Tadeusz Różewicz
DRZWI
W ciemnym pokoju
na stole stoi kieliszek
czerwonego wina
przez otwarte drzwi
widzę krajobraz dzieciństwa
kuchnię w niebieskim czajnikiem
serce Jezusa w cierniowej koronie
przeźroczysty cień matki
w okrągłej ciszy
piane koguta
pierwszy grzech
białe ziarnko w zielonym
owocu miękkie
gorzkawe
pierwszy diabeł różowy
poruszający półkulami
pod jedwabną suknią w groszki
uchylają się
w oświetlonym krajobrazie
trzecie drzwi
a za nimi we mgle
w głębi
trochę na lewo
albo w środku
nic
nie widzę
1966
PRZENIKANIE
śmierć
przenika przez życie
jak światło
przez pajęczynę
wiszącą w drzwiach
otwartego pokoju
konający wyprowadzał się
długo krzycząc szukając
wybiegów układał się
śmierć zjadała rysy
kolejnych twarzy nałożone
na kość
KWIECIEŃ 1955 ROK
Spóźniona wiosna
zimna oszroniała
pełna gawronów
z czarnym chrustem w dziobie
niepokój na skrzydłach
za oknem czerwone mury
pokryte sadzą
płonące okna fabryk
bielma szpitali
o słońcu nawet nie śni się
na wystawie Delikatesów
rozsypane cytryny
na ulicy
mizerny człeczyna
pcha wózek ze wspaniałą
dekoracyjną
trumną
dwaj młodzieńcy
na ten widok wybuchają
śmiechem
jeden z nich powiada
"pewno nieboszczyk odsyła"
po powrocie do domu
owinąłem się kocem
i drzemałem
Gliwice
[Takie wybrałem na dziś wiersze Tadeusza Różewicza, poety z przed trzech, czterech czy nawet (uwzględniając najntisów i millenialsów) pięciu epok. Z książek Nic w płaszczu Prospera (1963), Twarz trzecia (1968) i Regio (1969).]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.