z ulicy Częstochowskiej, sfotografowany podczas powrotu do Krakowa. Podpowiedź Sławoja Dubiela (Dzięki!). Niestety matryca mojej prościutkiej Nokii 2700 oraz jej procesor, nie poradziły sobie z tak silnym kontrastem... Czyli muszę wreszcie kupić jakiegoś cyfrowego głupa do robienia notatek...
***
Wczoraj wieczorem w 72 edycji Dwutygodnika przeczytałem świetny wywiad z Federico Maria Sardellim, dyrygentem i założycielem orkiestry Modo Antiquo, która wykonuje utwory barokowe, w tym głównie te napisane przez Antonio Vivaldiego. I po lekturze tego tekstu, gdzie Sardeli opisuje swój sposób pracy nad wystawioną kilka dni temu w Krakowie operą Vivaldiego Catone in Utica (w ramach projektu Opera Rara), od razu pożałowałem, że nie kupiłem biletu. A jeszcze bardziej zrobiło mi się żal, gdy na youtoobie zobaczyłem reklamujący to wydarzenie reportaż z prób i koncertu.
Może będzie wydanie płytowe z zapisem krakowskiej premiery? A potem słuchałem dalej na youtoobie arii z różnych wykonań Catona i po zgooglowaniu dyskografii Sardellego & Modo Antiquo, obok wykonań oper Vivaldiego (w tym także oratorium Judita Triumfans), natknąłem się na rejestrację 12 Concerti Grossi op. 6 Corellego z... sekcją dętą. I już chce mieć te płyty!
Wydania płytowego nie będzie. Ba, nikt nawet nie podejmował takiej inicjatywy z uwagi na ogromne koszty... Radiowa Dwójka, która transmitowała koncert, także nie może go upowszechniać.
OdpowiedzUsuńA zakup reszty płyt dobrym pomysłem jest. W ogóle w przypadku klasyki słuchanie mp3, czyli przelatywanie w rozdzielczości 8MHz stu stron partytury, przy której poci się 50 choćby facetów, nieludzkim się wydaje ;)
Sardelli się aż tak ceni? ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że jest rejestracja audio, zawsze można taki zapis potem wydać ma CD lub lepiej na SACD.
W przypadku Corelliego i opusu 6. ciekawi mnie, czy zachowałam się partytura z zapisem na dęciaki, czy też jest to "rekonstrukcja", której Federico Maria tak nie lubi?
Federico Maria i jego "banda", podobno ;)
OdpowiedzUsuńNie wydaje mi się, żeby taka partytura istniała. Śmiem więc twierdzić, że Maestro Sardelli niekonsekwentnym artystą jest. Co nie znaczy, że owa "rekonstrukcja" nie jest szlachetną mieszanką dźwięków...
Szukałem w sieci jakichś informacji na temat tych dęciaków, bo to mnie intryguje, ale nic nie znalazłem. Być może "wyjaśnienie" znajduje się na obwolucie płyty? Te 12 koncertów, to i tak jest wybór z większej ilości utworów, złożony w cykl już po śmieci kompozytora, więc może obsada nie była wszędzie sztywno ustalona? Nieważne, płyty (2 szt.) ma pewno kupię.
OdpowiedzUsuńRozmawiałam z osobą, która specjalizuje się w historii muzyki barokowej i jest pewna, że Corelli pisał wyłącznie na smyczki i ewentualnie klawesyn. Nigdy nie pisał nic dla dęciaków. Nie zostawiał także dowolności w wyborze instrumentarium - jak Bach choćby...
OdpowiedzUsuńNo to chyba sobie to teraz puszczę z analoga w "ortodoksyjnym" i nieco staroświeckim wykonaniu zespołu I Musici.
OdpowiedzUsuńCo też uczyniłem ;)