzie oddalać,
dostatek zamiast bogactwa i nędzy; wszędzie trzeba zmiany
i odpowiedzialności,
tak to wszystko widzę
*
A co, może rodzaj ludzki miałby się widzieć swoim własnym sojusznikiem?
Mieć bliźnich w psie, i w małpie, i w żółwiu?
I nazywać się jak ta gazeta, L'Humanite?
[z poematu Bożeny Keff Utwór o Matce i Ojczyźnie, korporacja ha!art, Kraków 2004, str. 71]
[Przepisując ten fragment ze świetnego Utworu o Matce i Ojczyźnie Bożeny Keff, słuchałem sobie oczywiście Imagine. Z wytłoczonego w... Bułgarii LP, który musiałem kupić jakoś w końcówce lat '80. Płyta trzeszczy i w kilku miejscach igła przeskakuje, ale brzmi co najmniej zadowalająco.]