wtorek, 26 czerwca 2012

SUBURBIA MEXICANA




Alejandro Cartagena z cyklu Suburbia Mexicana - Fragmented Cities

Któryś z moich „znajomych” z Facebooka „polubił” stronę FotoAntykwariat.pl, więc zajrzałem pod ten adres, a tam wśród sporej liczby fotograficznych albumów zobaczyłem książkę Alejandro Cartageny pt. „Suburbia Mexicana”. Nie wiedziałem, że już wyszła, a „już” w tym przypadku oznacza... jesień 2011. Na fotografie Cartageny natrafiłem jakiś czas temu przez linka ze strony Jeffa Brouwsa. Tytułowe suburbia to przedmieścia Monterey. Pracując nad tym projektem, który miał pokazywać zjawisko suburbanizacji oraz wpływ neoliberalnej gospodarki na meksykański krajobraz, Cartagena skoncentrował się na pięciu zagadnieniach, opatrzonych następującymi tytułami:

- Fragmented Cities
- Lost Rivers
- The Other Distance
- Urban Holes
- People of Suburbia


Alejandro Cartagena, z cyklu Suburbia Mexicana - Lost Rivers
 
Mamy tu więc do czynienia z przemyślanym i kompleksowym działaniem, które zmierza do sporządzenia rodzaju wizualnej monografii problemu suburbiów. Z tego zestawu największe wrażenie zrobiły na mnie „rozdrobnione miasta” i „zaginione rzeki”, ale też dlatego, że same w sobie motywy te są niewątpliwie fotogeniczne. Nie do końca przekonuje mnie rozdział trzeci, no ale oglądane tutaj nowobogackie przestrzenie San Pedro Garza Garzia, nie wyglądają jakoś specjalnie pociągająco, jakkolwiek są ważnym kontrapunktem dla pozostałych części projektu.
Zjawisko suburbanizacji, obecne też w Polsce (wystarczy popatrzeć na rozrastające się przedmieścia Warszawy, Krakowa, Poznania czy Gdańska), poza „Nową Warszawą” Jędrzeja Sokołowskiego, nie ma właściwie u nas wizualnej reprezentacji. A ten proces, który jest nowotworem żerującym na tkance miast, ma się doskonale. Deweloperzy kupują podmiejskie grunty za bezcen, stawiają na nich tandetnie wykonane szeregowce, które następnie kupowane są przez ludzi, których nie stać na metry kwadratowe w mieście. Wszystko to jest oczywiście możliwe dzięki bankowym kredytom, a potem okazuje się, że z tych suburbiów trzeba jakoś dojechać do pracy czy szkoły, najlepiej samochodem, a szlaków komunikacyjnych, które sprostałyby wzmożonemu ruchowi nie wybudowano, bo wszystkie te osiedla powstają poza miejskimi planamim zagospodarowania...


Alejandro Cartagena z cyklu Suburbia Mexicana - Poeople of Suburbia

Dwa zdjęcia z ostatniej części projektu Cartageny, która ma tytuł People o Suburbia i gdzie faktycznie widać mieszkańców fotografowanych przedmieść (chociaż na wybranych przez mnie kadrach nie są oni na pierwszym planie), dość dobrze pokazują - jak myślę - celność i jakość działania meksykańskiego fotografa. Krajobraz widoczny na pierwszym ujęciu, to taki typowy współczesny i przedmiejski teren bez właściwości, za to z gąszczem reklam korporacyjnych instytucji handlowych, który - po zamienieniu tychże na rodzime - spokojnie moglibyśmy przypisać do podwarszawskiego Legionowa lub Białołęki. Zdjęcie drugie wykonane późno popołudniową porą i przy długim czasie ekspozycji, ma klimat typowy dla „wieczornych pejzaży” i powiedzmy, że nieco nostalgiczny, ale też widzimy tutaj sporo, np. przytłaczającą szeregową zabudowę, która ciągnie się aż po górzysty horyzont i dojmującą pustkę ziejącą z tej przestrzeni... Cartagena konstruuje swoje kadry w atrakcyjny wizualnie sposób, tak że, spokojnie mogą one zafunkcjonować np. w obiegu galeryjnym, ale też dba o to, co - w sensie znaczeniowym - na nich widać. Wybór fotografowanych motywów nie jest więc tutaj przypadkowy, ale też nie podyktowany względami wyłącznie - nazwijmy je tak - „estetycznymi”.




W opublikowanym albumie (Daylight Books & Photolucida) fotografii jest tylko 36, a ich układ nie odzwierciedla tego, co możemy zobaczyć na autorskiej stronie Alejandro Cartageny. Czyli ta pierwotna pięcioczęściowa narracja, gdzie mocna daje znać o sobie jego krytyczne i analityczne spojrzenie, została jednak złagodzona... Niestety.

4 komentarze:

  1. Ja ściągałem ten album bezpośrednio od autora. Za jakieś śmiesznie małe pieniądze dotarł do mnie przyzwoicie wydany album z podpisem i autorską odbitką. Faktycznie w porównaniu z materiałem dostępnym na stronie pozostawia pewien niedosyt, ale jest spójny i bardzo dobrze się go "czyta", trzeba również pamiętać, że to debiut wydawniczy autora, i zapewne to tez zaważyło na okrojeniu ilości zaprezentowanych fotografii.

    Pamiętam, że nosiłem się z zakupem kolekcjonerskiej wersji "7 Rooms" Rafała Milacha (wiem, to zupełnie inna bajka ;)) i wtedy trafiła się książka Cartageny... z perspektywy fana miejskiego krajobrazu, wybór był dla mnie oczywisty ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze, on to nadal w takiej formie sprzedaje?

    Album sprawia spójne wrażenie i ta narracja jest OK., ale... to jednak trochę coś innego (czy też bardzo coś innego) od całego zestawu i jego wymowy.

    Co do "oczywistości" wyboru, to jak najbardziej ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. http://cartagenabooks.com/products.php?21 55$ + o ile dobrze pamiętam 10$ za przesyłkę :)

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.