Dalej Stanisław Jerzy Lec (wklejając tego posta i robiąc skany, słuachamy sobie kwintetu fortepianowego A-dur op. 114 „Pstrąg‟ Franciszka Schuberta w wykonaniu Hagen Qartett):
piątek, 22 lipca 2022
środa, 20 lipca 2022
wtorek, 8 czerwca 2021
(Orgazm jest orgazmem jest orgazmem)
wtorek, 8 grudnia 2020
(W planach przewiduje się miejsce na armaty)
niedziela, 29 listopada 2020
(wysiadać! wysiadać bez spadochronów!)
Mając wciąż przed oczami zdjęcia Cezarego Sokołowskiego z wczorajszej demonstracji Strajku Kobiet w Warszawie, na których osiłek w policyjnym mundurze w odpowiedzi na okazaną legitymację poselską, pryska gazem pieprzowym prosto w oczy Barbarze Nowackiej, co oznacza, że katoliccy nacjonaliści z PiS się boją i wymuszają na policji agresywne zachowania, szukając rano czegoś do czytania, znaleźć tom wierszy Hansa Magnusa Enzensbergera, a tam trafić od razu na tekst Zwycięstwo wiśni, a za chwilę na inny, także mocno w temacie, o tytule Obrady na najwyższym szczeblu, i obróciwszy wzrok w stronę regału z płytami, zorientować się, że jest się także w posiadaniu Mesjasza Handla w interpretacji Christophera Hogwooda z The Academy of Ancient Music, o czym się zapomniało, gdzie śpiewa m.in. Emma Kirkby, więc dla wyjustowania poziomów i odzyskania empatii, położyć na talerzu gramofonu pierwszy czarny krążek, oddając się lekturze Enzesbergera, który jest poetą genialnym, zawsze trafiającym w sedno (wiersze przełożył Grzegorz Prokop, a książkę Proces historyczny wydało w 1982 roku Wydawnictwo Literackie)!
poniedziałek, 20 lipca 2020
(Film skończył się bez ostatniego pocałunku)
niedziela, 19 lipca 2020
(gdyż wiem, jak bardzo go znienawidzicie)
czwartek, 9 lipca 2020
(przede mną stał Cień)
[Teraz dwa wiersze z drugiego tomu wydania Poezji zebranych Tadeusza Różewicza (Wydawnictwo Literackie, 1988), z książki Opowiadania traumatyczne. Duszyczka z 1979 roku. Dobrze mi się czyta teraz teksty autora Rozmowy z Księciem, na całe szczęście, ani szkoła podstawowa, ani liceum, ani też polonistyczne studia, nie obrzydziły mi wierszy tego poety, a bardzo się tam starali...]
środa, 8 lipca 2020
(jak to drewno łaknie)
środa, 29 stycznia 2020
(Dzieci śpiewały piosenkę o „leśnej samotni‟ i wkładały do podręczników liście dla przestrogi
piątek, 18 października 2019
(pozostanie z nami na wieki)
sobota, 12 października 2019
(A kiedy moja panienko na Václavském námĕsti Jan Palach rozmawiał z ogniem)
środa, 26 czerwca 2019
(bądź dobry dla siebie)
wtorek, 19 lutego 2019
poniedziałek, 18 lutego 2019
Ernesto Cardenal „Psalm 21‟
czwartek, 27 września 2018
(Dzieciom przykazano szczęście)
czwartek, 8 lutego 2018
Być może istnieją tylko odcienie szarości.
[No cóż... coś się piło w czasie lektury, ale kiedy to było? Możliwe, że trzydzieści lat temu z okładem. Według stopki wydawniczej druk książki ukończono we wrześniu 1981, czyli kupiłem ją na drugim roku studiów (polonistyka UJ). Pamiętam, że był to wtedy głośny debiut (to zabawne, bo wymieniona w biogramie na czwartej stronie okładki Taka wolność, która miała być właśnie debiutancką publikacją, ukazała się 1983 roku, a autorowi wcale wtedy nie było do śmiechu...), uhonorowany nagrodą im. Andrzeja Bursy (w tamtych czasach ważne wyróżnienie). Odkopałem ten tom niedawno i od kilku dni sobie go poczytuję, trafiwszy dzisiaj na ten nieco zaskakujący, piękny wiersz. Którego lektura sprawiła mi tym większą radość, ponieważ dookoła dzieje się to, co się dzieje (trudno mi uwierzyć, że 1011 tak nienawidząc ludzi, jest zdolny lubić zwierzęta...), choć przecież aktualna rekonstrukcja pogromowej atmosfery marca '68, nie musi (stanowczo nie powinna) być tłem dla wierszy Bronisława Maja. Na koniec anegdota. Jakoś w połowie lat osiemdziesiątych, czyli na finiszu mojego studiowania, udałem się do autora Wspólnego powietrza w celu otrzymania zaliczenia z zajęć z literatury współczesnej, jakie wówczas prowadził. Podsunąłem mu otwarty indeks, a Bronisław Maj popatrzywszy mi prosto w oczy, powiedział - nazwisko kojarzę, twarzy niestety - w czym miał absolutną rację, ponieważ widział mnie wtedy po raz pierwszy. Następnie złożył podpis.]
środa, 24 stycznia 2018
książka-okno
Wiersze z tomu Zjadacze kartofli (1978), przepisane z książki: Julian Kornhauser 148 wierszy, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1982, str. 105, 103, 99. Publikacja to jest w moim posiadaniu od... 36 lat. Miło było powrócić podczas lektury do wielu wspaniałych tekstów Juliana Kornhausera z lat siedemdziesiątych.