[April 1941. "Chicago. Lunch wagon for Negroes." 35mm negative by Edwin Rosskam for the Resettlement Administration, zdjęcie z es trony www.shorpy.com]
[An uncaptioned photo from a group of pictures taken by Edwin Rosskam in the Northeast in the late 1930s, zdjęcie ze strony www.shorpy.com]
Na Shorpy'm wieje ostatnio nudą, ale i tak udało mi się trafić na takie dwie perełki. Jak widać fotografowany przeze mnie w Polsce (głównie tutaj, ale mam też zdjęcia z Francji, Niemiec i Węgier) proceder wykorzystywania pojazdów mechanicznych lub części, z których zostały złożone w ich życiu po życiu, jest pochodną funkcjonowania dość konkretnego modelu ekonomicznego... Systemu produkującego bez sensu i za dużo oraz generującego przy okazji potężne rozwarstwienie społeczne.
[Edwin Rosskam, April 1941. Storefront church and adjacent lunch
wagon in the Chicago Black Belt, zdjęcie ze strony memory.loc.gov]
No ale po prawdzie ten sam system funkcjonuje choćby w krajach nordyckich, w których rozwarstwienie społeczne jest najniższe a poziom szczęśliwości najwyższy (może poza Finlandią). Więc to nie kwestia systemu produkującego "za dużo", ale bardziej umiejętnej dystrybucji jego owoców.
OdpowiedzUsuńPolityka społeczna w krajach skandynawskich jest z pewnością lepsza i godna naśladowania, ale to nie nieweluje problemu nadmiernej produkcji...
OdpowiedzUsuńA co to jest za problem? Ludziki chcą konsumować, to się dla nich produkuje. Jeśli produkty poprzednich generacji nie lądują na wysypiskach Afryki czy Ameryki Południowej, ale są skutecznie przetwarzane (jak np. w krajach nordyckich) to osobiście problemu nie widzę. Duża produkcja to poza tym więcej miejsc pracy, rozwój technologiczny i szczęśliwsze społeczeństwo, gdyż jak doskonale wiemy jednych uszczęśliwia obcowanie ze sztuką lub wręcz jej tworzenie a innych iphone piątej generacji. I szafa gra!
OdpowiedzUsuńPolemizowałbym z tym szczęściem wywołanym zakupem najnowszego iphone - czy aby nie jest to szczęście, które się nam wmawia, jego iluzja wytworzona przez speców od marketingu? Gdyby jeszcze było tak, że te wszystkie gadżety kupujemy, bo nas na to naprawdę stać to problem byłby tylko połowiczny tzn. ew. zanieczyszczenie środowiska. Ale większości ludzi tak naprawdę na takie "szczęście" nie stać, albo tylko wydaje im się, że ich stać. Zwróć uwagę jakich argumentów używają banki i parabanki reklamujące pożyczki: weź pożyczkę na nowy tv, wakacje w Egipcie, nową kuchnię, nowy samochód. Osobiście widzę trzy sytuacje w których rozważałbym pożyczkę: mieszkanie, pieniądze potrzebne na rozkręcenie biznesu, choroba. Ludzie jednak pożyczają pieniądze lub wydają wszystko co mają dlatego, że pojawił się TV w ładniejszej obudowie (a ten za który rok temu dali 5000zł jest przecież w starej), jest na rynku nowszy tablet, nowszy smarfon, sąsiad ma nowy samochód. Możliwe, że ja tak gadam bo mieszkam blisko Poznania ;) i np. telefon zmieniam co dwa lata (jak mi się kończy umowa i dają mi z sieci nowy) i w dodatku zawsze się targuję z siecią co do jego ceny. Każdy chce konsumować. To prawda. Nie każdego jednak na to stać - co rodzi różnego typu patologie (bo przecież model szczęścia wygląda tak, że się konsumuje coraz więcej), oraz nie zawsze ma to jakikolwiek sens.
UsuńPoczucie szczęścia to sprawa indywidualna, ale mechanizm przeze mnie przytoczony zawsze działał tak samo. Jak nie było iphonów ludzie wymieniali domy na większe, konie na szybsze, peruki na modniejsze. Znaczy ci których było na to stać i ci, którzy nie znali innych ścieżek do osiągania szczęścia.
UsuńNadmierną konsumpcję można krytykować, ale wbrew temu co uważa autor bloga, konsumpcja napędza gospodarkę, przyczynia się do rozwoju technologicznego i ogólnie cywilizacyjnego. To jest truizm, ale trzeba go czasem ludziom uświadamiać.
"konsumpcja napędza gospodarkę, przyczynia się do rozwoju technologicznego i ogólnie cywilizacyjnego"
UsuńI w tym miejscu się już naprawdę szczerze śmiałem ;)))
Śmieszne?
UsuńA skąd państwo bierze pieniądze na naukę czy kulturę? Z podatków. A skąd bierze podatki? Więcej ich płaci ten co zarabia i konsumuje mało, czy ten co zarabia i konsumuje dużo?
A w gospodarkach liberalnych, w których kulturę i naukę wspierają prywatni donatorzy, skąd oni mają pieniądze? Z konsumpcji ludzików, którym sprzedają usługi lub dobra.
Bez konsumpcji nie ma pieniążków, a bez pieniążków nie ma nauki i kultury. Uniwersytety powstały w okresach prosperity, gdy skarbce królewskie albo mieszczańskie były pełne.
W sumie dobrze by było jakbyś sprecyzował co Cię tak śmieszy, też bym się chciał czegoś nauczyć, albo przynajmniej pośmiać:)
Widzę, że ten kapitalny stand-up trwa dalej, jego odbiór psuje mi jednak podejrzenie, że Ty to wszystko na poważnie...
UsuńBo ja jestem bardzo poważny. A do tego przepełniony poczuciem misji.
UsuńNiemniej jednak wychodzi to komicznie... Szczególnie w kontekście aktualnego oblicza kapitalizmu ;)
UsuńE tam. Kapitalizm to zarówno Somalia jak i Szwajcaria. Trzeba promować właściwe oblicze.
UsuńChiny, Rosja i Kazchstan też...
UsuńWyczerpią się źródła taniej energii i zacznie się rzeź.
Ale nie chce mi się już o tym gadać z anonimami ;)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńTutaj zasady są inne. Anonimom mówimy PAPA...
UsuńTo bądź proszę konsekwentny i wykasuj wszystkie moje komentarze.
UsuńNie muszę "być konsekwentny" wg. czyjegoś widzi mi się. Jak chcesz pisać tutaj komentarze, to z otwartą przyłbicą. Nie stać Cię na to, to... dobrze wiesz co.
UsuńTo bardzo śmieszne, nabrałeś mnie ;))
OdpowiedzUsuń"W USA po ataku 11 września, prezydent kraju wzywał do zwiększenia konsumpcji jako aktu patriotyzmu."
OdpowiedzUsuńhttp://www.thomasmailaender.com/cathedrals-cars/
Tu też coś a propos zwiększonej konsumpcji ;)) http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/stany-zjednoczone/20130512/foer-gowniany-interes
OdpowiedzUsuń