bo tak chyba trzeba przetłumaczyć nazwę cyklu Meryl Truett Vernacular Highway. Nic nie wiedziałęm o tej artystce do dzisiejszego poranka, kiedy otwarłem Facebooka i na swojej "osi czasu" (też mnie dopadło to kurewstwo) zobaczyłem poniższe zdjęcie, powieszone przez Andrzeja Mędrka.
Łoł! Powiększyłem fotografię i znalazłem nazwisko autorki, datę wykonania zdjęcia (2012) oraz nazwę cyklu (fotografii?) One Life. Po zgooglowaniu powyższych informacji trafiłem na internetową stronę fotografki, a tam na cykl Vernacular Highway, który traktuje o podupadłej (na skutek wybudowania autostrady) "drodze krajowej" I-95. Zdjęcia samochodów, używanych jako reklamy, nie są tematem tej serii, ale ponieważ autorka natrafiła na takie fotogeniczne exempla, więc znalazły się one w jej cyklu.
Meryl Truett, z cyklu Vernacular Highway
Zastanawiam się, czy Meryl Truett przypadkiem niepotrzebnie nie ironizuje... ;) Jak by to zapewne określił "krytyk krytyków od wykrzykników" (by użyć terminu Wojtka Sienkiewicza). Inna kwestia, to czas wykonania tego cyklu. Bo jeżeli Droga krajowa powstała przed moim "Życiem po życiu", to w wyjdę na naśladowcę i epigona, jeżeli równolegle (co jest najbardziej prawdopodobne na podstawie lektury biogramu fotografki), to zawsze będzie można powiedzieć, że zrobiła to lepiej (zaklęła rzeczywistość, chwyciła moment wieczny, etc.). Świetne zdjęcia! Chapeau bas!
A czym się one, wg Ciebie, różnią od Twoich? Ty nie zaklinasz?
OdpowiedzUsuńA Ty zaklinasz?
OdpowiedzUsuńZaklinasz... ;)
"Bo jeżeli Droga krajowa powstała przed moim "Życiem po życiu", to w wyjdę na naśladowcę i epigona" - przesadzasz ;) Po pierwsze - nie można naśladować czegoś czego się nie zna. Po drugie - Polska to nie USA, nawet jeśli temat podobny to osadzony w zupełnie innych realiach. Po trzecie - jest dość naiwnym sądzić, iż to co fotografujemy nie zostało nigdy przez nikogo zauważone. Zapewne wiele osób ma fotografie używanych samochodów pełniących role reklam, które powstały przed "Życiem po życiu" i po. Po czwarte - w Vernacular Highway, samochody-reklamy są jedynie jednym z akcentów. Oczywiście wiem, że z tym naśladownictwem to był ironia z Twojej strony, tak tylko chciałem sobie popisać... a tak w temacie, to wiem gdzie stoi reklama w postaci starego Mercedesa S-klasy.
OdpowiedzUsuń:) Oczywiście, że po czwarte,
OdpowiedzUsuńale np. w przypadku "Hometown" Krzyśka Zielińskiego, pewien wpływowy kiedyś kurator używał deprecjonującego określenia "postbecherowszczyzna"... Sugerując tym samym słabe i wtórne naśladownictwo duetu z Duseldorfu. I było to w czasie, gdy Zieliński miał indywidualną wystawę w Zachęcie ;)
A patrząc na sprawę generacyjnie, to tego rodzaju argumenty z d... wzięte, zwykle wychodzą spod pióra moich rówieśników i osób nieco (mniej więcej o dekadę)starszych.
GDZIE STOI TEN MERCEDES???
Mercedes jest w Nowym Mieście nad Wartą - 52.086435,17.395144
OdpowiedzUsuńJak będę przejeżdżał tam niedługo to zrobię poglądowe zdjęcie jak to wygląda. Jakiś mail? mój karol.gustaw.szymkowiak@fotodialog.pl
Zapoznałem się na szybko z "Hometown".
Po pierwsze: podoba mi się! dzięki...
