Andrzej Maciejewski, z cyklu Places and Things, Warszawa, Poland, March 1984
Andrzej Maciejewski, z cyklu Places and Things, Ursus, Poland, April 1984
Jakiś czas temu (pół roku temu, jak ten czas leci...) napisałem tekst do dwumiesięcznika Teksty Drugie, poświęcony fotografowaniu realiów PRL-u w czasach istnienia tego państwa i śladów po jego transformacji w III RP. Cały numer (zapewne ukaże się w tym roku) pisma ma być właśnie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej poświęcony, a mój artykuł nosi tytuł Fotografia w poszukiwaniu PRL. I pisząc ten tekst, zastanawiałem się jak jest to możliwe, że nikt przed rokiem 1989 nie dokonał w Polsce werystycznego zapisu - powiedzmy, że w jakiemś tam stopniu - o topograficznym charakterze... Że właściwie zawsze peerelowskie realia pojawiały w parze z mruganiem okiem do widza - w sensie, że "wicie, rozumicie, prawdziwe życie jest gdzie indziej". Nie znałem wtedy zdjęć Andrzeja Maciejewskiego (krążące po Polsce rok temu wystawy Garden of Eden i Weather Report uszły mojej uwadze - ta pierwsza pokazywana była w Centrum Sztuki Współczesnej Solvay, a tam raczej nie bywam, jak widać to błąd) i jego kapitalnego cyklu Places and Things z 1984 roku.
Andrzej Maciejewski, z cyklu Places and Things, Warszawa, Poland, March 1984
Andrzej Maciejewski, z cyklu Places and Things, Ursus, Poland, February 1984
Wydawać by się mogło, że takie ujęcie tematu to bardzo prosta, wręcz trywialna sprawa. Tak się jednak składa, że Maciejewski nie ma tu żadnej konkurencji... (a więc, jest to proste czy nie?) I co ciekawe, "starzy dokumentaliści", którzy w okolicach millenijnego przesilenia zaczęli wreszcie fotografować polską rzeczywistość (archaizując jednocześnie post-peerelowskie relikty) w żaden sposób nie przebijają autora Miejsc i rzeczy. Teraz trochę o "wpływologii", w wywiadzie zamieszczonym na stronie magazynu Serious Photo Stuff Andrzej Maciejewski wspomina o ważnym dla niego kontakcie z twórczością Andrzeja Jerzego Lecha oraz o studiowaniu fotograficznych albumów, dostępnych w blbliotece warszawskiej ASP. Wymienia też nazwiska autorów jacy wywarli bezpośredni wpływ na to co robi (Eugène
Atget, August Sander, Albert Renger Patzsch, Stephen Shore, the Bechers, Karl
Blossfeldt, Joel Sternfeld, and many
more) oraz tych, których podziwia (Cartier-Bresson,
Robert Frank, William Eggleston, Andreas Gursky, Martin
Parr, Jeff Wall). I myślę, że to się czuje podczas oglądania zdjęć zamieszczonych na autorskiej stronie Andrzeja Maciejewskiego. Ale jednocześnie widoczne też jest, że fotografie wymienionego chwilę wcześniej plutonu klasyków fotografii to źródło inspiracji, a nie obiekty do kopiowania i naśladowania. Bardzo wczesny i już dojrzały cykl Places and Things, wykonany na rok przed emigracją autora do Kanady jest tego najlepszym dowodem.
Andrzej Maciejewski, z cyklu Places and Things,Warszawa, Poland, March 1984
Andrzej Maciejewski, z cyklu Places and Things,Warszawa, Poland, March 1984
Andrzej Maciejewski, z cyklu Places and Things,Ursus, Poland, April 1984
I jeszcze na koniec portret autora oraz sprzętu, jakim się wtedy posługiwał (poczciwy i niestety rzadko niezawodny Pentacon Six).
Andrzej Maciejewski, z cyklu Places and Things, Warszawa, Poland, March 1984
I jeszcze na koniec portret autora oraz sprzętu, jakim się wtedy posługiwał (poczciwy i niestety rzadko niezawodny Pentacon Six).
Andrzej Maciejewski, z cyklu Places and Things, Warszawa, Poland, March 1984
Fotografie zawodowe. Ciekawy artykuł, nie znałem "Teksty Drugie" wstyd przyznać, wypada udać się do księgarni. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeśli idzie o Teksty Drugie, to numer dopiero wyjdzie ;)
OdpowiedzUsuńKiedy? Nie mam pojęcia. Ale na pewno go tu zaanonsuję.