Gary, Indiana, 01.07.1907
Fotografia z pierwszego lipca 1907 roku, przedstawia pływającą koparkę podczas pogłębiania toru wodnego przyszłego portu. Potężna maszyna, wypuszcza z komina smolisty dym i wgryza się w piaszczystą glebę. Na zdjęciu wykonanym trzy miesiące później widać już sporych rozmiarów portowy basen oraz oszalowanie przyszłych betonowych nadbrzeży. Decyzja o lokalizacji huty-giganta nad jeziorem Michigan w pobliżu ujścia rzeki Grand Calumet zapadła 2 lata wcześniej. Elbert H. Gary przewodniczący zarządu US Steel Co. postanawia też wybudować idealne miasto przemysłowe (sąsiadujące z kombinatem), które przyjmie nazwę od jego nazwiska. Po drugiej stronie rzeki Calumet w tym samym czasie, dla przyszłych robotników huty powstają całe kwartały jedno i wielorodzinnych domków z ogródkami. Prace budowlane postępują bardzo szybko. W 1909 roku portowe nabrzeże, przeznaczone do odbioru węgla i rudy żelaza z pływających barek jest już gotowe. Przybijają pierwsze dostawy. Za portowym basenem i składowiskiem rudy sterczą monumentalne korpusy 12 wielkich pieców. Za nimi widać na razie jeszcze ażurowe korpusy budynków stalowni. Na zdjęciu datowanym na 15 listopada 1909 roku wielkie piece już pracują. Dwa lata później uruchomione zostają baterie koksownicze. Jednak roboty budowlane w tym pracującym już pełną parą kombinacie hutniczym, trwają jeszcze przez niemal dziesięciolecie. Fotograficzna dokumentacja sporządzana na zlecenie koncernu US Steel, dzień po dniu i rok po roku, w drobiazgowy sposób rejestruje wszystkie zmiany.
Gary, Indiana, 23.05.1908
Zdjęcia wykonywane na szklanych negatywach w formacie 8x10 cala, miały czysto użytkowy charakter. Na wielu z nich, a właściwie niemal na wszystkich kliszach naniesiono opisy tego co przedstawiają oraz pełne daty. Przez wiele lat zbiór ponad 2200 negatywów spoczywał w archiwach US Steel Co., po czym przekazany został Uniwersytetowi Indiana. Samo Gary i położona obok niego huta-gigant, od początku lat siedemdziesiątych zaczynają podupadać, tak zresztą jak cały amerykański przemysł hutniczy. Surowcową produkcję masowo przenosi się wtedy do krajów azjatyckich, gdzie koszty pracy są niższe i nikt nie przejmuje się skażeniem terenu lub przywilejami robotników (obserwując obecny boom gospodarczy w Chinach, nie trudno zauważyć, że to jest właśnie główna siła napędowa gospodarki światowej…). Robotnicze kwartały Gary przekształcają się w dzielnice-widma. Centrum miasta pustoszeje, a wiele reprezentacyjnych niegdyś budynków w modernistycznym stylu ulega dewastacji.
Gary, Indiana, 06.11.1907
Gary, Indiana. 05.06.1909
Na internetową stronę poświęconą Gary trafiłem przypadkowo jakiś czas temu. Bezowocnie szukałem wtedy jakichś wizualnych materiałów dotyczących Magnitogorska, jednak rosyjskie strony były albo nieaktualne, albo zupełnie nieciekawe. Ponieważ przy budowie Magnitki wzorowano się właśnie na amerykańskich rozwiązaniach, z czystej ciekawości wpisałem w okienku Googla dwa słowa: Gary i steel. Wyszukiwarka najpierw odesłała mnie do panoramicznej fotografii, pokazującej kombinat od strony miasta (którą w formie plakatu można było nabyć za jedyne 45$), po czym znalazłem przekierowanie na to właśnie zdjęcie z 1 lipca 1907 roku, na którym parowa pogłębiarka drąży dno portowej przystani przyszłej huty. Umieszczony pod nim katalog tematycznych hiperłączy skierował mnie następnie do innych zbiorów i podzbiorów fotografii, udostępnionych w zdygitalizowanej formie na stronach Uniwersytetu Indiana.
