wyłączając Zofię Rydet (i jej Zapis socjologiczny) oraz Eustachego Kossakowskiego (i jego 6 mètres avant Paris), nie mogłem obojętnie przejść obok tej prowokacji ;))
Książką - jak widać - jest ogromna i w razie czego, można się nią bronić przed agresją osoby agresywnej (no chyba, że przeciwnik także posiada ten tom...)..
[Patrząc od lewej - Maciej Szymanowicz, Witold Kanicki i Dorota Łuczak - autorzy tomu i prowadzący spotkanie w MUFO - Paweł Brożyński]
No dobra, spotkanie zaliczyłem (6 czerwca 2024), to co mówili twórcy antologii mnie zaciekawiło, więc drogą kupna nabyłem stosowny egzemplarz ich dzieła, jakkolwiek na razie pozostaję przy opinii wyrażonej w tytule posta.
Dajcie więcej Bułhaka, Wilczyk to wytrzyma...
---
Aktualizacja (14:10) - Po namyśle wyłączyłbym też Henryka Poddębskiego, jakkolwiek nie miał ci on szczęścia do wydawców. Te dwa albumy z jego fotografiami, jakie się ukazały w ostatniej dekadzie, to niestety porażka...
Aktualizacja (15:53) - No i też może Witkacego.
Aktualizacja (16:19) - Z pewnością też tatrzańskie zdjęcia Mieczysława Karłowicza. Autor "Powracających fali" znacznie ciekawiej wypada jako fotograf, niż neoromantyczny kompozytor... Tzn. myślę, że jego fotografie są bardziej do przodu.
Aktualizacja (9.06.2024 06:22) - I oczywiście wyłączam mojego ojca, świetnego fotografa, którego jednak nigdy nie zaliczyłbym do grona tych, za przeproszeniem, fotografików... Trochę się tych wyjątków uzbierało. Myślę, że lekturę książki zacznę od czasów papy Bułhaka, czyli części napisanej przez Maćka Szymanowicza, gdyż mam do autora "Fotografii ojczystej" - by tak to nazwać - stosunek osobisty ;)
Aktualizacja (09:39) - Wyłączę też: Chrisa Niedenthala, Krzysztofa Pawelę i Mariana Schmidta.
Aktualizacja (21:16) - Wyłączenie dotyczy też oczywiście Anny Beaty Bohdziewicz.