Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jarosław Iwaszkiewicz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jarosław Iwaszkiewicz. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 6 września 2018

(Trzeba to wszystko zniszczyć)

Jarosław Iwaszkiewicz

*     *     *

Jak wygląda negatyw kolorowej fotografii?
Po co są anteny przy telewizorach?
Jaska jest podstawowa zasada maszyn matematycznych?
Co musi umieć człowiek
lecący na księżyc?

Czemu równa się objętość
kopuły świętego Piotra?
Dlaczego struktura kryształu?
Co mówi Piaget, Ricoeur, Adorno, Starobinski?
Dlaczego Lévi-Strauss nie lubi Malinowskiego?
Czy badania Jacobsona zmienią strukturę Pana Tadeusza?
Co znaczy okrzyk Galilaee vicisti?

Dlaczego Golem wszedł do mojego domu?
Dlaczego Mr. Hyde siedzi przy moim biurku?
Dlaczego pogrzeb biesa odbywa się pod moimi oknami?

Trzeba to wszystko zniszczyć
Niech będzie cicha plaża i zupełny brak
pytań

wszelkich pytań

[No proszę, i on to wiedział... Wiersz kończący Śpiewnik włoski (s. 77). Ewidentnie się starzeję i coraz bardziej mi podchodzą teksty podszyte takim rozliczeniowym nihilizmem. Z którym zresztą nie radzą sobie rodzimi akademiccy literaturoznawcy, tzn. omijają temat szerokim łukiem bidule.]

środa, 5 września 2018

(a przed nią dymią wszystkie cementownie)

Jarosław Iwaszkiewicz

Pożegnanie

Etna ta wielka pani zbiera fałdy sukni
i schodzi na dół ciągnąc tren swój biały
a przed nią dymią wszystkie cementownie
świece stawiając jak przy katafalku

jedwab glicynii i aksamit
bougainvilli czerwonych jak krew pod równikiem
niedobrze wyglądają razem deszcz je przekreśla
nad ruinami mocniej pachną pomarańcze.

To już ostatnia chwila. Po czterdziestu latach
jak obojętne z kochanką rozstanie
nawet nie widzi mnie ona zbłąkanego
pośród mizernych starych i zwątpiałych.

Jeszcze tylko blask jeden jeden biały obłok
i obłąkana droga pełna karaluchów
i nic i świat się nie skończy tak zaraz
i chora suka wyszła na drogę. Żegnajcie.

[Jarosław Iwaszkiewicz, Śpiewnik włoski, Wydawnictwo Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, Warszawa 1989, s. 39. Nawet nie pamiętałem, że kupiłem kiedyś tę książkę... I chyba nie czytałem jej zbyt często? A teraz, kiedy oddałem się lekturze podczas kąpieli - jak to zawsze czynię - wpadła mi do wody... Czytam ten tom i szukam wrażeń, obrazów, sytuacji, jakich sam doświadczyłem podczas wyjazdów do Włoch. Bardzo dziwna interpunkcja jest w tym pięknym wierszu...]