Gary, Indiana, 08.10.1907
Z tymi kliszami nie obchodzono się z przesadną czułością. Najwyraźniej przechowywano je w warunkach, w których emulsja ulegała chemicznym ingerencjom otoczenia (lub może sam proces utrwalania nie został przeprowadzony dostatecznie dobrze?). Na wielu negatywach widać zdrapania, no i te napisy umieszczone wprost na kliszy, przydatne jeśli idzie określenie miejsca i czasu powstania zdjęcia, zabójcze dla kompozycji kadru! Bo właśnie sposób kadrowania, a co z tym idzie także, pewnego rodzaju “fotograficzna świadomość” ludzi pracujących na zlecenie US Stell Co., zwracają tutaj uwagę. Czysto użytkowe w zamierzeniu zdjęcia, wykonywane niemal 100 lat temu na potrzeby archiwum amerykańskiego koncernu, to przykład doskonałej industrialnej fotografii, powstającej przynajmniej o dwie dekady wcześniej zanim w ogóle przyjął się ten termin, a artystom takim jak Charles Sheeler, Edward Weston lub Albert Renger-Patzsch przyszło do głowy, że można np. fotografować fabryki i kominy. Tymczasem, anonimowi dla nas dzisiaj fotografowie z Gary w Indianie, pozostawili po sobie ponad dwa tysiące negatywów, z których po niezbędnej selekcji, można by ułożyć jeden z najlepszych na świecie albumów poświęconych industrialom.
Dlaczego te zdjęcia są tak dobre? Badacze układający historię, a co za tym idzie, tworzący też hierarchię nazwisk dwudziestowiecznej fotografii, zdecydowanie zbyt łatwo pomijają całe obszary działalności o użytkowym charakterze np. z początku zeszłego wieku. Tymczasem, ci często nieznani już dzisiaj z nazwiska fotografowie, pozostawili po sobie prace mające nie tylko walor “historycznego” zapisu. Jeżeli skorzystamy z okazji, aby przeglądnąć kolekcję zdjęć, takich jak te z Gary (a nie jest to przecież jedyny taki zbiór), okaże się, że pod względem formalnym są one znacznie bardziej do przodu, niż współczesna im produkcja zaliczana w poczet “fotografii artystycznej”. Dlaczego te zdjęcia są tak dobre? Nadmierna “estetyzacja”, zapożyczanie rozwiązań ze sztuk plastycznych jest zmorą fotograficznego medium. Fotografowie z Gary posługiwali się najprostszą metodą zapisu. Robiąc np. zdjęcie ażurowej konstrukcji hali stalowni wiadomo, że przede wszystkim trzeba poprawnie ustawić wszystkie piony. Zupełnie naturalną i narzucającą się rzeczą jest także wykorzystanie specyficznego rytmu motywu i zbieżności perspektywicznych. Odnajdywanie i podkreślanie abstrakcyjnych elementów kadru, nie przesłania jednak nigdy tutaj nadrzędnej funkcji “przedstawieniowej”. Szukając odpowiedniej perspektywy dla zrobienia zdjęcia, fotografowie pracujący na zlecenie US Stell Co. wybierają zawsze taki punkt, z którego najlepiej można oddać kształt i charakter obiektu.
