Hans Magnus Enzensberger
Kompletna pustka
Cel wzniosły, zapewne,
tylko moje płuco,
nie chce o nim słyszeć.
Napełnia się, opróżnia,
chociaż nie całkiem.
Także system nerwowy
przeszkadza, melduje się,
melduje, że skwar. Może
przestała działać
klimatyzacja? Nigdzie śladu
nirwany, wciąż gdzieś
piszczy telefon,
a na balkonie
bzyczą osy,
które, podobnie jak ja,
nie zaszły daleko
w sztuce medytacji.
Chemiczne dobrodziejstwo
Sto miligramów dożylnie
C12H18O, i starczy. Zostajesz
wyzwolony z tego wiecznego Ja,
które jest ci tak bliskie. Twój mózg
myśli bez ciebie, pławi się ‒ siło
ciążenia, adieu ‒ przez ileś minut
w nirwanie, jakiej nie znasz.
Potem, nie wiedząc, co się działo
pod twoją nieobecność, gromadzisz
znów, stopniowo, cały
ten swój intymny dobytek,
„świadomość‟, „wolną wolę‟, „rozum‟,
i wracasz tymczasem
do znanej ci tragikomedii,
nieświadom niczego: wszystko jest jak zwykle.
[Wiersze Hansa Magnusa Enzensbergera w przekładzie Andrzeja Kopackiego przepisałem z Literatury na Świecie nr 11-12 /2015, a teraz wybieram się do popularnej sieci handlowej po ogólnodostępne chemiczne dobrodziejstwo o wzorze C2H5OH. Jest tak gorąco, że nie idzie inaczej wytrzymać...]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.