opowiadanie Johna Berrymana, opublikowane 33 lata temu w Literaturze na Świecie, nr 12 (104) 1979 (w przekładzie Jarosława Andersa). Rewelacyjna proza (pierwsze wydanie w 1945?), która idealnie opisuje pewien mechanizm napiętnowania i wykluczania, mający się ostatnio jak najlepiej - ewidentna zwyżka formy, chociaż na ewidentnie brunatnych sterydach - w rodzimej prawicowej publicystyce... Bo bo wieźmy np. coś takiego z portalu wPolityce, artykuł Krzysztofa Kłopotowskiego o Andrzeju Wajdzie, napisany jawnie antysemickim tekstem. Czytając te wynurzenia byłego felietonisty tygodnika Film, miałem wrażenie, że śnię jakiś koszmar...
Literatura na Świecie, nr 12 (104) 1979, str 220-221
Literatura na Świecie, nr 12 (104) 1979, str 222-223
Literatura na Świecie, nr 12 (104) 1979, str 224-225
Literatura na Świecie, nr 12 (104) 1979, str 226-227
Literatura na Świecie, nr 12 (104) 1979, str 228-229
Literatura na Świecie, nr 12 (104) 1979, str 230-231
Literatura na Świecie, nr 12 (104) 1979, str 232-233
Literatura na Świecie, nr 12 (104) 1979, str 234-235
Literatura na Świecie, nr 12 (104) 1979, str 236-237
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń