Na stronę tytułowego projektu trafiłem przypadkowo, szukając w sieci wywiadów z Andrew Borowcem lub jego autorskich wypowiedzi. Idea przedsięwzięcia była prosta. Każdy autor/fotograf reprezentował jeden z 50 stanów USA i raz na dwa miesiące musiał zrobić zdjęcie na zadany temat. Tych zadań było 6 i miały one następujące tytuły:
„People”
„Habitat”
„Landscape”
„Industry”
„Entertainment”
„The American Dream”
Andrew Borowiec, "untilted" (The 50 States Project - 'People')
Czyli… jak to zwykle bywa w przypadku „zbiorówek”, wszystko zależy/zależało od tego kto się do zadanych tematów ustosunkowuje. No i jak się popatrzy na stronę „The 50 States Project” to widać, że było z tym różnie, ale na pewno z pozytywnym wyłączeniem Andrew Borowca. I w sumie nie ma w tym nic dziwnego, bo to fotograf przedni (w Polsce raczej mało znany), mający na koncie siedem interesujących serii i cztery albumy. Borowiec fotografuje miejski i industrialny krajobraz (w projekcie reprezentuje stan Ohio) od ćwierćwiecza i generalnie unika przy tym sztafażu (więc koniecznie powinien odwiedzić nasz kochany kraj, żeby ktoś z rodzimych komentatorów fotografii mógł mu zadać to arcyważne pytanie: „Dlaczego na zdjęciach nie ma ludzi?”). W przypadku pierwszego zadania pt. „People” widzimy fotografię cmentarza z budynkiem fabryki opon na drugim planie i można to oczywiście uznać za pełne humoru (czarnego raczej...) wybrnięcie z tematu, ale też, biorąc pod uwagę obecną kondycję Cleveland w Ohio, a szerzej też stan w jakim się obecnie znajdują przemysłowe tereny USA, określane jako „Rust Belt”, to kadr ten jest idealnie trafiony, a stuletnia na oko hala zakładu Goodyeara z tła, nie znalazła się w nim przypadkiem.
Dalej też jest ciekawie. „Habitat” to dla Borowca dzielnica opuszczonych domów (z autorskiego przypisu dowiadujemy się, że w Cleveland jest ich 15.000), „Landscape” – typowy pejzaż developerskiego osiedla z chłodnią kominową elektrowni w tle, „Industry” – huta stali, która ma zostać zamknięta (piękny kadr!), „Entertainment” – fasada pool baru, wreszcie „The American Dream”, to nieukończone osiedle mieszkaniowe – i znowu idealnie trafiony motyw. Ale czy jest w tym coś dziwnego? Bynajmniej, fotografując od lat tereny „Rust Belt”, Borowiec bardzo świadomie wybiera miejsca, motywy i krajobrazy. To co pokazuje, to nie tylko idealnie skonstruowane kadry, które mogą cieszyć oko widza swym kształtem, ale też pewien rodzaj... „topograficznej” interpretacji.
Andrew Borowiec, "Slavic Village, Cleveland" (The 50 States Project - 'Habitat')Andrew Borowiec, "Locust Point, Ohio" (The 50 States Project - 'Landscape')
Andrew Borowiec, "Mingo Junction, Ohio" (The 50 States Project - 'Industry')
Andrew Borowiec, "Untilted" (The 50 States Project - 'Entertainment')
Andrew Borowiec, "West 6th Street, Cleveland, 2010" (The 50 States Project - 'The American Dream')
Bardzo ciekawy projekt. Faktycznie takie "topograficzne" spojrzenie z nutą ironii jest chyba najciekawsze (brakuje mi tego u autorów reprezentujących, kojarzące się w 100% z amerykańskością, stany jak np. Teksas). Oprócz Ohio, interesujące też są zdjęcia z Alaski.
OdpowiedzUsuń"Jaka piękna żałoba"... ;)
OdpowiedzUsuńjako jeden z tematów polskiej wersji projektu? :-D
OdpowiedzUsuńi nawiązując do pojęcia "ironii" ;)
OdpowiedzUsuńSwietne fotografie na jego stronie. Co lubie w takich przedsiewzieciach to dokladnosc w szczegolach i on to ma. Nie wiem czy sam zdobyl bym sie na fotografie domow z olbrzymimi kominami w tle. Chyba nie. Dla mnie to troche jakby przywalic komus w glowe takim sledge hammer. Ale cala reszta jest bardzo ciekawa i moim zdaniem prawdziwa.
OdpowiedzUsuńOch i zapomnialem. Poczucie humoru ma fajne.
OdpowiedzUsuńJest niezły... Mało powiedziane ;)
OdpowiedzUsuńAle w Polsce niespecjalnie znany...
Nie wiem na ile jest znany w US. Kiedys zdaje sie dostal Guggenheim'a to moglo mu pomoc troche.
OdpowiedzUsuńTak jak ma to miejsce i u nas, łączy działaność akademicką z twórczością. Trudno przypuszczać, żeby żył ze sprzedaży zdjęć...
OdpowiedzUsuńAle jeśli coś sprzeda, to są jednak nieco inne pieniądze niż w Polandzie ;)
To prawda. W US jest tez duzo wiecej miejsc ktore na powaznie kolekcjonuja fotografie. Laczenie uczenia i pracy tworczej musi byc uciazliwe nie tylko ze wzgledu na brak czasu. Kiedys wspomnial o tym cos Robert Adams i mysle ze mial racje. To bylo chyba w ksiazce "Why people photograph".
OdpowiedzUsuń