Po drugie: nie znam jakoś wybitnie twórczości Bernda i Hilli ale nie nazwałbym tego naśladownictwem
Po trzecie: Gursky w takim razie jest wybitnie wtórny
i oczywiście, że po czwarte:
Niektórym wydaje się, że wzorowanie się, cytowanie, inspirowanie czy jak kto to nazywa jest złem ostatecznym. Tymczasem dzisiaj jest to już niemal niemożliwe. Nie chodzi o to, że sfotografowano już wszystko - bo to nie stanie się nigdy. Mam na myśli to, że fotografowano już niemal na wszystkie możliwe sposoby, a spektrum technik, stylizacji, wcale się nie powiększa.
Można naśladować nie będąc w ogóle świadomym tego, iż ktoś innym zrobił to przed nami. Sam tego doświadczyłem gdy pewnego dnia odkryłem ciekawy temat, jadąc samochodem do domu obmyślałem technikę wykonania itd... a w domu sprawdziłem w internecie i okazało się, że "ale to już było", i to w Polsce. Oczywiście odpuściłem.
Jesienią zaczynam coś i zastanawiam się - czy ktoś już tego nie zrobił. Szukałem, nie znalazłem. Możliwe, że ktoś, gdzieś...
Tak to już chyba jest z konkretnym tematami - "Życie po życiu" też jest takim właśnie tematem. Nie można jednak dać się zwariować.
Zgadzam się z Karolem Gustawem Szymkowiakiem. Uważam, że obawa "że ktoś mógł już podjąć taki temat wcześniej" paraliżuje pracę, myślenie i tak w zasadzie do niczego nie prowadzi. Poza tym bardzo istotny jest też proces twórczy, co szczególnie lubię ogladać na Twoim blogu. Oglądać i czytać. I myślę, że ten Twój proces, sposób myślenia, decyzji artystycznej różni się od Meryl Truett. Ja patrzę też na tę serię Twoich prac jeszcze w kontekście innych Twoich cyklów. Bardzo spójne myślenie/wizja.
OdpowiedzUsuńNowe Miasto nad Wartą... Trochę daleko, szkoda, ale może będę jechać do Wrześni w tym roku, to zahaczę.
OdpowiedzUsuńW przypadku "Hometown" odbyła się jeszcze jedna hucpa. W celu pokazania "wtórności" projektu oraz "palmy pierwszeństwa" przywołana została książka Marka Poźniaka "Czarnków miasto osiemsetletnie", wydana w 1993 roku w Niemczech. No więc, udało mi się w końcu na allegro nabyć to wydawnictwo, miałem zresztą zrobić na ten temat wpis (może warto?) i po przeglądnięciu albumiku, zorientowałem się, że dla zilustrowania tezy o wtórności po prostu tendencyjnie wybrano zdjęcia... To jednak zupełnie coś innego niż "Hometown", seria o raczej o użytkowym przeznaczeniu, chociaż wykonana przez fotografa o artystycznych skłonnościach, a projekt Zielińskiego od początku był pomyślany, jako działanie artystyczne i w pewnej mierze konceptualne. Co ciekawe zresztą, zdjęć z albumiku o Czarnkowie Poźniak nie umieszcza na swojej stronie www, można natomiast znaleźć tam fotografie z tego miasteczka, też z początku lat 90., czarno-białe i z "obowiązkową" ramką...
Do Wrześni koniecznie - może w okolicach 13 października?
OdpowiedzUsuńWtedy właśnie odbędzie się festiwal.FOTODIALOG 5, konkretny program będzie znany w połowie września.
Hmm... co do "obowiązkowych" ramek. Czy to aby nie w pewnym sensie delikatny zarzut wtórności? Czytałem polemikę w najnowszym KF, tam też wspominasz o ramkach, mam wrażenie, że w nieco ironizujący sposób.
Czy z tymi ramkami jest jakiś głębszy problem?
Oczywiście, że to nie jest czy też nie musi być problem... ;)
OdpowiedzUsuńI nie dotyczy bynajmniej wtórności lecz raczej pewnej postawy artystycznej. Czytałeś tekst, więc wiesz.
Co do Wrześni we wrześniu, to dla mnie za wcześnie. Mam kupę i jeszcze trochę roboty do wykonania...
POZDRAWIAM!
Września w Październiku, nie we Wrześniu.
OdpowiedzUsuń13-nastego.