niedziela, 30 października 2011

WARSZAWSKIE RUINY W KOLORZE (sierpień 1947)


 Henry N. Cobb, Warszawa, sierpień 1947

Henry N. Cobb, Warszawa, sierpień 1947

Ten zestaw kilkudziesięciu slajdów, który chce pozyskać do swojej kolekcji Narodowe Archiwum Cyfrowe, robi prawdziwą furorę na Facebooku, wzbudzając „ochy” i „achy” oglądających go internautów. Napisał o nim portal Fotopolis, a dzisiaj ma być też program w TVN24. Fotografie te wykonane zostały przez Henry N. Cobba, który był uczestnikiem delegacji amerykańskich architektów, podróżującej po Europie i obserwującej postępy odbudowy ze zniszczeń wojennych w Anglii, Czechosłowacji oraz w Polsce. Faktycznie Henry N. Cobb ma niezłe oko (które chyba z czasem utraciło nieco ostrość widzenia, jeżeli przyjrzymy się projektom brylastych wieżowców jego autorstwa...), więc jest co oglądać. W moim przypadku zaszła też swoista koincydencja, ponieważ cały poprzedni tydzień z ogonkiem, ślęczałem nad zdjęciami Zofii Chomętowskiej i Marii Chrząszczowej, robiąc separacje na doutony do wydawanego przez Fundację Archeologia Fotografii albumu „Kronikarki” (wszystkie arkusze są już wydrukowane, teraz tylko felcowanie, szycie i oprawa). Chomętowska i Chrząszczowa fotografowały zrujnowaną Warszawę w 1945 i wyłącznie w monochromie. Patrząc na zestaw slajdów Henry N. Cobba, odnalazłem znane mi ulice i ruiny. Jaka jest różnica? Na pewno skrócenie dystansu czasowego (wszystko to wygląda, jakby zdarzyło się niemal wczorajszego dnia…), zwracają zresztą na to uwagę inni „oglądacze” tej kolekcji. Technika kolorowa pozbawia też fotografowane ruiny swoistego patosu, tak typowego dla monochromatycznych przedstawień, gdzie do granic możliwości eksploatuje się „dramatyczną” grę światłocienia (by w roli ilustracji przywołać fotografie Leonarda Sempolińskiego lub Edwarda Falkowskiego). Jeżeli można by pokusić się o określenie konwencji  tych kolorowych przedstawień Warszawy z 1947, to należałoby mówić o… „stylu” małoobrazkowej kamery Leica lub Contax, o „stylu” slajdu Kodachrome. Sposób podejścia Henry N. Coba do tematu warszawskich ruin, to klasyczny przykład ujęcia werystycznego, mającego za zadanie prezentacje tematu w atrakcyjny wizualnie sposób, słowem „stylu zero”, który odnajdziemy też w „nowym dokumencie”. Tylko tyle i aż tyle.

Henry N. Cobb, Warszawa, sierpień 1947

Henry N. Cobb, Warszawa, sierpień 1947

Henry N. Cobb, Warszawa, sierpień 1947

Henry N. Cobb, Warszawa, sierpień 1947

2 komentarze:

  1. Niesamowite wrażenie robią te zdjęcia. Jesteśmy przyzwyczajeni do czarno-białych zdjęć dokumentujących zniszczenia Warszawy, ale moim zdaniem dopiero kolor pokazuje to wszystko bardziej realnie i namacalnie, jeśli można użyć takiego stwierdzenia. Szok!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele zależy też od podejścia. John Vachon, który był w Polsce w 1946 i robił dokumentację dla U.N.R.A., pracował wyłącznie w monochromie, ale jego sposób prezentacji ruin Warszawy np. jest inny, podobny bardziej do metod pracy ekipy FSA. Sam zresztą też pracował dla Strykera. Więc to nie tylko kwestia koloru - tak sobie pomyślałem po Twoim wpisie. Warto w ogóle zobaczyć/kupić album Vachona "Poland, 1946". W środku są też jego listy pisane do żony, arcyciekawa lektura, szczególnie w kwestii powojennego antysemityzmu naszych rodaków...

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.