Gary, Indiana, 02.12.1911
Gary, Indiana, 02.12.1911
Ale to nie wszystko. Fotografia uzależniona jest przecież od światła. To jego, często efemeryczna specyfika wywiera wpływ na wygląd rejestrowanych motywów. Zdjęcia z początkowego etapu budowy huty w Gary, robione są zawsze w lekko zamglonym i rozproszonym oświetleniu (daje tu znać o sobie bliskie sąsiedztwo jeziora Michigan), co doskonale służy zresztą oddaniu monumentalnego wyglądu stalowych konstrukcji hal, kadłubów wielkich pieców i szeregów kominów, powstających w piaszczystym, niemal pustynnym krajobrazie. Kiedy kombinat już pracuje, w niebo wzbijają się hutnicze dymy, wyziewy i opary, zaś ziemię przykrywa przemysłowy pył, fotografowie przeciwnie, szukają teraz raczej słonecznej aury, która pozwala w plastyczny sposób wydobyć rejestrowane obiekty z szarości. Oglądając cała serię fotografii, na których ażurowe konstrukcje suwnic, wiaduktów lub rurociągów, rzutują rytmiczne szeregi cieni na ścianach hal stalowni, zastanawiałem się czy taki właśnie wizualny efekt, zgodny był zamiarami, chodzących twardo po ziemi mocodawców z US Stell Co., kiedy zlecali wykonanie kolejnego etapu fotograficznej dokumentacji huty?
Gary, Indiana, 28.12.1913
Gary, Indiana, 13.10.1917
Ta dobra passa przemysłowej fotografii w Gary trwa do początku lat dwudziestych ubiegłego wieku i pokrywa się niemal z czasem zakończenia rozbudowy kombinatu. W późniejszych zdjęciach (tych z trzeciej i czwartej dekady) znika już bezpowrotnie początkowy heroizm widzenia, a jego miejsce zajmuje przeciętność i… znużenie. Co ciekawe, to właśnie w tych latach przemysłowa tematyka, staje się przedmiotem zainteresowania fotografów o “artystycznych” ambicjach i to właśnie ich prace są teraz znane, komentowane i przywoływane w kontekście terminu “fotografii industrialnej". To gruba niesprawiedliwość! W czasach, gdy amerykańska i europejska fotografia z trudem uwalniała się od wpływów dziewiętnastowiecznego malarstwa (z nieszczęsnym postimpresjonizmem na czele), na północy USA, w okolicach dopiero, co założonego przemysłowego miasta w pobliżu jeziora Michigan, powstawały zdjęcia, które nawet dzisiaj mogą zaskoczyć trafnością i czystością fotograficznego spojrzenia, prostotą oraz logiką budowania kadrów.
Gary, Indiana, 19.10.1921
Niniejszy tekst jest referatem, który był wygłoszony podczas sesji naukowej w trakcie 5. Krakowskiej Dekady Fotografii (2007), obdarzonej programowym tytułem "Rzeczywistość a dokument".
Smakowity wpis. Obrazy robią imponujące wrażenie. Tekst ciekawie naświetla problemy z którymi borykają się świadomi twórcy obrazów fotograficznych. Wielkie dzięki za prezentację.
OdpowiedzUsuńZ ciekawości chciałby zapytać jeszcze. Jak widzi Pan szczegółowo problem „nadmiernej estetyzacji”? Zapożyczenie jakich dokładnie rozwiązań ze sztuk plastycznych staje się zmorą fotograficznego medium?
Witaj, odpisuję z opóźnieniem, ale byłem za granicą i bez laptopa (chiński produkt odmówił współpracy po dwóch latach eksploatacji).
OdpowiedzUsuńW kwestii "estetyzacji", to najbardziej niewinne jest naśladowwnie pewnych patentów kompozycyjnych malarstwa (mniej lub bardziej)realistycznego. Zdecydowanie gorzej, gdy poprzez tzw. techniki szlachetne (wówczas: guma, brom olej, izohelia, a dziś photoshop ;) próbuje się uzyskać np. efekt "tfurczego" zniekształcenia obrazu (w czasach budowy huty w Gary - per analogiam do malarskiego impresjonizmu czy postimpresjonizmu).