wtorek, 8 września 2020

Ale czegoś mi BRAK

[Rejestracja w TV Łódź z 1982 roku]

Był sobie kiedyś zespół BRAK, założony przez Ziemowita Kosmowskiego w 1980 roku, o którym usłyszałem dwa lata później, chyba od Marcina Świetlickiego, mającego sposobność zobaczenia go na żywo na koncercie na stadionie Cracovii w stanie wojennym (występowała tam też zdaje się Republika - pamiętam, że Marcin wspominał „Kombinat‟ i frazę: zasypiam w szufladzie dokładnie wskazanej). A potem ktoś skopiował z radia, zapewne z programu Rozgłośni Harcerskiej (wiem - to brzmi dziś humorystycznie, tak jakbym powiedział, że „Nevermind‟ usłyszałem najpierw w Radiu Maryja...) cztery kawałki, chyba dokładnie te nagrania, które pojawiają się w filmiku z youtuba. A ten film, to znowuż zarejestrowany w łódzkiej telewizorni program, który nigdy za czasów PRL-u nie był puszczony na wizji, ale na całe szczęście nie zniszczono kasety z nagraniem, a więc to zupełny rarytas. Z zaprezentowanych tutaj utworów najbardziej lubię „Na Bliskim Wschodzie wszystko w porządku‟ i „Złoto‟ (np. taką frazę: Jaki kolor ma kubek, taca i nóż, bez których głowa nie potrafi jeść już?). Tak w ogóle, to na tle ówczesnej polskiej sceny nowofalowej BRAK wyróżniał się świetnymi tekstami. Niestety kapela rozpadła się w 1983 roku, a założone później Randez-Vous to już wyraźna tendencja spadkowa: tekstowa i muzyczna. O BRAKU napisał kiedyś nieco obszerniej Non Stop, co miało miejsce tuż przed rozpadem kapeli, a tytuł tamtego artykułu pozwoliłem sobie pożyczyć.

2 komentarze:

  1. Gdy BRAK zaczynał grać w roku 1980 byłem w szkole podstawowej. Chyba w piątej klasie. W piątej jest teraz mój synek (choć młodszy, bo poszedł jako sześciolatek do szkoły). Nie słuchałem wtedy BRAK-u, nie miałem o nim żadnego pojęcia, choć był z mojego miasta. A jednak w pewien sposób ich teksty do mnie dotarły. Otóż bardziej wyrobiony kolega, Sławek, podśpiewywał zapamiętale pewien niezrozumiały dla nas, łącznie ze Sławkiem tekst: "Skurwysyny w Salwadorze dręczą swoich skurwysynów w salamasach". Nie mieliśmy pojęcia o co chodzi, nie tylko z salamasami. Ale jakoś to zapamiętałem, ale dopiero po latach zorientowałem się, że salamasy to slamsy. Sławek nie znał tego słowa, a tekst znał ze słuchu, może nawet z drugiego ucha. Po Twoim poście próbowałem znaleźć ten kawałek, nie udało mi się, natomiast po wpisaniu frazy do wyszukiwarki pojawia się tylko jeden link. Do numeru 17 z 1983 roku pisma Odgłosy. Polecam przeczytać (str. 14): http://bc.wbp.lodz.pl/Content/64597/Odglosy1983nr17a.pdf

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego utworu nigdy nie słyszałem... Tekst z pdfa to klasyka czy raczej "klasyka", moi rodzice (rocznik 1931-32) podobnie zareagowali w Krakowie na widok hipisów na początku lat '70 (po latach zorientowałem się, że musieli zetknąć się z grupą, w której był "Misjonarz", czyli... Jerzy Illg). Autor artykułu - Andrzej Makowicki - to rocznik 1938. I przypomniały mi się miny moich koleżanek i kolegów z grupy na polonistyce, gdy dowiedzieli się, że byłem w Jarocinie w 1983 roku ;))

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.